211.
Zatroskany
słuchacz pisze do Radia Erewań.
- Czy to prawda, że wkrótce będzie u nas
jeszcze gorzej?
- To nieprawda, gdyby mogło być gorzej to by już było.
210.
Jedna ze
słuchaczek Radia Erewań chce wiedzieć, czy na noc lepiej wkładać koszulkę
długą, czy krótką? Inny słuchacz prosi o odpowiedź jaki szef jest lepszy:
wygłaszający długie, czy krótkie mowy na zebraniach?
Radio Erewań odpowiada:
- Czy będziecie mieli krótką, czy długą koszulkę, czy wasz szef
będzie mówił długo czy krótko, to i tak w końcu wam się do dupy dobiorą.
209.
Pytanie do
Radia Erewań:
- Czy to prawda, że w Moskwie na Placu Czerwonym rozdają za
darmo samochody?
- Tak, to prawda z tym, że nie w Moskwie a w Leningradzie, nie
na Placu Czerwonym, a na Placu Rewolucji, nie samochód a rowery, i nie rozdają,
ale kradną.
208. Słuchacz pyta
się Radia Erewań:
- Czy lepiej ożenić się z dziewczyną brzydką, ale wierną,
czy też z ładną, ale niewierną?
- A co by pan wolał? Jeść tort razem z
kolegami, czy gówno samemu?
207.
Do Radia Erewań
nadeszło pytanie.
- Czy to prawda, że samochodem marki Zaporożec można wziąć
ostry zakręt z szybkością 120 km/h?
- Tak, można, ale tylko jeden raz...
206.
Z cyklu
"Pytania do Radia Erewań":
- Czy prawdą jest, że poeta Majakowski
popełnił samobójstwo, a jeśli tak, to jakie były jego ostatnie słowa?
-
Tak, to prawda. Majakowski popełnił samobójstwo. Jego ostatnie słowa brzmiały
- "Nie strzelajcie"!
205.
Słuchacz pyta
się Radia Erewań.
- Czy to prawda, że marchew bardzo wzmaga potencję u mężczyzn?
-
Tak, to prawda, z tym, że bardzo trudno ją przymocować.
204.
Pytanie
do Radia Erewań.
- Czy to prawda, że wojska radzieckie stacjonują na Kubie?
-
To jest nieprawda. Prawdą natomiast jest, że ostatnio powróciło do ojczyzny
20 tysięcy Kozaków kubańskich.
203.
Pytanie do
Radia Erewań.
- Czy to prawda, że w USA mają najszybsze samochody na świecie?
-
Tak, to prawda, ale u nas w ZSRR są najszybsze... zegarki.
202.
Słuchacz pisze
do Radia Erewań.
- Jakie miasto w ZSRR jest najważniejsze?
- Oczywiście Erewań.
Po kilku dniach do Radia przychodzi list od czytelnika z USA:
- Ile potrzeba bomb
atomowych aby zniszczyć Erewań?
- Moskwa to też ważne miasto...
201.
- Dzień dobry.
Czy jest wieprzowina?
- Nie ma.
- A wołowina?
- Nie ma.
- To może chociaż
konina?
- Nie ma.
- Czy w tym sklepie jest w ogóle jakieś mięso?
- Jest psina.
- To poproszę dwa kilo.
- Ale uprzedzam, mięso jest drugiego gatunku.
-
To znaczy jakie?
- Siekane razem z budą.
200.
W podkomisji
d/s pomników przy KC ustalono, gdzie będzie stał pomnik Matki Polki.
- Oczywiście,
w ... kolejce.
- A jaki napis będzie na pomniku? "Pani tu nie stała".
199.
Do sklepu mięsnego
wchodzi klient:
- Proszę pół kilo cwaniaka.
- Jakiego cwaniaka?
- No, tego z
półki tam na lewo.
- Przecież to salceson!
- Tak, to niezły cwaniak. Nie dał
się wywieźć przez wschodnią granicę.
198.
Do sklepu mięsnego
wchodzi staruszka i pyta:
- Poproszę baleron.
- Nie ma.
- To chciałabym kupić
szynkę.
- Też nie ma.
- A boczek, szynkowa, golonka?
- Przecież pani widzi, że
niczego nie ma.
Staruszka opuszcza sklep, a sprzedawczyni mówi do swej koleżanki
z niedowierzaniem:
- Widzisz, taka stara, a jaką ma pamięć!
197.
- Co to jest?
Ma co najmniej 30 metrów długości, jest mięsożerne, ale musi zadowolić
się ziemniakami?
- Kolejka przed sklepem mięsnym.
196.
-
Czym się różni świnia od sklepu mięsnego?
- Świnia ma dużo mięsa i mały
ogonek. Sklep mięsny odwrotnie.
195.
-
Dlaczego w polskich sklepach nie ma ryb?
- Aby odwrócić uwagę od braku mięsa.
194.
Przed zamkniętym
sklepem mięsnym kotłuje się potężna kolejka. Do drzwi zaczyna przedzierać
się jakiś facet. Już, już miał złapać za klamkę, kiedy tłum odepchnął
go na koniec kolejki. Spróbował drugi raz i trzeci. Bezskutecznie. Stanął więc
z boku i mówi do siebie:
- Nie chcą puścić, trudno, nie otwieram sklepu.
193.
Optymista
i pesymista dyskutują o zaopatrzeniu kraju w żywność.
- Jak tak dalej pójdzie,
to będziemy jeść gówno - mówi optymista.
- Obawiam się, że nie dla wszystkich starczy - mówi
pesymista,
192.
Radzieccy kołchoźnicy
zwiedzają polski PGR. Oprowadza ich dyrektor.- Ile waży ta sztuka? --- pytają
się radzieccy goście wskazując na maciorę.
- Około 200 kilogramów.
- U nas w
ZSRR maciory ważą średnio 500 kilo.
Idą dalej.
- Ile waży ta jałówka?
- Będzie
z pół tony.
- U nas w ZSRR jałówki ważą co najmniej tonę...
Wyszli na pole
i nagle zobaczyli kreta.
- Co to jest?
- Pluskwa - odpowiedział zirytowany dyrektor.
- U nas w ZSRR nie są takie duże, ale za to miliony...
191.
Amerykański
dziennikarz pyta się polskiego ministra, jak układają się stosunki handlowe
naszego kraju z ZSRR.
- Doskonale. My im dajemy mięso, a oni biorą od nas zboże.
190.
- Kiedy do ZSRR
dotrze zachodnia cywilizacja?
- W kilka minut po odpaleniu.
189.
- Słuchaj
Sasza, czy ty byś wypił rzekę wódki?
- Tak.
- A morze wódki?
- Wypiłbym.
- A
ocean wódki?
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo by ogórków nie starczyło...
188.
Nadieżna
Iwanowna, długoletnia pracownica fabryki wytwarzającej odkurzacze, odchodzi na
emeryturę. Żegna ją dyrektor i rada zakładowa.
- Jaki prezent chcielibyście
towarzyszko dostać na pożegnanie? - pyta się dyrektor.
- Odkurzacz, choćby malutki...
- Jak to? Czterdzieści lat pracujecie w fabryce i sobie częściach
do domu nie wynieśliście?
- Oj wyniosłam, wyniosłam. Ale co go w domu złożyłam,
to karabin maszynowy...
187.
Pierestrojka
zawitała do moskiewskiej szkoły. Dzieci naoglądały się amerykańskich filmów
na video i zapragnęły zmienić imiona. Pani się zgodziła, więc Sasza został
Johnem, Wania Stevenem, a Alosza Mickiem. Przychodzi Sasza do domu, a ojciec mówi:
-
Sasza, masz tu wiadro i skocz do piwnicy po ziemniaki.
- Ja nie jestem żaden
Sasza, tylko John i po ziemniaki nie pójdę.
- Jesteś John? Już ja ci dam te
amerykańskie wymysły - złościł się ojciec ściągając pasa.
Na drugi dzień
"John" siedzi w klasie markotny.
- John, co się stało?
- A, taki
jeden Ruski mnie pobił...
186.
Indianie złapali
Amerykanina i Rosjanina i przywiązali do pala śmierci. Odtańczyli taniec
wojenny, rzucali tomahawkami, wreszcie wódz pyta się złapanego Amerykanina
jakie jest jego ostatnie życzenie:
- Proszę o fajkę.
Dostał i wypalił czekając
spokojnie na śmierć.
- A jakie jest twoje ostatnie życzenie? - pyta wódz
Rosjanina.
- Wodzu, kopnij mnie z całej siły w d*pę...
Zdziwiony wódz wykonał
prośbę. Wtedy Rosjanin błyskawicznie uwolnił ręce, wyciągnął spod
kufajki pepeszę i tratatata... położył trupem wszystkich Indian.
- Dlaczego
nie zrobiłeś tego wcześniej? -- pyta się zaskoczony Amerykanin.
- My nie
agriesory...
185.
Rosjanin z
Amerykaninem sprzeczają się, komu się lepiej powodzi.
- Ja mam w domu aż trzy
samochody - twierdzi Amerykanin. Jednym jeżdżę do pracy, drugim żona po
zakupy, no a trzecim jeździmy wspólnie do przyjaciół.
Rosjanin zwiesił głowę.
-
Ja mam tylko dwa samochody. Jednym jeżdżę do pracy, drugim żona po zakupy...
- No a czym jeździcie do przyjaciół?
- Do przyjaciół jeździmy czołgami...
184.
Amerykanie
zaproponowali Rosjanom zawody samolotowe. Do wyścigu Amerykanie wystawili myśliwca
F-16, a Rosjanie dobrze sprawdzonego kukuruźnika. Podczas startu pilotowi
Waniudało się zarzucić hol na amerykański samolot. Po przekroczeniu bariery
dźwięku amerykański pilot melduje:
- Halo wieża, ten dziwny samolot siedzi mi
na ogonie.
Po chwili:
- Przekroczyłem już drugiego Macha. Ruski trzyma się mnie
bardzo blisko.
Po kilku minutach:
- Mam już trzy Machy. Ten ruski samolot chyba będzie
mnie wyprzedzał, bo zmienia geometrię skrzydeł.
183.
W ZSRR
zbudowano nowy superkomputer. Testują go zagraniczni dziennikarze akredytowani
w Moskwie.
- W którym kraju produkuje się najwięcej stali?
- W ZSRR -
wyrzuca odpowieda komputer.
- W którym kraju produkuje się najwięcej energii
elektrycznej?
