1. COŚ O ZIEMNIAKU
Dzieci na front? - Ziemniaki, nasz chleb powszedni. - Czy tak zawsze było? - Skąd się u nas wzięły? - Niesmaczna potrawa. - Ziemniak, co się sam upiekł.
(...) We wsi Nowy Prądnik - na odzyskanym Śląsku - odbywała się lekcja przyrody w najstarszej klasie szkoły powszechnej.
Dzieci lubiły bardzo te lekcje, gdyż nauczyciel umiał opowiedzieć coś ciekawego i nowego. Toteż ucichło wszystko, gdy pan profesor stanął przy stoliku i spojrzał po klasie.
- No, dzieci uważać musicie pilnie, bo będziemy mówili o wojnie. Chłopcom oczy się zaiskrzyły, dziewczynkom wydłużyły się miny.
- Znów o wojnie - pomyślała niejedna - ciągle tylko o wojnie.
- Tak, o wojnie, o nowej inwazji wroga, który grozi nam z Zachodu - powtórzył nauczyciel. I to o takiej wojnie, w której nie tylko dorośli, ale i dzieci będą zmobilizowane do walki z wrogiem.
- Ale my chyba nie pójdziemy - zaprotestowała w imieniu dziewczynek Helka Piskorówna.
- Właśnie, że pójdziecie i na równi z chłopcami - uśmiechnął się nauczyciel.
- O rety, cóż to będzie za wojna taka? - Coraz bardziej zainteresowana klasa patrzyła w twarz nauczyciela, czekając wyjaśnień. A on uśmiechnął się tylko znów, potem spoważniał i zapytał: Czy wszyscy lubicie ziemniaki?
- Ojej! pewnie! wiadomo! któż by nie lubił - posypały się odpowiedzi. - Ja bym bez ziemniaków żyć nie mógł - zawołał gruby Wacek.
- A ja, to i do szkoły nawet ziemniaki gotowane zabierałem na śniadanie - tak jeden przez drugiego wołali chłopcy, nie dając dojść do głosu dziewczynkom, z których tylko Ewka wygłosiła poważnie:
- Ziemniaki to nasz chleb powszedni, tak zawsze mówił mój tatuś.
- To ładnie powiedziane - przytaknął nauczyciel. - Ziemniaki to bardzo ważny produkt w naszym gospodarstwie domowym, nie tylko jako pokarm dla ludzi, ale i jako pasza dla bydła.
- Bez ziemniaków świnie by się nie utuczyły - zauważył Zdzich.
- A krowa nie dałaby mleka - dodał Wojtek. (...)
2. STRASZNY WRÓG GROZI
Czy mamy zapomnieć o ziemniakach? - Kolorowy dywersant w rurce. - Czy to aby nie żarty?
(...) Okazało się, że nie tylko lubicie, ale że właściwie bez ziemniaków nie możemy już sobie wyobrazić naszego życia. A jednak jest wróg, który na nie czyha i jeśli weźmie nad nami górę, będziemy może kiedyś zmuszeni uważać ziemniaki znowu za przysmak nie dla wszystkich dostępny jak pomarańcze czy banany. (...)
(...) - A czy jest stonka gdzieś tak blisko, żeby mogła do nas przylecieć? - zapytał Wójcik.
- Właśnie, że jest. Na Zachodzie. Tam, skąd przyszła do nas wojna.
- W Niemczech! Z Niemiec? zawołały dzieci - to naprawdę blisko!
- A przed wojną, czy także była?
- A skąd się stonka w Niemczech wzięła?
- Ach ci Niemcy mało, że wojną nas zniszczyli, to jeszcze teraz przez sąsiedztwo z nimi ziemniaki nam mogą zginąć! (...)
(...) - A teraz usiądźcie nareszcie spokojnie i posłuchajcie. Opowiem wam całą historię pochodzenia zaborczego stonki. Znajdziecie tam odpowiedź na wasze pytania. A więc ojczyzną stonki jest Ameryka.
- To tak, jak i ziemniaka - zawołał ktoś z klasy.
- Niezupełnie tak gdyż ziemniaki pochodzą z Ameryki Południowej, a stonka z Ameryki Północnej.
