RELACJA Z IMPREZKI NA DACZY U MICHAŁA!!!

Imprezka odbyła się w weekend 7/8 maja. No tak, ale co niektórzy, przybyli już 6 maja... i uwaga! Byli to Rudy, Ewi i Zyzio. Ale, ale Zyzio i Ewi jechali jednym pociągiem, a Rudy i Michał czekali na nich na dworcu,a że się nie znali wcześniej,wiec czekali oddzielnie. I teraz, przyjrzyjmy się Michałowi, który widzi, jak Ewi wysiada z pociągu z Zyziem i ... wita się z jakimś obcym, rudym facetem.....
...bez komentarza...

Ale się później poznali i pojechali na daczę, a co tam robili, tego nie wiem, bo my z Iwonką dojechałyśmy dopiero w sobote...

Tak, więc po wspaniałej podróży ( UWAGA!!! tylko P O C I Ą G I O S O B O W E są warte podróżowania !!! i tylko ONE są najszybsze i najdokładniejsze <-- sprawdzona wiadomość! Acha! i najtańsze!!!) dotarłyśmy do Ciechanowa, gdzie na dworcu poznałyśmy już z dala Zyzia i Rudego... no i oczywiście Michała (Jego wypatrzyła Iwonka..) no i jeszcze jeden gość nas witał, był to JacS (woooooooooooooow!). Warto tu wspomnieć,że JacS jechał samochodem i pojechał inną drogą, niż była na mapce... no i oczywiście 'zarył'... wyciągał go sąsiad traktorem...

Tutaj, w Ciechanowie czekaliśmy jeszcze wszyscy na pociąg z W-wy. No i ku wielkiemu rozczarowaniu ( Acha! Był to EXPRESS, który miał 20-minutowe opóźnienie...) wysiadła z niego tylko Ola, którą znał tylko Michał (nie 'zrzeszona', ale fajna dziewczyna!!!). Więc teraz już pojechaliśmy na daczę... Michał oczywiście wział ze sobą trzy dziewczyny i ... wytrząsł je dokładnie... (chodzi tu o wertepy na drodze!). Ale dojechaliśmy szczęśliwie!!! Już z dala zauważyliśmy na podwórzu nowe pojazdy!!! Dojechali do nas: Artur, PiotrS, Szydzia, Brojek, Tomek z Wrocławia. No i jeszcze w międzyczasie dojechał do nas zk1 !!! No i to był już komplet ludzi!

Pogoda była wspaniała!!! Okolice przepiękne!!! Komarów DOSTATEK! Michał i Jego Mama - KOCHANI!!! W ogóle - żyć nie umierać!!! (byle nie dać się zagryźć przez ... komarzyce)

Tego też dnia (a dzień był baaardzo dłuuugi) z Iwonką podziwiałyśmy tą też wspaniałą przyrode ;-))) liczyłyśmy piękne bociany, sluchałyśmy rechotu żab, bzykania komarów, hukania sów, swiergotu skowronków i innych ptaków... oraz podziwiałyśmy wspaniałe bagna,ląki,lasy, kwiatki i drzewa!!! Wspaniała sielanka ;-)))))) Ach i oczywiście - blask slońca (aż do jego zachodu) !!!

No i też poddawałyśmy się naturalnemu zachowaniu: fruwanie,łapanie komarów, czy wszelakiego rodzaju walki na kije, gonitwy po polu... Ale oczywiście też nie zapomnieliśmy o cywilizacji...

Ach! Należy tu dodać, że nasi wspaniali, dzielni panowie (chwała im) zbierali i rąbali drzewo na upragnione ognisko!!!
A nasza wspaniała gospodyni (w tym dniu była to Ewi ) - gotowała obiad dla... 14 osób.
mniam...mniam...mniam.... pycha ;-))) Oczywiście my z Iwonką zmywałyśmy naczynia... ale tu muszę dodać iż pomagali nam Artur i Zyzio!

Nie muszę tu niczego dodawać!!! Niech zazdroszczą Ci, co nie przybyli...

Tak więc dzień nam mijał wspaniale ;-)))) to była prawdziwa WOLNOŚĆ! Cisza i wspaniałe okolice zrobiły na nas wspaniałe wrażenie!!! Każdy mogł robić to na co miał ochote...(oczywiście do granic przyzwoitości)
Padały też rekordy w zabijaniu komarów jedną ręką... Wygrał Artur, który zabił 6 (słownie:sześć) komarów - jedną dłonią!!! Pobił w tym momencie Brojka którego rekord był 5 (pięć).

No i nastał wieczór... ognisko już się paliło (Ukłon w stronę panów!)