- W ZSRR.
- W którym kraju ludzie żyją najbiedniej?
- ... a u was biją Murzynów!
182.
Ogłoszono
konkurs malarski pt. "Lenin w Poroninie". Napłynęło mnóstwo prac
przedstawiających wodza rewolucji na spacerze w górach, podczas rozmowy z
robotnikami, itp. Tylko jeden obraz odbiegał od tego szablonu. Przedstawiał
nagą parę splecioną w miłosnym uścisku.
- Kto to jest? -- pyta się malarza
przesłuchujący go oficer UB:
- To jest Dzierżyński i Krupska.
- A gdzie Lenin?
- Lenin w Poroninie - wyjaśnia malarz.
181.
Gazeciarz zachęca
żołnierza sowieckiego do kupna gazety.
- Dziękuję, ja nie palę - odpowiada
sołdat.
180.
- Jakiej
narodowości był Amor?
- Rosyjskiej. Latał z gołą dupą, uzbrojony po zęby,
strzelał do ludzi i mówił, że to z miłości.
179.
Dlaczego pszczoły
zlatują na Kreml, w czasie zjazdów KPZR?
- Wyczuwają lipę.
178.
W Moskwie
otwarto pierwszy dom schadzek. Zorganizowano go w postaci nocnego klubu, w którym
grała muzyka, ludzie tańczyli, ale co pewien czas gasło światło i zaczynała
się orgia... I tak kilka razy w czasie wieczoru. Pierwszego dnia obyło się bez
niespodzianek. Drugiego dnia, gdy światło zgasło po raz kolejny odezwał się
głośno zdenerwowany mężczyzna:
- Czy jest tu ktoś z Komsomołu?
Cisza.
- No,
pytam się, czy jest tu ktoś z Komsomołu?!
Zapala się światło, dwóch młodych
ludzi pośpiesznie dopina kołnierzyki i podnosi ręce.- My jesteśmy...
- Zróbcie
tu jakiś porządek. Mnie już dwa razy, a ja ani razu...
177.
Rodzina
Ferenstejnów postanowiła wyemigrować z Izraela do ZSRR. Piszą list do
krewnego, który tam mieszka, aby spytać się jak mu się powodzi. Ten odpisuje
zgodnie z prawdą, że fatalnie. W liście podaje przykład. Zarabia tylko 150
rubli, a kurczak kosztuje 90 rubli. Wysyła list. Na drugi dzień przychodzi do
niego dwóch panów w skórzanych płaszczach i radzą mu aby napisał ten list
jeszcze raz. On doskonale rozumie aluzję. Pisze więc
- "W naszym kraju żyje
się świetnie. Jedzenia jest tu w bród. Wyobraźcie sobie, że za 50 rubli można
kupić całego słonia. Ale po co mi tak dużo mięsa? Dołożę 20 rubli i kupić
sobie kurczaka...".
176.
Na lekcji w
moskiewskiej szkole pani przepytuje dzieci jak uczciły rocznicę rewolucji październikowej.
Sierioża wraz z ojcem był w fabryce i pomagał w wykonywaniu zadań
ponadplanowych, Wania wraz z mamą i tatą sadzili drzewa w parku. Wszystkie
dzieci już opowiedziały, tylko Sasza nie.
- No, Sasza, pochwal się jak uczciliście
tą rocznicę?
- Bawiliśmy się z tatą w Armię Czerwoną...
- To bardzo
ciekawe, co robiliście?
- Poszliśmy do sąsiadki. Tato ją zgwałcił, a ja
ukradłem zegarek.
175.
- Jak robi się
ajer - koniak po rusku?
- Pije się bimber trzymając za jaja.
174.
Na konferencji
w Jałcie Roosevelt, Churchill i Stalin częstują się papierosami. Roosevelt
wyciąga drogocenną papierośnicę, wysadzaną brylantami, i pokazuje im dedykację
"Prezydentowi -Naród". Churchill wyciąga równie piękną i chwali się
dedykacją - "Drogiemu Premierowi - Król". Tylko Stalin coś nie
kwapi się z pokazaniem swojej papierośnicy. Churchill wyciąga mu delikatnie z
ręki piękną złotą papierośnicę wysadzaną brylantami i czyta dedykację -
"Lubomirskiemu -Radziwiłł".
173.
Rosjanin i
Amerykanin przechwalają się, w czyim kraju jest większa wolność.
- U nas
jest taka swoboda, że mógłbym kucnąć na trawniku przed Biały Domem, zrobić
kupę, a nikt by mi złego słowa nie powiedział - przekonuje Amerykanin.
- Też
mi coś! - odpowiada Sasza. Ja też mógłbym zrobić kupę na Placu Czerwonym i
nic by się nie stało.
Pogodzeni poszli na wódkę. Po kilku kolejkach Johna
zaczęły dręczyć wyrzuty sumienia.
- Wiesz Sasza, ja nie do końca powiedziałem
ci prawdę. Gdybym zrobił kupę przed Białym Domem, to jak nic policja wlepiła
by mi mandat, albo i trafił bym na kilka tygodni do paki za obrazę moralności
publicznej...
- Wiesz John, ja też nie do końca powiedziałem ci prawdę.
Wprawdzie mógłbym zrobić kupę na Placu Czerwonym, ale spodni to bym nie mógł
zdjąć...
172.
- Co oznacza
skrót AIDS po rosyjsku?
- Amerykanskij Imperjalisticzeskij Dupnyj Syf.
171.
Rosjanin w
biurze paszportowym składa podanie o wyjazd do Stanów Zjednoczonych.
- Po co
chcecie tam jechać?
- Na pogrzeb tej świni prezydenta Reagana.
- Ale przecież
on żyje...
- Nie szkodzi, ja mogę w USA poczekać.
170.
- Ile lat dostałeś?
- pytają się więźniowie łagru nowego współwięźnia.
- 15 lat.
- Za nic.
-
Nie kłam, za nic dawali 10 lat...
169.
W ZSRR ogłoszono
konkurs na najlepszy zegar z kukułką. Trzecie miejsce zajął zegar, z którego
co godzinę wyskakiwała kukułka i wołała - "Lenin, Lenin".Drugie
miejsce zajął zegar, z którego co pół godziny wyskakiwała kukułka i
krzyczała "Lenin, Lenin". Pierwsze miejsce zajął zegar, z którego
co godzinę wyskakiwał Lenin i wołał "Ku, ku".
168.
- Czy to
prawda, że przyjaźń polsko-sowiecka ma mocne podstawy?
- Tak. My ich kochamy
zawzięcie, a oni nas zażarcie.
167.
Francuscy
archeolodzy wykopali w Egipcie mumię. Ich naukowcy nie mogli jednak dojść do
zgody co do wieku znaleziska. Postanowili wysłać mumię do radzieckich naukowców
z prośbą o konsultację.
-To jest Ramzes II - przychodzi z Moskwy
zdecydowana odpowiedź.
- Jak to ustaliliście? - pytają się Francuzi.
- Zajęli
się nim nasi specjaliści, to sam się przyznał.
166.
Radziecka
delegacja zwiedza farmę w USA, na której uprawiana jest dorodna pszenica.
- A
jak w waszym kraju udaje się pszenica? - pyta się
Amerykanin Rosjanina.
- W naszym kraju pszenica rośnie jak te słupy telegraficzne.
- Taka wysoka?!
- Nie, tak
gęsto...
165.
-
Dlaczego w Polsce przebywa tylu żołnierzy sowieckich?
- Żeby bronić Polski.
-
Przed kim?
- Przed objęciem władzy przez Polaków.
164.
W Stanach
Zjednoczonych Pentagon ogłosił konkurs na oblatywanie nowego typu samolotu. Zgłosił
się Rosjanin.
- Ja to zrobić za tysiąc dolarów.
- Dlaczego za tysiąc?
- Bo
jak się zabiję, to coś musi zostać dla żony i partii.
Zgłosił się też
Francuz. Zażądał dwa tysiące dolarów.
- Dlaczego dwa tysiące?- Bo jak się
zabiję, to tysiąc będzie dla żony i tysiąc dla kochanki.
Wychodząc
Francuz zderzył się w drzwiach z Żydem.
- A ty ile chcesz?
- Trzy tysiące
dolarów.
- Czemu trzy tysiące.
- Jak to czemu? Tysiąc dla mnie, tysiąc dla
ciebie, no i tysiąc damy Ruskowi. Niech sobie leci.
163.
- Panie
majster! Sowieci wypuścili sputnika!
- No to co? Odsiedział swoje, to wypuścili.
162.
- Panie
majster! Ruskie w kosmos polecieli!
- Wszystkie!
- Nie, tylko jeden.
- To co mnie
gówniarzu głowę zawracasz!
161.
Radziecki okręt
wojenny patroluje w czasie wojny morze.
- Panie kapitanie, torpeda na naszym
kursie, już nie da się jej ominąć - melduje przerażony wachtowy.
Kapitan
wzywa do siebie bosmana i wtajemnicza go w sytuację.
- Idę do załogi i zabaw
ich jakoś. To się im należy. Niektórzy z nich zaraz zginą.
Bosman wchodzi do
pomieszczenia załogi i krzyczy od progu.
- Chłopaki, coś wam powiem. Mam
takiego ku**sa, że jak rąbnę nim w stół, to się okręt rozpadnie.
Odpowiada
mu chóralny wybuch śmiechu. Bosman, aby rozśmieszyć ich jeszcze bardziej
wyjmuje przyrodzenie i uderza nim z rozmachem w stół. Okręt przełamuje się
na pół. Po jakimś czasie zdziesiątkowana załoga gromadzi się na jedynej
ocalałej szalupie. Bosman melduje kapitanowi w jaki sposób rozbawił załogę.
-
Ty idioto, coś ty zrobił. W ostatniej chwili udało nam się ominąć torpedę!
160.
Egzamin wstępny
na Akademię Medyczną.
- Proszę wymienić trzy najbardziej rozpowszechnione w
Polsce dewiacje seksualne - pyta się
profesor kandydata na studenta.
- Homoseksualizm, sodomia i miłość do Związku
Radzieckiego.
159.
Dlaczego nie
wolno kąpać się w Bugu?
- Bo nie daj Boże ktoś zacząłby się topić i
machać rękami. Rosjanie mogliby pomyśleć, że są wzywani na pomoc.
!
158.
Breżniew po śmierci
trafił do piekła. Przyjmujący go diabeł wyjaśnił mu, że głębokość
zanurzenia w smole zależy od ilości zbrodni. Umieszczono go w smole po pas.