3. SKĄD WRÓG PRZYBYWA
Jak to było to w Ameryce. - W pogoni za szczęściem. - Niegościnna ojczyzna. - Stonka wędruje z ludźmi. - Poznaje ziemniaki. - Dobrobyt i triumf. - Ameryka zdobyta.
Ryc. 1. Ameryka Półn. - miejsce pierwszego pojawu stonki. /pisownia oryginalna/
(...) Klęska była już wtedy tak wielka, że w stanie Nebraska w ogóle zaprzestano uprawy ziemniaków.
Szybkiemu rozpowszechnianiu się stonki w kierunku wschodnim pomagały panujące tam silne, huraganowe nieraz wiatry, które pędziły ją w stronę morza. Dostępu na zachód broniły jej Góry Skaliste, na północ - jeziora. Chociaż te nie stanowiły tak wielkiej przeszkody, gdyż stonka okazała się dobrym pływakiem i przedostała się nawet przez wodę do Kanady. Wreszcie około roku 1875 wystąpiła stonka tak masowo, że całe chmury jej zasłoniły niebo i spadły na wybrzeża Atlantyku. Chrząszcze topiły się masowo w morzu, zasypywały pokłady okrętów, a woń gnijących ich ciał zatruwała powietrze.
W okolicach Nowego Jorku martwe ciała owadów zasypały tor kolejowy taką masą, że zatrzymały pociąg w biegu.
- Ależ to zupełnie jak bajka.
- A jednak to prawda, nie zmyśliłem tu ani słowa. (...)
4. STONKA ATAKUJE EUROPĘ
Alarm w Europie. - Energiczna walka. - Licho nie śpi. - Błyskawiczna wojna. - Zaskoczenie. - Lekkomyślność nie popłaca. - Francja kapituluje.
(...) Ponieważ stonka pojawiła się tam tak nagle, od razu w dużej ilości - Niemcy przypuszczali, że po prostu ktoś umyślnie podrzucił im tego szkodnika .
- To by już była prawdziwa dywersja wroga, prawda? - zapytał ktoś z klasy.
- Naturalnie, i kto wie, czy tak nie było, gdyż w ciągu 10 następnych lat stonka nie pojawiła się. (...)
Ryc. 3. Posuwanie się stonki przez Francję i Niemcy do Polski.
5. WYCIECZKA NA STACJĘ
OCHRONY ROŚLIN
Uwięzione szkodniki. - Nie taki diabeł straszny, jak go malują. - Poradnia lekarska. - Współpraca potrzebna jest wszędzie. - Pogotowie przeciwstonkowe. - Wroga trzeba odnaleźć. - Młodzież się zgłasza
Na Śląsku komunikacja jest bardzo wygodna. Wystarczyła godzina jazdy kolejką, aby nasza wycieczka dostała się do miasta. Wkrótce też byli na miejscu i nauczyciel zadzwonił do drzwi, nad którymi widniał napis: "Stacja Ochrony Roślin Śląskiej Izby Rolniczej". Gdy dzieci weszły do środka, nie wiedziały na co wpierw spojrzeć, tyle tam zobaczyły na raz ciekawych rzeczy. Wszędzie na szafach za szkłem i w specjalnych pudełkach oszklonych stały zasuszone okazy roślin lub zwierząt, przeważnie owadów, a na ścianach wisiały kolorowe plakaty z napisami. "Wołek zbożowy niszczy wasze zbiory w spichrzach - czytały dzieci. Na rysunku była kupa (sic! - red.) ziarna, w którym roiło się od drobnych, czarnych chrząszczyków. A w rogu plakatu widniało ogromne ziarno wyżarte wewnątrz, z którego gramolił się olbrzymi czarny chrząszcz. - Ależ wielki - szepnęła Ewka - to chyba za granicą takie bywają. (...) (...) - A to znów mamy do pomocy tzw. Komitety Gminne i Sekcje Ochrony Roślin Samopomocy Chłopskiej przy poszczególnych gromadach. Organizują one wspólnie zwalczanie, kupują środki, potrzebne aparaty itp. - Prawda, że w naszej wsi mamy także taką sekcję, tylko że nie było jeszcze żadnej klęski, więc nie wykazała swej działalności, - powiedział