Komary powoli kładly się spać... no i co ja tu będę opowiadać... kiełbaska, piwo, ogień, bagienko, żabki, las, ogień, ... nie nie nie,,, Oświadczam uroczyście, że lasu nie podpaliliśmy!!!

Ach!!! Co było najpiękniejsze? NIEBO!!! Pełne gwiazd!!! Było sliczne!

A co sie działo przy i hmmm... poza ogniskiem... to może ja nie będę szczegółowo opisywać... No dobra...
Oglądaliśmy m.in. zdjęcia z przeróżnych IRCowych imprez... zwłaszcza tych ostatnich....hehehe....

-) miny Model101'a na imprezce w Olimpie w Toruniu... chachacha...
-) woooow! Anita ... góry... oj, troszkę się nam dziewczyna rozbrykała...
-) no taaak, Bobie i Jego apartamenty... i pusty stól... (bez sniadanka)
-) wooooow!!! Wspaniały Toruń na zdjęciach!!! (Ukłon w stronę Szyszki, za oprowadzanie Michała ;-))) )
-) o jejku! Dziuma .. a na Jej ramionach jakaś obca osoba (chatka...)
-) no tak, jak zwykle - najgrzeczniejsze były Iwonka i Kami, oprowadzające warszawiaków po Toruniu ;-)))

Ale wracając do ogniska... (niekoniecznie 'do').
Przy ognisku odchodziły wspaniałe tańce,zapoczątkowane oczywiście przez trio dziewczęce ;-))) A gimnastyka była przy tym wspaniała... hehehe... Kto nie zna Laurencji? (66 przysiadów) Albo :
"Tańczymy Labada Labada Labada... tańczą go harcerze i IRCownicy też!" Oczywiście zabrakło wymarzonego i obiecanego tańca brzucha w wykonaniu naszego znakomitego aktora Bogusia (dla niewtajemniczonych - Rudego). Ach! A nasz kolega zk1 rzucił szyszkę .... do ogniska... a ona... się spaliła... ale w lesie było pełno innych szyszek... ;-)))
No i oczywiscie Brojek wział pień i ... strugał wariata...
Artur chodził i mowił 'pi'... PiotrS i Michał co jakiś czas oświetlali nas fleszami z aparatów... Także dokumenty (dowody) są...

Chodziliśmy też na nocne spacery po ciemnym, ciemnym lesie... M.in. Iwonka i ja poszłyśmy w poszukiwaniu JacS'a (chłopak nam zwiał..) i tak idziemy po ciemnym lesie i idziemy (serce juz w gardle), ale my - dzielnie idziemy i wołamy... aż nagle, ku naszemu zdziwieniu, na drodze widać jakiś cień... jejku... jak sie przestraszyłyśmy... ale... nagle.. ten cien sie odzywa! To był Brojek!!! Woooooooow!!!! On słuchał rechotu żab!!! Oczywiście tych w stawie!!!

Ech... czy jeszcze coś tu dodać? Ognisko trwało bardzo długo...

Następnego ranka Ola i JacS opuścili nas... oczywiście nie obyło się bez pchania samochodu JacS'a albowiem tym razem sie zakopał w lesie...

Tego też ranka ujrzeliśmy na łące żurawia!!! Był piękny!!! Łaził sobie i łaził, a potem wzbił się w powietrze i poleciał!!!

Za to na daczy działy sie dantejskie sceny kiedy to Szydzia usiłowała zamordować Piotra na co nawet Michał nie był w stanie nic poradzić.
Po śniadanku, zrobionym tym razem przez panów (ale nie wiem których) nastała chwila lenistwa.... słonko ładnie grzało ;-))))
A my z Iwonką zamieniłyśmy się w nimfy (rusałki, itp)... z żółtymi, mlecznymi wiankami i obręczami (bransoletkami) ;-))))
No i później jeszcze czas był sie rozjeżdżać... Tym razem z Arturem opuscili daczę Ewi, Zyzio i Rudy. Kolejnym odjeżdżającym autem pojechali PiotrS, Szydzia, zk1, Tomek i Brojek. A my ( Iwonka, Michał i ja) na końcu opuściliśmy tę wspaniałą daczę... No i oczywiście Michał znów nas porządnie wytrząsł... ;-))))

No i oczywiście pociągami osobowymi w fantastycznym czasie dojechałyśmy!

No, to by było na tyle... troszke długa ta opowieść, ale jeśli coś, lub jakies zdarzenie pominełam, ewentualnie kogoś, to przepraszam i prosze o mail'a.

Oczywiście na adres kamik@ipx1.mat.uni.torun.pl


Kami - text, TomekS - zdjęcia, Artur - html