Siedzi w tej smole i niezadowolony rozgląda się dookoła. Widzi Napoleona po
pachy w smole, Stalina po szyję. Nagle zobaczył Hitlera zanurzonego zaledwie
po kostki. Breżniew oburzony tą jawną niesprawiedliwością zrobił straszną
awanturę. Aby wyjaśnić sprawę przyszedł sam Lucyfer, spojrzał wnikliwie i
krzyknął:
- Ty Hitler, złaź w tej chwili z głowy Lenina.
157.
Policja
sztokholmska zatrzymała Polaka, który dotkliwie pobił przypadkowego
przechodnia. Po wylegitymowaniu okazało się, że to polski ambasador.
-
Dlaczego pan to zrobił, panie ambasadorze?
- Musiałem się jakoś zemścić za
potop szwedzki.
- Przecież to było tak dawno!
- Może i dawno, ale ja się
dzisiaj o tym dowiedziałem.
156.
- Czy socjalizm
zlikwiduje w Polsce alkoholizm? - pytają się wyborcy kandydata na posła.-
Oczywiście. A skąd ta pewność!
- Skoro w poprzednich latach zlikwidował z
powodzeniem zakąski, to i z alkoholem sobie poradzi.
155.
- Czym się różni
polski student od prezydenta USA?
- Prezydent USA ma zły stosunek do pokoju, a
polski student ma zły pokój do stosunku.
154.
- Za co
siedzisz? - pytają kumple "spod celi" nowego więźnia.
- Za
komunizm.
- Nie kłam. Za to nie sadzają.
- Ale ja potraktowałem dosłownie
jego idee. Pracowałem według ochoty, a brałem według potrzeb.
153.
- Czy w San
Marino może objąć rządy partia komunistyczna?
- Nie, ponieważ tak mały
kraj nie przetrzymał by tak wielkiego nieszczęścia.
152.
Lekcja
historii. Pani pyta się ucznia:
- Które powstanie było najbardziej nieudane w
historii Polski?
- Powstanie Polski Ludowej.
151.
- Czym się różni
droga do Morskiego Oka od drogi do komunizmu?
- Niczym. I jedna i druga prowadzi
przez Głodówkę.
150.
W kraju coraz
częściej się mówi, że kolejki sklepowe zostaną upaństwowione. Powstanie
firma PKS - Polskie Koleje Sklepowe, i czas stania w nich będzie zaliczany do
emerytury.
149.
W rodzinie
Kowalskich wielkie święto. Odnalazł się syn, który zaginał na wschodzie
Polski jako 16-letni chłopak we wrześniu 1939 roku. Minęło trzydzieści lat
i rodzina jest niepewna czy pozna Kazika. Istotnie peron dworca, na który
zajechał pociąg z Moskwy, jest już prawie pusty, a oni ciągle rozglądają
się bezradnie. Nagle matka rzuca się na szyję grubego, łysego faceta, w
kusym płaszczyku. Powitanie jest wzruszające. Młodszy o dwa lata brat Kazika
patrzy na matkę z niedowierzaniem.
- Po czym ty mamo go poznałaś?
- Jak to po
czym? Po płaszczyku!
148.
- Czy nie sądzisz,
że pomniki Mickiewicza i Lenina w Krakowie powinny stać obok siebie?
- Dlaczego?
- W końcu obaj są twórcami dziadów.
147.
- Czy istnieje
jakaś różnica pomiędzy socjalizmem i nieboszczykiem?
- Oczywiście.
Nieboszczyk w temperaturze minus dziesięć stopni się nie rozkłada.
146.
- Czy polska złotówka
oparta jest na złocie, czy srebrze?
- Na cynie.
- Na czym???
- Na cynie społecznym.
145.
Zaopatrzeniowiec
na delegacji służbowej był bardzo zmęczony i pragnął się wyspać.
Niestety, było tylko jedno wolne łóżko w pokoju czteroosobowym. Jego
przypadkowi współlokatorzy wcale nie myśleli o spaniu. Grali w karty, pili wódkę
i opowiadali polityczne dowcipy. Zaopatrzeniowiec postanowił ich uspokoić.
Zszedł do recepcji, zamówił do pokoju 4 herbaty. Wrócił do pokoju i po
chwili powiedział:
- Późno już, pora spać, a panowie tak głośno opowiadają
dowcipy polityczne. Pokój jest na pewno na podsłuchu i może być bieda...
-
Panie, coś pan, oszalał, podsłuch w hotelu...?
- Zaraz sprawdzimy. Panie
kapitanie, proszę cztery herbaty do naszego pokoju - mówi głośno
zaopatrzeniowiec.
Po chwili kelner przynosi cztery herbaty. Współlokatorzy
tracą wszelką ochotę do zabawy. Idą spać. Rano zaopatrzeniowiec budzi się
sam w pokoju. W recepcji dowiaduje się, że współlokatorów w nocy aresztowała
milicja.
- A dlaczego mnie nie aresztowali?
- Panu kapitanowi spodobał się ten
kawał z herbatą
144.
Student
historii oblał egzamin. Nie wiedział na czym polegają różnice w stosunkach
społecznych w przedwojennej i powojennej Polsce.
- Nie martw się - pociesza go
ojciec. Twój kolega wiedział, na czym polegają te różnice i powiedział to
na egzaminie. Niestety, nie wrócił do domu...
143.
Największym
osiągnięciem minionego okresu w socjalistycznej chirurgii jest: członek
wysunięty z ramienia na czoło.
142.
- Jaki jest
stosunek narodów Jugosławii do RWPG?
- Taki jak jąder do stosunku. Biorą
udział, ale nie wchodzą. W czasie jednej z pierwszych wizyt papieża w Polsce
jeden ksiądz pyta drugiego:
141.
- Skąd ja księdza znam?
- Jak to skąd, przecież pracujemy razem w drugim komisariacie.
140.
Kowalski
opowiada sąsiadowi:
- Znalazłem znakomity sposób na wyprowadzenie naszego
kraju z kryzysu. Należy powiesić wszystkich komunistów, a tory kolejowe
pomalować na biało...
- Dlaczego tory należy pomalować na biało? - dziwi się
sąsiad.
- A dlaczego nie pytasz się o to pierwsze?
139.
Sekretarz
partii upił się i wykrzykuje w barze na cały głos:
- Jestem synem klasy
robotniczej. Mój ojciec to komunizm, a matka to partia!
Stojącemu za kontuarem
barmanowi zrobiło się go żal.
- Nie przejmuj się pan. Widzisz tego faceta
przy stoliku przy drzwiach? Jego ojciec był alkoholikiem, matka prostytutką,
a wyrósł na porządnego człowieka.
138.
Polska
oficjalna propaganda twierdziła, że Amerykanie zrzucili z samolotów stonkę
ziemniaczaną, aby zniszczyła nasze zbiory. Ludzie natomiast są zdania, że
Amerykanie będą musieli niedługo zrzucać z samolotów ziemniaki, żeby
stonka nie zdechła z głodu.
137.
-
Co to jest ZBOWiD?
- Związek Bojowników o Wygody i Dochody.
136.
Żyd stara się
o wyjazd na stałe do Izraela. Jego podania są odrzucane. Wreszcie po kolejnym
podaniu zdenerwowany UB-ek wzywa go na przesłuchanie.
- Co w Polsce się wam nie
podoba?
Żyd wykręca się jak może. Twierdzi, że Polska jest wspaniałym,
bogatym krajem, a demokracja tutaj jest pełna. UB-ek nie ustępuje i nalega, aby
powiedział prawdę. Żyd widząc, że sprawa jest poważna, decyduje się
wreszcie:
- Listonosz mi się nie podoba - mówi.
- Listonosz?
- No tak, bo on ma
ciężkie, podkute buty i gdy idzie po schodach, a potem puka do moich drzwi, to
ja ze strachu umieram, że to UB przyszło po mnie.
135.
Na lekcji
historii pani się pyta czyje to inicjały: W.L.
- Włodzimierz Lubański - chórem
odpowiadają chłopcy
- Ależ nie, chodziło mi o Włodzimierza Lenina!
- Ee, to
chyba jakiś rezerwowy...
134.
Dwaj robotnicy
prowadzą pod rękę pijanego milicjanta.
- Nareszcie władza w rękach ludu -
komentuje po cichu przechodzący obok ksiądz.
133.
Spotyka się dwóch
pobożnych starozakonnych i jak to bywa, zaczynają rozmowę o swoich dzieciach.
- Co robi twój najstarszy syn?
- O, mój najstarszy syn to wielka
figura. On teraz jest w Moskwie i buduje tam socjalizm.
- A średni syn?- On też
jest wielka figura i buduje socjalizm w Warszawie.
- A najmłodszy syn?
- On
mieszka w Tel-Awiwie.
- I też buduje socjalizm?
- Oszalałeś! We własnym
kraju?!
132.
Zaczyna się
pierwsza lekcja religii dla pierwszoklasistów.
- Drogie dzieci - mówi ksiądz.
Jest taka mała książeczka, która daje nam niebywałą siłę. Jej właściciel
pokona wszelkie trudności i przeszkody, a życie ma łatwe i przyjemne. Czy
wiecie, jak nazywa się ta książeczka?
- Legitymacja partyjna - odpowiadają chórem
dzieci.
131.
Chłop ubiega
się o paszport do USA.
- Dlaczego chcecie tam jechać? - pyta się milicjant.
- Mój
brat tam mieszka od lat. Jest już stary, przygłuchy, nie może pracować.
- To
niech on przyjedzie odwiedzić pana.
- Ja powiedziałem przygłuchy, a nie przygłupi.
130.
Malinowski
opowiada Kowalskiemu dowcip w zatłoczonym tramwaju.
- Wiesz jaka jest różnica
pomiędzy rządem, a papierem toaletowym?
- Nie wiem.- Żadna. Jeden i drugi jest
do dupy.
Na te słowa wstaje facet, pokazuje znaczek tajniaka w klapie i pyta się
Malinowskiego:
- Tak pan lubi kawały? To powiedz pan, jaka jest różnica pomiędzy
panem a tym autobusem?
- Autobus sobie pojedzie, a pan pójdzie ze mną.
- Ależ,
panie władzo, ja nie mówiłem o naszym rządzie, tylko o niemieckim.
- Tere,
fere! Ja już lepiej wiem, który rząd jest do dupy.
129.