nauczyciel. - Teraz jednak będzie musiała się wykazać - przerwał mu żywo kierownik, bo właśnie organizujemy wspólny front do walki z grożącą nam stonką ziemniaczaną. Dlatego też z radością powitałem was tutaj, gdyż młodzież odegra jedną z ważniejszych ról. - Nasz pan także mówił nam, że pójdziemy na wojnę - zawołał Wicek, który lubił żartować. - I nawet dziewczynki - dodała Ewka. - A macie ochotę? - zaśmiał się kierownik. - O, mamy! - krzyknęli wszyscy (nawet ci, co nie bardzo uważali). - No to zuchy z was. Wobec tego muszę wam opowiedzieć więcej o tej walce. - Właśnie po tośmy przyszli. Mieli już wczoraj pogadankę na temat znaczenia i historii stonki, a teraz chciałbym, aby usłyszeli coś aktualnego, no i poznali samą stonkę - powiedział nauczyciel. - Świetnie! A więc przede wszystkim organizujemy obecnie tzw. kolumny przeciwstonkowe. To znaczy, że chcemy mieć w każdej gminie, a nawet w każdej gromadzie grupy ludzi, którzy będą przeszkoleni odpowiednio i zobowiążą się do stałego czuwania nad pojawieniem się stonki. Ludzie ci będą pierwsi zmobilizowani do walki w razie wystąpienia stonki, słowem: tworzymy ,,Pogotowie Przeciwstonkowe"'. - To tak jak 0.P.L. przed wojną. - Bardzo podobnie, gdyż i tu spodziewamy się wroga głównie z powietrza, choć oczywiście także i drogą lądową. (...) 6. Z NIEDAWNYCH CZASÓW Wróg podróżuje na gapę. - Z wiatrem i wodą. - Międzynarodowe porozumienie. - Niebezpieczne sąsiedztwo. - Pochód się zbliża. - Praca czeka. - Dobrze. A zatem - wiecie już, jak stonka dostała się do Europy. Otóż z chwilą zagnieżdżenia się jej na dobre we Francji, sytuacja w Europie stała się poważna. (...) (...) Wiecie już, iż chrząszcze okazały się dobrymi lotnikami i pływakami. Szczególnie w okresie upałów opanował je jakiś pęd do dalekich lotów. (...) (...) - Tak, trzeba przyznać, że możemy jej spodziewać się wszędzie - powiedział kierownik Stacji. - Dlatego też musimy jak najszybciej zorganizować u siebie nasze pogotowie. - To my po powrocie do domu zabierzemy się od razu do roboty - oznajmił nauczyciel. - Tak, tak - wołały dzieci. - Doskonale, dam wam naszą instrukcję tymczasową i według niej urządzicie sobie ćwiczenia na razie, zanim przystąpicie do prawdziwej akcji. 8. ORGANIZUJEMY WALKĘ Pierwsza narada. - Kto będzie walczył i z czym? - Nie wolno być egoistą. - Baczność, stonka! - Meldujemy władzom. - Placówka wroga musi być zniszczona. (...) Jeżeli tylko znajdzie się jakiś okaz stonki, czy nawet tylko coś podobnego, sołtys jest odpowiedzialny za to, aby okaz ten natychmiast został zabity i dostarczony do wójta. (...) 
Ryc. 9. Tablica ostrzegawcza na polu zarażonym stonką. 9. PIERWSZA PRÓBA Nafta zabija chrząszcze. - Porządek musi być. - Dzieci szukają. - Alarm i zamieszanie. - Nie wolno opuszczać stanowisk. - Na szczęście, omyłka. (...) Wszystkie dzieci miały przez ramię przewieszone słoiki lub szersze buteleczki zatkane korkiem. - A co oni mają w tych butelkach, gorzałkę? - zaśmiał się któryś z ojców. (...) OD AUTORÓW: Ciekawe, czy Andrzej Lepper będąc kierownikiem PGR-u też organizował takie akcje...
Komizm |
4 |
Bezsensowność |
4 |
Propaganda |
2+ |
Poziom bełkotu |
1 |
Ocena końcowa |
3- |
Zasady oceny
|