Panowie przyjechali VANem z napisem URTiP jak zapowiedzieli o 10 rano. Na poczatek poprosili o dokumenty firmowe oraz potwierdzenie z URTiPu, ze jestesmy operatorem (to zgloszenie). Zapytali potem, czy uzywamy radia. Powiedzialem ze tak. Poprosili o informacje jakiego, oraz dokumenty legalizacyjne do nich lub certyfikaty. Na jednej z baz mam Planete 1950 z dookolna Horizon XP wiec im pokazalem (dzieki dla kolegi za info co trzeba bylo przygotowac). Zapytali czy wszedzie uzywam takich urzadzen, powiedzialem im ze tak, co jak sie potem okazalo, nie bylo najlepszym pomyslem. Poprosili mnie zebym narysowal im ogolnie schemat sieci. Mam 4 bazy - wybrali dwie, poprosili, zebym wskazal im kilku klientow ktorych mam podlaczonych - najlepiej tych najbardziej odleglych to im narysowalem. Zaprosili mnie potem do swojego VANa (swoja droga nieziemskie wyposazenie) i pojechalismy na baze numer 1. Szczescie byla to ta baza z Planetem - obejrzeli, zanotowali i pojechalismy na druga. Na drugiej mam DWL900+ z sektorem cyberbajtu. Obejrzeli, zapytali mnie czy to jest niby ten sprzet z certyfikatu - mowie ze nie - zaczelo robic sie goraco. Nie byli jednak specjalnie zdziwieni, zanotowali cos w notesie. Poprosili zebysmy pojechali do jednego z tych klientow ktorych im wczesniej rozrysowalem. Gosc jest 3 km od bazy podpiety na offsecie - jedziemy. Podjezdzamy, gosc z urtipu wychodzi, patrzy na ten offset i mowi - jak na moje oko to ta antena ma ponad 20 decybeli zysku - chce mi pan powiedziec, ze ten zestaw posiada certyfikat? mozemy tutaj sobie jezdzic jeszcze pol dnia, ale my tez mamy inne rzeczy do roboty wiec moze wrocimy do biura i porozmawiamy powaznie? Wrocilismy i goscie zaczeli spisywac protokol pokontrolny. Coby nie mowic, w sumie caly czas byli calkiem mili. Zapytali jeszcze raz o sprzet ktorego uzywam - tym razem powiedzialem prawde. W skrocie - zapisali ze sprzet nie posiada certyfikatow oraz przekracza dopuszczalne normy promieniowania. Dostalem protokol do zapoznania sie i podpisania oraz kopie dla siebie. W miedzyczasie zrobilem im ta kawke o ktorej ktos poprzednio pisal i jak skonczyli protokoly to chwile porozmawialismy 'po ludzku'. okazalo sie ze: Oni wiedza jak to jest z pasmem 2.4GHz jednak do tej pory ich to nie obchodzilo i nikt ich do tego nie gonil. Po wejsciu do UE dostali nowe fundusze oraz zarzadzenia wewnetrzne, ze maja po kolej dokladnie sprawdzac wszystkich ISP ktorzy deklaruja uzywanie urzadzen wireless, czy posiadaja certyfikaty zgodnosci lub deklaracje producenta CE. dokumenty te maja byc na caly zestaw wraz z antena, nie mozna sobie samemu skladac kawalkow. Pan powiedzial, ze jestem jednym z pierwszych 'szczesliwcow' na ich obszarze ktorego dostali do kontroli, ale na biurku ma caly stos kolejnych decyzji o przeprowadzeniu kontroli. Oni tylko kontroluja, zas decyzje wydaje potem ich dyrektor - w moim przypadku, ze nie krecilem za bardzo bo prawie od razu sie przyznalem, bedzie to decyzja o wylaczeniu radia do czasu uzyskania odpowiednich dokumentow. Procedura jest taka ze za 1-2 tygodnie przyjada pod baze i zdalnie sprzetem sprawdzaja czy radio nie dziala. jesli okazuje sie ze delikwent nie zastosowal sie do decyzji to wtedy robi sie powaznie - sprawa idzie na policje oraz do sadu i grzywna kilkanascie tys pln. Tak to wyglada... Za kilka dni mam dostac poleconym decyzje to wtedy napisze co mi napisali no i chyba bede musial wylaczyc moje radia...