Mówca na wiecu
oznajmia triumfalnie:
- Towarzysze, już za pięć lat będziemy mieć w Polsce komunizm...
Odpowiada mu głos z tłumu:
- Ja się nie boję, ja mam raka.
128.
Na zebraniu
partyjnym sekretarz przepytuje członków egzekutywy.
- Kto to jest Adenauer?
-
Nie mam pojęcia - przyznaje się Walczak.
- A widzicie! Gdybyście chodzili na
wszystkie zebrania partyjne i szkolenia to wiedzielibyście, że to były
kanclerz RFN.
Walczak rewanżuje się sekretarzowi pytaniem:
- Czy wiecie, kto to
jest Wiśniewski?
- Nie wiem.
- Gdybyście nie chodzili na zebrania partyjne i
szkolenia, to wiedzielibyście, że to kochanek waszej żony.
127.
W sklepie
klient prosi o herbatę.
- Pan sobie życzy chińską, czy radziecką? -
pyta się uprzejma ekspedientka.
- Jeśli już mam wybierać, to poproszę...
kawę.
126.
Jaka jest różnica
pomiędzy komunistą, a antykomunistą?
- Komunistą zostaje człowiek, który
przeczyta wszystkie dzieła Marksa, Engelsa, Lenina i uwierzy w to, co przeczytał.
- A antykomunistą?
- Antykomunistą zostaje ten, kto przeczyta te wszystkie książki
i je zrozumie...
125.
- Czym się różni
socjalizm od kapitalizmu?
- Kapitalizm popełnia błędy socjalne, a socjalizm
kapitalne.
124.
- Jaka jest różnica
pomiędzy demokracją, a demokracją socjalistyczną?
- Taka jak pomiędzy krzesłem,
a krzesłem elektrycznym.
123. - Dlaczego tak
wielu członków najwyższych władz partyjnych ma robaki?
- Muszą mieć przecież jakieś życie wewnętrzne.
122.
Breżniew po
raz pierwszy przywiózł starą matkę do Moskwy. Pokazuje jej willę, w której
mieszka.
- A czyj to ten pałac, Lońka?
- Jak to czyj? Mój.
Pokazuje jej służbową
limuzynę, którą jeździ...
- A czyje to auto, Lonieczka?
- Jak to czyje? Moje.
- Oj, Lonieczka, jaki ty mądry, zdolny. Będę się cały czas modlić, żeby
ci tego wszystkiego komuniści nie zabrali...
121.
Żona wysoko
postawionego dostojnika partyjnego wraca z dziećmi ze spaceru w ZOO. Jest cała
roztrzęsiona:
- Słuchaj Kazik, musisz porozmawiać z naszym synem. W ZOO
powiedział na cały głos "Jezu, Maria, małpy sić pierdolą!"
W
ojca jakby trafił grom. Wzywa syna na rozmowę.
- Czy ty chcesz mi zniszczyć
karierę? Wiesz przecież, że jestem we władzach partii, a ty mówisz na głos
przy ludziach - "Jezu, Maria!".
120.
Sowiecki
samolot wojskowy lecący nad Europą z bombami atomowymi na pokładzie uległ
poważnej awarii. Aby uratować samolot i załogę należało pozbyć sić
niebezpiecznego ładunku. Piloci pytają się więc przez Radio Moskwy - na jaki
kraj zrzucić bomby.
- Zrzucajcie na Polskę! Chcieli mieć drugą Japonię, to będą
ją mieli...
119.
- Jakie trzeba
mieć kwalifikacje aby zostać przyjętym w szeregi Związku Literatów
Polskich?
- Trzeba wydać jedną książkę, albo dwóch kolegów.
118.
Polski minister
podpisuje w Czechosłowacji umowę o współpracy i wymianie kulturalnej. Teksty
umów są już gotowe i czekają na podpisanie. Polak szybko podpisuje, a Czech
skrupulatnie, dokładnie czyta linijka po linijce.
- Czego tam szukasz? - uśmiecha
się Polak do kolegi.
- Muszę sprawdzić, czy do tekstu nie wkradła się jakaś
pomyłka. Widzisz, zgodnie z umową na 1968 rok mieliście przysłać do Pragi
"Czerwone Gitary", a przysłaliście "Czerwone Berety...
117.
- Ile godzin
dziennie pan pracuje?
- 8 godzin.
- Czy odpowiadając na wezwanie partii byłby
pan skłonny pracować dłużej?
- Dla potrzeb partii to ja mogę pracować nawet
24 godziny na dobę...
- A kim pan jest z zawodu?
- Grabarzem.
116. - Czy był pan
wczoraj na pogrzebie sekretarza KC?
- Tak, byłem. To wielka strata!
- Pan chyba
zwariował!
- Wcale nie. Za
te pieniądze można by pochować całą wieś.
115.
Pani
nauczycielka zarządza wśród dzieci zbiórkę dla walczącej partii
komunistycznej w Mozambiku. Wszystkie dzieci posłusznie przynoszą po 100 złotych,
tylko Jasio ani grosza.
- Tato powiedział, że wcale nie jest pewien czy w
Mozambiku jest partia komunistyczna.
Za jakiś czas pani ogłasza następną zbiórkę
pieniędzy, tym razem na głodujące dzieci w Mozambiku. Na drugi dzień
wszystkie dzieci przynoszą po 100 złotych, a Jasio 200.
- Tato powiedział, że
skoro w Mozambiku są głodujące dzieci, to na pewno musi być też partia
komunistyczna.
114.
Wiśniewski
popełnił poważny błąd i został zdjęty z funkcji sekretarza ds.
ideologicznych KW. Za karę mianowano go dyrektorem PGR-u. Zwiedza właśnie
swoje nowe gospodarstwo.
- Tą grubą świnić zabijcie, zróbcie z niej kiełbasę
i wyślijcie dla towarzyszy w KW.
- Ależ dyrektorze, ona się prosi...
- Żeby
nawet na kolanach prosiła, ja dyrektor wydałem polecenie, zabić i na kiełbasę!
113.
Cela śmierci.
Za chwilę wyprowadzą z niej skazanego, który zawiśnie na szubienicy.
Prokurator pyta się o jego ostatnie życzenie. Spodziewa się prośby o
papierosa, kieliszek wódki, tymczasem skazaniec prosi, aby zapisać go do PZPR.
Chwila konsternacji, ale ostatnie życzenie to rzecz prawie święta, więc
po chwili wręczają mu czerwoną książeczkę. Zaciekawiony prokurator pyta się
jakie nim kierowały pobudki:
- Szwagier się ucieszy, że powiesili komunistę...
112.
Aresztowany
został Kowalski, szeregowiec milicji, który miał pecha po pijanemu powiedzieć
w obecności kolegów, że szef ich wydziału jest głupi. Był proces, zapadł
wyrok, na mocy którego nieszczęśnik poszedł na 10 lat do więzienia.
Uzasadnienie
wyroku brzmiało:
"Dwa lata za obrazę zwierzchnika, 8 lat za ujawnienie
tajemnicy państwowej".
111.
Student odłożył
sobie trochę pieniędzy i radzi się dziadka, do jakiego kraju wybrać się na
wycieczkę.
- Oczywiście, wnusiu, do Związku Radzieckiego! Do dzisiaj nie mogę
zapomnieć swojej wyprawy do tego kraju. Szampan, kawior, piękne kobiety, złota,
ile tylko chcesz...
Zachęcany przez dziadka student jedzie do ZSRR. Po powrocie
spotyka się z dziadkiem i nie kryje swojego rozczarowania.
- Wiesz dziadku, było
zupełnie nie tak, jak obiecałeś. Kobiety takie jak wszędzie, za szampanem i
kawiorem w sklepach ogromne kolejki, a złota ani na lekarstwo.
- Zaraz, zaraz,
a z kim ty pojechałeś?
- Z "Orbisem".
- A widzisz! Ja byłem z Piłsudskim.
110.
- Tatusiu, co
to jest socjalizm? - pyta się synek ojca.
- Widzisz, synku, kiedyś dawno temu żył
człowiek, który nazywał się Lenin. Właściwie to on nie nazywał się
Lenin, tylko Uljanow. I on razem ze Stalinem, który naprawdę nazywał się Dżugaszwili,
zrobili Wielką Socjalistyczną Rewolucję Październikową, która właściwie
nie była wielka i nie socjalistyczna, lecz komunistyczna i nie w październiku,
lecz w listopadzie...
- Tatusiu, to, co mówisz jest zbyt skomplikowane. Ja nic z
tego nie rozumiem...
- Widzisz synku, powoli zaczynasz pojmować, co to jest
socjalizm...
109.
W przedziale
jadącego pociągu nudzący się chłopczyk zadręcza ojca setkami pytań. W końcu
chce wiedzieć, ile wzrostu ma socjalizm.
- Ależ synku, socjalizm nie ma wzrostu.
Dziecko wybucha płaczem, bo przecież słyszało w telewizji, że
socjalizm ciągle się rozwija. Starszy pan pochyla się nad chłopcem:
- Nie płacz
synku, ja ci powiem. Socjalizm ma 165 cm wzrostu.
- Jak pan to wyliczył? -
dziwi się ojciec.
- To bardzo proste. Ja mam 179 cm wzrostu. Od czubka głowy do
nosa jest 14 cm, a ja mam socjalizmu po dziurki w nosie...
108.
Z czym ci się
kojarzy nasze ostatnie zebranie
- Z mieszaniną pieprzu z dżemem.
- Dlaczego?
-
Jeden pieprzył, a reszta drzemała.
107.
- Jaka jest różnica
pomiędzy demokracją polską i amerykańską?
- Polska demokracja daje
obywatelom wolność wypowiedzi, a amerykańska wolność po wypowiedzi.
106. Pociąg pośpieszny
pędzi przez noc. Nagle wyskakuje z torów, zjeżdża z nasypu, jedzie przez
pole i już, już, ma rozbić się o ścianę lasu gdy nagle zawraca, jedzie
przez pole, wjeżdża na nasyp, wskakuje na swoje tory i spokojnie jedzie dalej.
Przerażony kierownik pociągu biegnie do maszynisty.
- Co ty wyrabiasz, do cholery?!
- Nie mogłem postąpić inaczej, na torach stał żołnierz radziecki.
- To czemu go w diabły nie rozjechałeś?
- Próbował
uciekać...
105.
Czy u was w
domu wisi portret kochanego prezydenta Bieruta? -- pyta się Jasia zaangażowana
politycznie pani nauczycielka.
