Wiktor Woroszyński
Artykuł pt. "Ostatnia Droga":
Plac Czerwony. Purpura i czerń. Tysiące głów. Sztandary. Wyprężone szeregi
wojska. Nad głowami - portrety, portrety, portrety... Ze wszystkich portretów
spoglądają mądre oczy Tego, który dziś odbierze
ostatnią defiladę. Tego, czyje imię granitowymi zgłoskami wypisano na marmurowej
ścianie Mauzoleum, tam gdzie już od lat widnieje drugie, pełne chwały imię.
Oba te imiona - LENIN i STALIN - są jak podpis historii, którą tworzyli
ci dwaj mocarze myśli i czynu. Tworzyli, nakreślając
jej kierunek na długie lata po swoim tak bolesnym dla narodu zgonie.
...Oto z daleka słychać już zbliżający
się kondukt pogrzebowy. Na przodzie niosą wieńce - jest ich wiele, ale
stanowią one nikłą zaledwie część tych, którymi przez ostatnie trzy dni
zasypywano Dom Związków Zawodowych. Wśród wieńców - i te, które miłości
polskiego ludu splotła. Wielkiemu Zmarłemu...
Za wieńcami - zahartowani w bojach
dowódcy armii Radzieckiej niosą na poduszeczkach ordery Generallssimusa.
Każdy z orderów - to wspomnienie o nadludzkim trudzie, o wytężonej budownie
pierwszego kraju socjalizmu, o zwycięskiej wojnie... i wreszcie - na zaprzężonej
w kilka par czarnych koni lawecie - trumna. Owija ją materiał czerwony
jak sztandar, który przez wiele lat wysoko dzierżył niezłomny
Chorąży i którego nie wypuszczą z silnych dłoni jego wierni uczniowie.
Od piersi - trumnę pokrywa tylko szklany klosz, i chociaż łzy przeszkadzają
milczącemu tłumowi, wszyscy dobrze widzą znajomą, ukochaną twarz.
Za trumną powoli posuwają się członkowie
Komitetu Centralnego Partii i Rządu, kierownicy delegacji zagranicznych,
przywódcy międzynarodowego ruchu robotniczego.
Zamyślona twarz Togliattiego, siwe
włosy Maxa Reimanna, orli profil Passionaril...
Pogrążeni w głębokiej zadumie kroczą
towarzysze Bolesław Bieruti i Aleksander Zawadzki. Znajomy całemu światu
dźwięk zegara na wieży spaskiej. Niby ten sam, co zwykle - a jakim smutkiem
rozbrzmiewa w naszych uszach. Wszystko zastygło - tow. Nikita Chruszczow
otwiera wiec żałobny. Z głębokim wzruszeniem, w wielkim skupieniu wsłuchują
się zebrani na Placu Czerwonym, a wraz z nimi cały naród radziecki, masy
pracujące całego świata, w mocne słowa premiera rządu radzieckiego tow.
Malenkowa i pierwszych jego zastępców tow. Berii i Mołotowa - kontynuatorów
wielkiego dzieła Stalina. Przemówienia skończone. - Rozlegają się majestatycznie
dźwięki marsza żałobnego. Kierownicy Partii i Rządu podnoszą trumnę na
ramiona i powoli wchodzą z nią do Mauzoleum. Jest godzina 12. Jak dudnienie
gigantycznych werbli uderzają w niebo salwy artyleryjskie. Huczą syreny
fabryczne i kolejowe. Na 5 minut olbrzymi kraj zamiera w bezruchu.
Jeszcze chwila - i oto przy dźwiękach
wojskowego marsza ceremonialnym krokiem przechodzą przez Mauzoleum oddziały
moskiewskiego garnizonu. Na niebie - eskadry samolotów. Umiłowane stalinowskie
sokoły oddają cześć Człowiekowi, którego myśl szybowała wyżej niż potrafią
unieść się stalowe skrzydła, a który jednocześnie jak Anteusz, nigdy nie
odrywał stóp od swojej gleby - narodu.
Spoczywają obok siebie w Mauzoleum
dwaj mocarze - Włodzimierz Lenin i Józef Stalin. Za jakiś czas stanie w
Moskwie strzelisty gmach Panteonu i tam będą odwiedzali ludzie radzieccy,
a także przybysze z całego świata nieśmiertelnych wodzów pracującej ludzkości.
Ale już dziś każdy z nas wzniósł Leninowi i Stalinowi
Panteon w swoim sercu.
Artykuł ukazał się w "TRYBUNIE WOLNOŚCI"
w 1953 roku.
Przysłał nam Marcin Ofczar.
OD AUTORÓW:
Komizm |
3
|
Bezsensowność |
4+
|
Propaganda |
6-
|
Poziom bełkotu |
4-
|
Ocena końcowa |
4
|
Zasady oceny
|
POWRÓT |
_________________________________________
Przewiduję liczne uaktualnienia
strony,
więc zajrzyj tu jeszcze kiedyś.
Wszelkie prawa zastrzeżone!
Krzysztof Wasilewski