- Nie.
- A towarzysza Stalina?
- Też nie, ale gdy
UB wypuści tatusia z więzienia, to on na pewno ich powiesi - zapewnia Jasiu.
104.
Do sklepu
papierniczego wchodzi skromnie odziany człowiek i pyta się:
- Czy są portrety
Lenina?
- Tak, są.- Proszę dziesięć.
Po tygodniu ten sam człowiek, ale już
lepiej ubrany ponownie pojawia się w sklepie i prosi o portrety. Tym razem o 100
sztuk. Mija kilka dni i facet zajeżdża przed sklep nowym samochodem i już od
progu woła, że kupuje wszystkie portrety Lenina, Marksa, Engelsa, a także
polskich dostojników.
- Panie, co pan z nimi robi?
- Otworzyłem strzelnicę za
miastem.
103.
Jest 1944 rok.
Armia Czerwona "wyzwala" tereny Polski. Sowiecki generał przekonuje
dowódcę rozbrojonego oddziału AK, że jego żołnierze powinni wziąć czynny
udział w walce z Niemcami u boku "wyzwolicieli".
- Czy widział pan
kiedyś jak dwa psy gryzą się walcząc o kość? - pyta się AK-owiec
Rosjanina.
- Widziałem.
- A czy kość brała udział w tej bójce?
102.
Wiejski
agitator roztacza przed spędzonymi do świetlicy chłopami bajeczne widoki szczęścia
jakie będzie ich udziałem w socjalistycznym państwie. Mówi o elektryczności
w każdej chałupie, radiu, i ciągniku. Chłopi, jak to chłopi, słuchają w
skupieniu, a na koniec podnosi się jeden z pytaniem:
- Czy my już mamy ten
socjalizm, czy będzie jeszcze gorzej?
101.
W pegeerze władza
przeprowadza kontrolę.
- Dlaczego tu taki brud i smród? Dlaczego krowy stoją
po kolana w gnoju?
- Bo nie mamy słomy
- A dlaczego są takie zagłodzone?
- Bo
nie ma dla nich paszy.
- To czemu nie zrobicie porządku z tymi, którzy za ten
bałagan odpowiadają?
- Dowódca w 1945 roku kazał nam oddać broń...
100.
UB-ek spotyka
swojego sąsiada, profesora literatury, który dosłownie trzęsie się ze
zdenerwowania.
- Co się stało, panie profesorze?
- Niech pan sobie tylko
wyobrazi! Pytam się mojego studenta, kto napisał "Dziady", a on
bezczelnie mi odpowiada, że to nie on.
- Niech się pan profesor nie denerwuje,
my to załatwimy...
Po dwóch godzinach rozpromieniony UB-ek puka do drzwi
profesora i melduje:
- Załatwione, kochany sąsiedzie. Wyjaśniliśmy to.
Przyznał się. To on napisał!
99.
Pochód
1-Majowy w Polsce w latach 50-tych.Defilują stoczniowcy, hutnicy, włókniarki.
Przy krawężniku stoi podpity facet i każdą grupę wita głośnym okrzykiem:
-
Niech żyją kolejarze!
- Panie, co pan tak chwali tych kolejarzy - dziwi się
stojący obok mężczyzna.
- Gdyby nie oni, to byśmy węgiel do ZSRR na plecach
nosili.
98.
KGB doniosło
Chruszczowowi, że Polacy czytają książkę, która zaczyna się od słów
"Litwo, ojczyzno moja!". Zdenerwowany Chruszczow dzwoni do Gomułki:
-
Podobno wydajecie tam u siebie książki pismaka, któremu się marzy powrót na
Litwę. Nazywa się Mickiewicz, czy tak jakoś...
- Ależ, towarzyszu, on już
nie żyje!
- Słusznie zrobiliście. Takie sprawy należy załatwiać bezzwłocznie.
97.
Radio Moskwa
nadaje poranną audycję:
- Towarzysz Breżniew wstał z łóżka, więc i wy
towarzysze już wstańcie.
- Towarzysz Breżniew się gimnastykuje, więc i wy się gimnastykujcie.
- Towarzysz Breżniew się myje, więc i wy się myjcie.
-
Towarzysz Breżniew je śniadanie, więc wy towarzysze posłuchajcie muzyki...
96.
Początek lat pięćdziesiątych
w ZSRR. Absolwent politechniki stara się o pracę w jednej z moskiewskich
fabryk. Personalny wypełnia zwyczajową ankietę.
- Kto jest waszym ojcem?
- Moim
ojcem jest Józef Stalin, ojciec wszystkich radzieckich ludzi.
- A waszą matką?
-
Moją matką jest Rosja Radziecka.
- A kim wy chcielibyście być?
- Sierotą.
95.
Spotkali się
Ford i Breżniew.
- Wiesz, Lońka - mówi Ford - uwielbiam zbierać dowcipy na swój
temat. Mam ich już cały album.
- Ja też zbieram - przytakuje Breżniew - mam
ich już cały łagier.
94.
Breżniew żegna
na lotnisku Gierka. Długo wpatruje się w zamknięte drzwiczki samolotu i macha
ręką na pożegnanie
.- Naprawdę go tak lubisz? - pyta się Kosygin
- Polityk
to z niego żaden. Ale jak on całuje...
93.
- Jaka była
przyczyna śmierci Breżniewa?
- Zmarł na zawał, gdy dowiedział się, że jego
syn uciekł z... domu starców.
92.
Brigidte Bardot
odwiedziła ZSRR. Sławną aktorkę na Kremlu przyjął sam Breżniew.
Oczarowany jej urodą pyta się, jakie jest jej życzenie. On je spełni.
- Niech
pan otworzy granice - wypaliła bez namysłu Bardotka.
- Ot, figlarka -
chichocze Breżniew - chce zostać ze mną sam na sam.
91.
Cała Polska
przygotowuje się do wizyty Breżniewa. Wreszcie przyjechał. Na lotnisko wita
go wystrzał salwy honorowej. Przechodząca obok lotniska staruszka łapie się
za głowę.
- Olaboga, znowu wojna!
- Nie bójcie się babciu, to nie wojna, to
Breżniew przyjechał - uspokaja ją życzliwy przechodzień.
Po chwili rozlega
się druga salwa.
- A jednak wojna! - denerwuje się starowinka.
- Nie babciu, to
Breżniew przyjechał...
- A co, za pierwszym razem nie trafili? - pyta się z
dezaprobatą staruszka.
90.
Za
łamanie socjalistycznej dyscypliny pracy, PZPR wyznaczyła dla robotników trzy
kary:
1) Ostrzeżenie - miesięczny pobyt w ZSRR,
2) Nagana - trzymiesięczny
pobyt w ZSRR.
3) Recydywa - przyznanie obywatelstwa ZSRR.
89.
Nad
Łabą spotykają się żołnierze dwóch zwycięskich armii, Sasza i John.
Rozmowa schodzi na rzecz dla żołnierzy najważniejszą - jedzenie.
- Nas karmią
bardzo dobrze - mówi John. Dostajemy codziennie 30 tysięcy kalorii.
Sasza
patrzy na niego podejrzliwie.
- To niemożliwe. 50 kilogramów ziemniaków żaden
żołnierz nie zje w ciągu jednego dnia.
88.
-
Pytanie na egzaminie z nauk politycznych
- "Co to jest
agresja?"
Student zgodnie ze stanem swojej wiedzy pisze:
- "Agresja ma
miejsce wtedy, gdy jeden kraj napada na drugi bez zgody ZSRR".
87.
-
Jaki to czas w zdaniu? "Umarł Breżniew"?
- Najwyższy!
86.
-
Jak się wam żyje? - pyta się Chruszczow stareńkiej babiny podczas odwiedzin
na ukraińskiej wsi.
- Widzicie panie, zaraz po przyjściu czerwonych było nam
bardzo ciężko żyć...
- A potem?
- Potem przywykliśmy.
85.
Fryzjer
strzyże na Kremlu Breżniewa.
- Co tam towarzyszu słychać w Polsce? - pyta się
Leonida.
Breżniew coś tam mamrocze niezrozumiale. Za pięć minut fryzjer
ponawia pytanie.
- Co tam słychać w Polsce?
Sytuacja powtarza się jeszcze kilka
razy, aż w końcu zirytowany Breżniew nie wytrzymuje.
- Co wy się tu ciągle o
tę Polskę pytacie?
- Lepiej mi się pracuje, gdy wam się włosy jeżą...
84.
CIA
zwerbowała zawodowego mordercę, aby zastrzelił Breżniewa w czasie
manifestacji z okazji Rewolucji Październikowej. "Szakal" dostał
milion dolarów zaliczki. Pozostałe 9 milionów ma otrzymać po wykonaniu
zadania. W czasie manifestacji nie pada jednak strzał. Szefowie CIA są
przekonani, że KGB wykryło spisek i "Szakal" wpadł. Po kilku jednak
dniach ten przyjeżdża do siedziby CIA i blady z wściekłości rzuca na stół
milion dolarów.
- Zwracam pieniądze, zadanie jest niewykonalne.
- Dlaczego?
-
Ile razy wyciągałem karabin, to ludzie łapali mnie za ręce i krzyczeli
"No strzelaj, prędzej, strzelaj".
83.
Kowalski
postanowił zrobić karierę. Zapisał się do partii i jakby tego było mało,
w dniu urodzin Bieruta wysłał mu telegram:
"Kochany panie prezydencie, życzę
panu tego czego życzy cały naród!".
Został aresztowany za podżeganie do
morderstwa.
82.
- Poznań
powinien zostać wpisany do księgi Guinessa.
- Dlaczego?- Bo w tym mieście
odbył się pierwszy na świecie strajk właścicieli fabryk.
- Kiedy?
- W czerwcu
1956 roku.
81.
Do ministerstwa
łączności przyszła kontrola NIK-u w celu ustalenia winnego faktu, iż seria
znaczków z portretami dostojników państwowych nie chce przyklejać się do
listów. Po miesięcznych laboratoryjnych badaniach jakości papieru i kleju wydała
wreszcie werdykt:
"Znaczki są w porządku. To obywatele plują na ich niewłaściwą
stronę".
80.
Krótko po
wojnie do jednej z wiosek przyjeżdża partyjny agitator. Zarządza zbiórkę
wszystkich chłopów i prowadzi ich do pałacu. Chłopi, mieszkańcy nędznych
chałup, są zaszokowani bogactwem wnętrz. Na zakończenie wycieczki agitator
przemawia:
- Tu w tym pałacu, w tych luksusach mieszkał wasz hrabia. Czy wy
wiecie, że ten darmozjad potrafił w ciągu nocy przegrać w karty cztery takie
wsie jak ta, w której mieszkacie? Co o tym myślicie?
- Musi mu karta nie szła
- odpowiada po dłuższym zastanowieniu najbystrzejszy chłop.
79.
Pewien członek
partii miał dwie papugi. Jedną nauczył mówić "Niech żyje
Stalin", a drugą "Precz ze Stalinem". Któregoś dnia
niespodzianie przyszli do niego koledzy z pracy. Gospodarz w popłochu schował
"trefną" papugę do lodówki. W czasie przyjęcia jeden z gości
znalazł ptaka w lodówce. Nawymyślał gospodarzowi od okrutników i umieścił
zmarzniętą papugę w klatce. Ta gdy tylko doszła do siebie rozłożyła
skrzydła i na cały głos wrzasnęła...
- "Niech żyje Stalin!".
- No
tak, Sybir nawet papugom pomaga zmądrzeć - skomentowała druga.
78.
Bierut, jak każdy
dyktator, lubił się stroić w szatki demokraty. W przerwie obrad zjazdu partii
ambasador USA z drwiącym uśmiechem wytknął mu, że wszystkie jego wystąpienia
i propozycje przyjmowane są przez salę wybuchami entuzjazmu. Bierut postanowił
temu przeciwdziałać. Po przerwie wyszedł na trybunę i powiedział głośno:
-
Pocałujcie mnie w d*pę...
Na sali zrobił się zgiełk i rumor.
- A co nie mówiłem,
u nas też jest opozycja - uśmiechnął się triumfująco Bierut do ambasadora.
- Nie, panie sekretarzu, oni się po prostu ustawiają w kolejkę...
77.
W ośrodku
wczasowym dwóch świeżo zapoznanych lokatorów jednego pokoju oddaje się
marzeniom:
- Co by pan zrobił, gdyby wygrał pan 100 tysięcy złotych?
-
Pojechałbym na wycieczkę do ZSRR.
- A gdyby wygrał pan 250 tysięcy złotych?
- Pojechałbym
na wycieczkę do ZSRR
- A gdyby to był 1 milion złotych?
- Też pojechałbym do ZSRR.
- A co, pan nie zna innych krajów?
- Znam, ale pana nie znam.
76.
Stalin wstał
wcześnie rano, aby pisać kolejny traktat o dobrodziejstwach socjalizmu.
Zobaczyło go wschodzące słoneczko i serdecznie pozdrowiło.
- Towarzyszu
Stalin, życzę wam pomyślnej pracy i przyjemnego dnia...
Wieczorem Stalin
stoi na tarasie willi i ogląda zachodzące słoneczko.
- No i co - pyta się -
teraz mnie nie pozdrawiasz?
- Możesz mnie pocałować w d**ę. Teraz jestem już
na Zachodzie.
75.
Temat maturalny
w jednym z liceów w Polsce w latach 50-tych:
"Kto jest najwspanialszą
postacią w historii świata i dlaczego właśnie Stalin?".
74.
Fragment
rekomendacji o przyjęcie na członka PZPR:
„Ma pozytywny stosunek do ZSRR
mimo, że był tam trzy razy".
73.
Kowalski
zostaje wezwany przed oblicze egzekutywy.
- Okłamaliście nas. Gdy wstępowaliście
do partii, to w ankiecie personalnej napisaliście, że wasz ojciec przed wojną
był górnikiem. Tymczasem dowiedzieliśmy się, że był właścicielem domu
publicznego.
- To prawda, ale tatuś zawsze mówił, że ten burdel to prawdziwa
kopalnia złota.
72.
W latach
50-tych dygnitarz partyjny przychodzi do gabinetu lekarskiego i uskarża się,
że go łamie w... gwieździe, pokazując przy tym na plecy.
- Przecież to krzyż!
- dziwi się lekarz.
- Czyżby towarzysz doktor był wierzący? - zapytuje się
podejrzliwie dygnitarz.
71.
Sołtys namawia
swego sąsiada, aby dał pięć tysięcy złotych pożyczki na modernizację
wsi. Chłop się waha:
- To niepewny interes. A jak przepadną?
- Nie przepadną.
Gwarantem pożyczki jest prezydent Bierut.
- On nie będzie żył wiecznie...
-
Za Bieruta gwarantuje Stalin.
- On też nie najlepiej ostatnio wygląda.
-
Gwarantem tej pożyczki jest Związek Radziecki.
- A mało to mocarstw upadło w historii...
- Ty skąpcu. Żałujesz pięciu tysięcy złotych za upadek Związku
Radzieckiego!!!
70.
Podczas obrad
egzekutywy jeden z towarzyszy co pewien czas głośno cmoka. Zniecierpliwieni sąsiedzi
zwracają mu uwagę, że tak nie wypada. Na co cmokający odpowiada:
- Nie lubić
pieprzenia bez całowania.
69.
W jednej ze spółdzielni
produkcyjnych na południu Polski odbywa się zebranie załogi. Program
przewiduje dwa główne tematy:
1) Budowę nowej stodoły do przechowywania siana.
2) Budowę socjalizmu w Polsce. Rozpoczyna się zebranie.
Wstaje prezes i zagaja:
- Ponieważ z powodu braku desek realizacja punktu pierwszego jest
nieaktualna, proponuję od razu przejść do punktu drugiego.
68.
Pani od języka
polskiego pyta się pierwszoklasistów, kim są ich rodzice. W pierwszym rzędzie
siedzi Jasio, syn sekretarza KC o czym oczywiście wiedzą doskonale wszyscy
nauczyciele. Ale i jego dla porządku pyta się o to nauczycielka.
- Jest chyba
zegarmistrzem - odpowiada niezbyt rozgarnięty Jasio.
- Dlaczego zegarmistrzem? -
pyta się zdziwiona nauczycielka.
- Bo za każdym razem, gdy wyjeżdża do Moskwy
to mówi, że jedzie po wskazówki.
67.
- Czy
przyznajecie się do winy? - naciska na przesłuchiwanego oficer UB.
- Ależ ja
zawsze mówiłem tylko prawdę!
- A więc przyznajecie się do winy!
66.
W nocy do drzwi
Nowaków ktoś delikatnie puka.
- Kto tam? - pyta się rozbudzony Nowak.
-
Administracja. Sprawdzamy przewody kominowe.
- Administracja w nocy? Nie wierzę!-
Otwieraj chamie, UB nie kłamie!
65.
- Dlaczego
wszyscy wstają z miejsc gdy zaczyna się skandowanie - "Bierut!
Bierut!"?
- Żeby nie siedzieć.
64.
Do Stalina
dzwoni Mao-Tse-Tung.
- Towarzyszu, mamy kłopot, dajcie nam miliard dolarów.
-
Ależ oczywiście, towarzyszu Mao - zapewnia generalissimus.
Za jakiś czas
Stalin ponowni odbiera telefon od Mao, który prosi tym razem o 100 milionów
ton węgla.
- Załatwione - godzi się z miejsca Stalin.
Miesiąc później Mao
prosi Stalina o 0,5 miliona ton ryżu. Stalin jest wyraźnie strapiony:
-
Rozumiem dolary, rozumiem węgiel, ale skąd ten Bierut weźmie ryż?
63.
Egzamin na
kolejną sprawność harcerską.
- Jak w czasie pochmurnej nocy, określić
kierunki świata, gdy nie ma się przy sobie kompasu?
- Należy odnaleźć linię
kolejową i obserwować pociągi. Załadowane towarem jadą na wschód, wracają
puste na zachód.
62.
- Słyszałeś,
że już nie będziemy importować butów z Czechosłowacji?
- Dlaczego?
-
Dostajemy dwa miliony par z ZSRR.
- Za ile?
- Za darmo. Do podzelowania.
61.
Bierut wybrał
się na spacer. Zatrzymał gazeciarza, aby kupi "Trybunę Ludu". Chłopak
się zmieszał, bo nie miał właśnie tej gazety. Ale zobaczył przejeżdżającego
na rowerze innego gazeciarza i krzyknął za nim:
- Ty, Bierut, zatrzymaj się,
masz klienta, pan chce kupić "Trybunę Ludu".
Bierut kupił gazetę,
po czym pyta się gazeciarza:
- Dlaczego nazwałeś go - "Bierut"?
-
Wszyscy na niego tak mówią. On nie ma wstydu, w koszarach sowieckich czyści
buty oficerom.
60. Na trasie
1-Majowego pochodu przodownicy niosą ogromny portret Bieruta. Na krawężniku
stoi pijaniuteńki facet i na widok portretu głośno krzyczy:
-
Dajcie go tu,
kupuje to ścierwo.
Po 10 minutach jest już przesłuchiwany w kazamatach UB.
Dopiero po tygodniu zrozpaczona żona dowiaduje się, że mężowi grozi
wieloletni wyrok. Zrozpaczona pyta się oficera o powód tej srogości.
- Chciał
kupić portret Bieruta - wyjaśnił UB-ek.
- Panie kochany, nie miejcie mu tego
za złe. On ile razy się upije to kupuje byle co...
59.
Kowalskiego
pytają się, dlaczego nie był na pogrzebie Bieruta.
- Ja nie uznaję kultu
jednostki.
- Jak to?
- Gdyby to był pogrzeb całego KC, to bym poszedł...
58.
W Siedlcach nad
Oką Związek Patriotów Polskich organizuje polskie wojsko. Rolę większości
oficerów pełnili tam Rosjanie. Odbywa się właśnie msza polowa. Do dowódcy
oddziału podchodzi kapelan, podając mu krzyż do pocałowania.
- Nie mogę,
proszę księdza, jestem komunistą od 1930 roku.
- Całuj, jak ci mówię -
szepcze mu do ucha "ksiądz" - ja jestem komunistą od 1920 roku.
57.
Lata pięćdziesiąte.
Załamany polski oficer opowiada przy wódce swoim kolegom:
- Wyobraźcie sobie,
wracam wczoraj nieco wcześniej do domu i znajduję żonę w łóżku z naszym
doradcą wojskowym, majorem Iwanowem.
- I co? - pytają koledzy.
- Nic. Na szczęście
mnie nie zauważył.
56.
W latach
50-tych gazety polskie triumfalnie doniosły o nowej umowie handlowej, zawartej
pomiędzy PRL a ZSRR:
1. ZSRR dostanie od Polski połowę wydobytego na Śląsku
węgla.
2. W zamian za to Polska wyśle do ZSRR połowę wytworzonego w kraju mięsa.
55.
- Panie
Goldberg, dlaczego zdecydował się pan emigrować do Izraela?
- Ponieważ wolę
wojnę arabsko-izraelską, niż przyjaźń polsko-radziecką.
54.
Jest 1968 rok.
W czasie zebrania partyjnego przyjmowany jest nowy kandydat.
- Jaki jest wasz
stosunek do Żydów?
- Nienawidzę ich.- Dlaczego?
- Bo ukrzyżowali Chrystusa.
-
A do Arabów?
- Też ich nienawidzę.
- Dlaczego?
- Bo porwali Stasia i Nel.
53.
Rozmawiają
dwie żony dygnitarzy partyjnych:
- Poczęstuj się, Heluś, czekoladą, nie krępuj
się. Mój mąż był na otwarciu fabryki czekolady i przyniósł jej całą
walizkę.
- On zawsze był taki zaradny. Mój to zupełna fujara. Wyobraź sobie,
był wczoraj na otwarciu konserwatorium i nie przyniósł nawet jednej konserwy.
52.
Delegacja
parlamentarzystów PRL odwiedza pałac Buckingham.
- Królowa ma
egzemę - stosuje dyplomatyczny wybieg Anglik.
- Co za pech -
żali się PRL-owski parlamentarzysta - Ostatni raz, jak byłem na Kremlu, to
towarzysz Breżniew miał hemoroidy.
51.
- Co to jest? -
pyta się dyżurnego diabła.
- To są
liczniki, które mierzą ilość błędnych decyzji polityków.
- Bardzo chciałbym
zobaczyć swój licznik...
- To raczej
niemożliwe. On zawsze stał na biurku Lucyfera.
- Czy to
dlatego, że byłem taki znany?
- Nie, Lucyfer
używał go jako wentylatora.
50.
- Kto mówi? - sprawdza sekretarka.
Malinowska,
koleżanka towarzysza Szydlaka ze szkoły.
- Wyłączcie
się, bo kłamiecie. Towarzysz Szydlak nie chodził do żadnej szkoły!
49.
Nowak oddał
kiedyś w czasie wojny przysługę Gomułce, za co ten przyrzekł mu dozgonną
wdzięczność. W 20 lat po wojnie Nowak zgłasza się do Gomułki i prosi o
rewanż. Chce paszport na wyjazd do USA. Gomułka załatwia sprawę od ręki,
ale jest niezadowolony.
- Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma.
- Jak was tu
nie będzie, to ja wrócę.
48.
- Akademia, jak
akademia. Ale ja przez cały czas nie mogłem wyjść z podziwu nad głupotą
tych ludzi, którzy przed wojną zbudowali ten teatr. Czy ty wiesz, że oni
balkony wybudowali do środka?!
47.
Lekcja
historii. Nauczycielka przepytuje ucznia.
- Jaką mamy teraz Polskę?
- Demokratyczną.
- Bardzo
dobrze. Jaką jeszcze?
- Ludową.
- Świetnie. I
jaką jeszcze?
- Socjalistyczną.
- Doskonale! A
jaka była przed wojną?
- Niepodległa.
46.
Do sekretarza
wojewódzkiego przyjechał sekretarz z powiatu. Gospodarz oprowadza go po swoim pięknym, nowym domu.
- Też bym sobie taki postawił, ale nie mam za co -
wzdycha powiatowy.
- Wybudować
taki dom jest bardzo łatwo - mówi wojewódzki.
- Powiedzcie
proszę, jak to się robi?
- Tu na tej
rzece przepływającej obok zaplanowano budowę mostu. Zgromadzono materiały,
sprzęt. Czy widzicie ten most?
- Nie widzę.
- A willę
widzicie?
- Widzę.
- A widzicie...
45.
Sołtys
urządził weryfikację wiejskiej POP. Zaczaił się z kłonicą za drzwiami
gospody wiejskiej i walił po głowie wychodzących towarzyszy. Gdy któryś
krzyknął - "O Jezu", dostawał naganę, gdy - "O kurwa!",
pochwałę partyjną.
44.
Lucjan
Motyka, minister kultury, nigdy me lubił artystów. Kiedyś w czasie wizyty w
teatrze powiedział do wybitnego aktora:
- Czy pan wie, że zarabia pan więcej od członka KC
- Tak być powinno. Ja
jestem aktorem, a on statystą.
43.
W
trakcie sprawowania władzy Gierek zachorował. Żeby ratować się od śmierci,
kazał się zamrozić, aby jednak dożyć czasów, kiedy będzie mógł oglądać
owoce swojej polityki. Po 50 latach rozmrozili go i wypuścili ze szpitala, aby
się mógł przyzwyczaić do nowej rzeczywistości. A on jest wprost
zaszokowany. Ulice są pełne pięknych samochodów, dookoła wysokie, zadbane
domy, ludzie na ulicach ładnie ubrani i zadowoleni.
- A więc jednak miałem
rację -- pomyślał sobie. Kupię "Trybunę Ludu", żeby się
przekonać, kto teraz rządzi. Zgłoszę się do niego i powiem, komu to
wszystko zawdzięczają.
Podchodzi
do pierwszego kiosku:
- Proszę "Trybunę Ludu".
-
Jak? Nigdy nie słyszałem o takiej gazecie.
To
samo powiedzieli mu w kilku następnych kioskach. Wreszcie dotarł do kiosku, w
których siedziała stareńka babinka.
- "Trybuna Ludu"? Tak, pamiętam,
była taka gazeta, gdy rządzili komuniści. A pan wie, że podobno kilku tych
drani jest jeszcze na wolności.
42.
Stanisława
Gierkowa zwiedza paryskie muzeum. Przewodnik pokazuje zabytkowe meble i mówi:
-
One są hebanowe.
Pani
Gierkowa patrzy z namysłem i odpowiada.
- Coś mnie się wydaje, że one cheba
nowe nie są.
41.
Gierek
odwiedził USA składając oficjalną wizytę. W trakcie jednego ze swoich przemówień
nazwał Nixona najważniejszym człowiekiem w Ameryce. Nixon, będąc w dobrym
humorze, zwraca Gierkowi uwagę, że się myli.
-
Jestem trzeci pod względem ważności. Najpierw jest Bóg, potem Kongres, a ja
trzeci.
-
To zupełnie jak u nas - ucieszył się Gierek. Najpierw jest Bug, potem ten za
Bugiem i ja trzeci.
40.
Gierek
odwiedził jedną z katowickich szkół. Na jego cześć zorganizowano akademię,
w czasie której uczniowie mówili wiersze rewolucyjne. Po akademii Gierek kazał
przywołać do siebie najlepszego recytatora i mówi:
-
W nagrodę, że tak pięknie recytujesz, spełnię twoje życzenie. Powiedz, co
chcesz dostać?
Chłopczyk
namyślił się i powiada:
-
Proszę o telewizor z wycieraczkami.
-
Telewizor z wycieraczkami? Po co ci on?
-
Bo jak pan występuje w telewizji, to babcia zawsze pluje na ekran.
39.
W
Polsce przez kilka kolejnych żniw w końcu lat 70-tych lały deszcze, niszcząc
trud rolników. Gierka to bardzo denerwowało, więc poprosił znajomego księdza,
aby dowiedział się, za co Pan Bóg tak karze Polaków?
-
No i za co Najwyższy nas tak karze? - pyta się Gierek
-
To nie jest kara. W niebiańskim regulaminie jest zapisane. "Polska - gówniany
ustrój, spłukiwać trzy razy dziennie".
37.
Babcia
przyszła zapisać się do ZBoWiD-u. Pytają ją, jakie ma zasługi wojenne.
-
W czasie wojny pomagałam partyzantom.
- Jak pomagaliście?
-
Nosiłam im do lasu chleb, mleko, słoninę.
- Pewnie wdzięczni byli?
-
Jeszcze jak! Zawsze powtarzali. Gut, danke...
- Babciu, ale to byli Niemcy!
-
Tak, ale z NRD.
-
Co wieziecie? - pyta się marynarzy.
-
Węgiel do Indii, a z powrotem przywieziemy herbatę i przyprawy korzenne.
-
A wy co wieziecie?
-
Siarkę do Argentyny, a w powrotnej drodze przywieziemy wołowinę i wina.
-
A wy dokąd płyniecie?
-
Wieziemy obrabiarki do ZSRR.
- A co z powrotem?
-
Z powrotem wracamy pociągiem.
35.
-
Dobrze, towarzyszu sekretarzu zażartowali robotnicy.
34.
Otwarte
zebranie partyjne w kopalni. Obecność wszystkich obowiązkowa. Zmęczeni górnicy
przysypiają. "Płomienny" agitator kończy swoje długie wystąpienie
z mocną emfazą:
-
Wasi wnukowie będą już żyli w komuniźmie!
Karlik otrząsając się ze snu i
mówi z przekonaniem.
- A dobrze im tak, chuliganom!
33.
Podobno
Gierek był znakomitym fotografem. A najlepsze zdjęcie, jakie mu wyszło, to
zdjęcie Gomułki.
32.
Gierek
pragnął przekonać się, jak bardzo jest popularny. Odwiedził jedno z
przedszkoli i zagaduje malucha.
-
Czy ty mnie znasz?
Maluch kręci głową.
-
No jak to, przypomnij sobie, mamusia i tatuś na pewno ci o mnie mówili. Dzięki
mnie macie kolorowy telewizor, nowe meble, samochód...
Rozpromieniony
chłopczyk spojrzał na Gierka.
- Chłopaki, mój wujek Helmut przyjechał...!
31.
W
czasie pierwszej swej wizyty w Polsce papież spotyka się z Gierkiem.
-
Proszę powiedzieć, panie sekretarzu, czy cieszy się pan, że Polak objął
tron Watykański?
-
Tak szczerze mówiąc, to wolałbym na tym stanowisku Babiucha...
30.
Carter
odwiedza Polskę i razem z Gierkiem zwiedza Zakopane.
-
Chciała mieć "Poloneza" - kupiłem. Chciała mieć
"Mercedesa" - kupiłem. A teraz głupiej babie helikoptera się
zachciewa. Góry tutaj wysokie, jeszcze mi się gdzieś zabije.
Carter
ze zrozumieniem pokiwał głową i odszedł. Ale Gierka coś męczyło.
-
Powiedzcie baco, ale szczerze, skłamaliście z tym helikopterem?
-
Pewnie, że skłamałem. Wstyd powiedzieć przy obcych, że zgubiła bony na
cukier.
29.
Pani
w szkole zadała dzieciom temat wypracowania
- "Z kim kojarzy ci się nasz
wspaniały przywódca, Edward Gierek".
Dzieci w swoich wypracowaniach porównują
Gierka z Napoleonem, Cezarem. Tylko Jasio napisał, że sekretarz kojarzy mu się
z herbatą "Ulung".
-
Dlaczego Jasiu? - pyta się pani.
-
Bo ile razy babcia widzi pana Gierka w telewizji, to kiwa głową i mówi do
siebie - "Gdzie się taki ulung".
28.
W
polskich przedsiębiorstwach zaczęła się reforma gospodarcza. Dyrektor poucza
na zebraniu załogę:
-
Musimy oszczędzać, oszczędzać i jeszcze raz oszczędzać, choćby nie wiem
ile to kosztowało!
27.
W
Austrii tłum reporterów otacza Polaka, któremu udało się zbiec z kraju,
mimo wprowadzonego stanu wojennego.
-
Jak tam w Polsce zaopatrzenie?
- Nie można narzekać.
-
A ceny?
-
Nie można narzekać.
- A jak się żyje ludziom?
- Nie można narzekać.
- To
po co pan uciekł?
-
Bo w Austrii można narzekać..
26.
-
Co to będzie, gdy walec przejedzie Urbana?
- Największy motyl świata.
-
A co będzie jeśli walec przejedzie Jaruzelskiego?
- Święty spokój.
25.
W
wiejskiej świetlicy propagandysta wyjaśnia zgromadzonym rolnikom, że nie ma
paszy dla kur, bo Reagan zabronił sprzedawać. Nie ma ropy do ciągników, bo
Reagan nałożył sankcje. Nie kupiono za granicą środków ochrony roślin, bo
Reagan się nie zgodził, itd.
- Jak
ja bym dorwał tego Reagana, to tak bym nim potrząsnął, aż by mu te czarne
okularki spadły...
24.
Na
konferencji prasowej Urban przekonuje dziennikarzy zagranicznych.
-
Rząd Polski ma doskonałe stosunki z ZSRR, NRD, Bułgarią, Rumunią...
-
Szkoda, że ten rząd ma fatalne stosunki z Polakami - mówi szeptem jeden z
korespondentów.
23.
Jaruzelski
złożył oficjalną wizytę w ZSRR. Zawieziono go na Syberię i pokazano budowę
magistrali BAM. Zobaczył grupę młodych ludzi w drelichach, a nad nimi
transparent
- "Młodzież buduje BAM". Podchodzi do nich.
-
Ile masz lat?
- 20.
-
A ty?
- 25.
- A ty?
-
Dożywocie.
22.
Ze
słownika publicysty w stanie wojennym:
- 5
Polaków - nielegalne zebranie,
- 15 Polaków - nielegalny wiec,
- 10 milionów
Polaków - garstka ekstremistów.
21.
W
czasie stanu wojennego patrole wojskowe na ulicach miast były traktowane, jeśli
nie wrogo, to chłodno. Jakże się zdziwili żołnierze, patrolujący w
Krakowie w okolicach kina "Kijów", kiedy podszedł do nich starszy,
nieco zawiany pan i zaczął ich wszystkich po kolei serdecznie ściskać.
- Ale
skąd - obruszył się facet. Ja po prostu jestem szczęśliwy, widząc znowu
polskie wojsko pod Kijowem.
20.
- Jaki
jest związek pomiędzy "Solidarnością", a stanem wojennym?
-
Radziecki.
19.
- Co
by się stało, gdyby Jaruzelski zaczął przeprowadzać reformę gospodarczą na Saharze?
-
Przez tydzień nic, a potem piasek by zdrożał...
18.
-
Jaki jest szczyt poparcia dla "Solidarności"?
- Matka Boska z
portretem Wałęsy w klapie.
17.
Jaruzelski
wezwał do siebie wróżkę.
-
W nocy śniły mi się kartofle. Co to znaczy?
-
To znaczy, że albo was wykopią na jesieni, albo posadzą na wiosnę.
16.
W
RFN w obozie uchodźców spotyka się dwóch kolegów. Idą do pokoju jednego z
nich. Na ścianie wisi portret generała Jaruzelskiego.
-
Ty chyba zwariowałeś!
-
Wcale nie. Ile razy ogarnia mnie nostalgia za krajem, patrzę na niego i od razu
mi przechodzi.
15.
W
stanie wojennym do kościoła przychodzi facet, niosąc z wysiłkiem telewizor.
- A dokąd to! - pyta się kościelny.
-
Przyniosłem go do spowiedzi, bo ciągle kłamie...
14.
Po
13 grudnia 1981 roku internowani podzielili się na dwa ugrupowania:
1.
Optymistów, którzy twierdzili, że wywiozą ich na Syberię.
2. Pesymistów,
którzy byli zdania, że nie wywiozą. Tylko popędzą na piechotę.
13.
Żołnierz
przebywający na przepustce wyratował od niechybnej śmierci generała
Jaruzelskiego, który zaczął tonąć w czasie kąpieli w jeziorze.
-
Czego chcesz? - pytają się dostojnicy partyjni, którzy otoczyli przestraszonego szeregowego:
-
Chcę mieć pogrzeb na koszt państwa.
- Dlaczego?!
-
Bo gdy się kumple dowiedzą kogo uratowałem to mnie zabiją.
12.
-
Jak w stanie wojennym wyglądali Polacy?
-
Jak kartofle. Część w mundurkach, część tłuczona.
11.
Rosjanin
przyjechał do Polski w stanie wojennym. Zatrzymał się w hotelu. Z pokoju
hotelowego dzwoni do kolegi w Gdańsku. W słuchawce rozlega się głos:
-
Rozmowa kontrolowana, rozmowa kontrolowana...
- Wot kultura, wot Europa.
Uprzedzają!
10.
Reporter
telewizyjny przeprowadza w stanie wojennym wywiad z bacą.
-
Powiedzcie baco, co zrobiła w waszej wiosce grupa operacyjna.
-
Zrobiła mostek przez potok.
-
Świetnie. Powiedzcie baco coś więcej, cała Polska na was patrzy.
-
Zrobiła jeszcze poręcz do tego mostka.
-
Wspaniale. Śmiało baco, to co mówicie słychać teraz na całym świecie.
-
A w Hameryce też?
-
Tak, w Ameryce też...
-
Ratunku!
9.
Egzekutywa
dowiaduje się, że jej członek, Kowalski potajemnie uczęszcza do kościoła.
-
Jak wam nie wstyd? Klękacie przed ołtarzem, nogi Jezusa na krzyżu całujecie...
A nogi towarzysza Jaruzelskiego też byście całowali?
-
Gdyby wisiał...
8.
Jaruzelski
bardzo chciał być kochany przez naród. Wezwał wróżkę, aby mu poradziła
jak ten cel osiągnąć.
-
To bardzo trudne, panie generale, mając na uwadze pańską przeszłość i wygląd.
No, może gdyby pan umiał chodzić jak Chrystus po wodzie...
Jaruzelski
przy pomocy najlepszych specjalistów pilnie trenował tę trudną sztukę i osiągnął
znaczne sukcesy. Któregoś
słonecznego popołudnia wybrał się nad Wisłę i zaczął spacerować po jej
falach. Jego wyczyny obserwowało dwóch wędkarzy, łowiących w trzcinach
ryby.
-
Patrz, kurwa, premier, a nawet pływać nie umie...
7.
-
O kurwa! Ja bardzo państwa przepraszam, ale żona tego pana urodziła wczoraj
syna i dała mu na imię - Albin.
-
O kurwa! - zgodnie chórem odpowiedzieli pasażerowie.
6.
Przed
gmachem KC stoi żebrak z wyciągniętą ręką. Zobaczył go przechodzący
Jaruzelski.
-
Tu nie wolno żebrać. Idźcie pod kościół.
- Nie wypada. Jestem partyjny.
5.
-
Dlaczego Jaruzelski, gdy przebywa w kraju, to pokazuje się wyłącznie w
mundurze wojskowym, a gdy wyjedzie do Moskwy, to zakłada cywilne ubranie?
-
On w Polsce przebywa służbowo, a tam jest u siebie w domu.
4.
-
Ile osób rządzi Związkiem Radzieckim?
-
Półtorej. Jeden Lenin wieczne żywy i pół żywy Gorbaczow.
3.
Breżniew
złożył wizytę w USA. Po spotkaniach oficjalnych Carter zaproponował mu część
rozrywkową. Poszli do kabaretu i tam Carter pyta się Breżniewa czy chce poznać
amerykański dowcip. Zaciekawiony Breżniew mówi, że chce. Carter prowadzi go
do małej kabiny. Breżniew wchodzi, a tam stoi tylko mały stolik. Na środku
stolika znajduje się guzik i napis - "Naciśnij mnie!".
-
Chcesz poznać Jimmy rosyjski dowcip?
- Oczywiście.
Breżniew
zaprowadził go do kabiny. Carter wszedł, zobaczył mały stolik z guziczkiem i
napis - "Naciśnij mnie". Przygotował się na wodę, wcisnął guzik
i... nic się nie stało.
- U nas w Nowym Jorku...
-
Uże niet Nowowo Jorka, uże niet... - odpowiada Breżniew.
2.
Gorbaczow
i Reagan na znak przyjaźni wymienili się sekretarkami.
-
Tu jest fatalnie. Jedzenie tłuste, krzesła twarde, nie ma komputerów, a w
dodatku dali mi taką staroświecką spódnicę za kolana, że przez cały czas
się przewracam.
W
tym samym czasie radziecka sekretarka depeszuje do Kremla.
-
Tu jest fatalnie. Całe biuro naszpikowane elektroniką, wszędzie migają
kolorowe światełka, a ja nie wiem, które co znaczy. Poza tym ubrali mnie w
minispódniczkę... tak krótką, że chyba widać mi jaja i pepeszę.
1.
Gorbaczow
chodzi wściekły po Kremlu, bo Polacy nie chcą słuchać jego przyjaciela
Jaruzelskiego i ciągle są z nimi kłopoty.
-
Widzisz, Michaił, zaszło drobne nieporozumienie. Dostarczono mi przedwojenne
mapy...