[Archiwum: 1-500] [501- 600] [601- 700] [701- 800] [801- 900]

501. Jest napad na bank. Wszyscy kładą się na podłodze, brzuchem do dołu, ale jedna pani leży brzuchem do góry. Na to jej mąż:
- Kochanie to napad na bank a nie test w pracy.

502. Do lekarza przychodzi pacjentka z rolka papieru toaletowego. Lekarz pyta:
- Po co to pani?
- No bo ja słyszałam, ze z pana jest zasr...specjalista
 

503. Do sex-shopu wchodzi facet i prosi o nadmuchiwana lalkę.
- Czy mi się wydaje, czy w zeszłym tygodniu kupił pan jedna. Czyżby się zepsuła?
- Nie, nie zepsuła się, ja już tamtej nie kocham.

504. Przychodzi jedna panienka do spowiedzi i mówi iż zdradziła męża. Ksiądz patrzy do ściągi i mówi 10 zdrowasiek. Przychodzi druga i mówi, ze zrobiła "loda". Ksiądz patrzy do ściągi i nic nie znalazł, wola ministranta i pyta :
-  Jasiu ile proboszcz daje za "loda"?
A Jasiu na to:
 - Nie wiem jak księdzu, bo mnie daje Snikersa

505. Bóg stworzył Adama. Po tygodniu Bóg objawia się ponownie żeby sprawdzić jak tam Adam.
- Jak ci leci Adam - mówi Bóg. 
- Trochę tutaj nudno samemu, mógłbyś mi stworzyć jakąś istotę żeby było weselej? -  pyta Adam.
- Oczywiście, Stworzę ci kobietę, która będzie cię kochała, gotowała dla ciebie, prasowała, sprzątała I będzie cię rozumiała - mówi Bóg.
- Super, no ale ile mnie to będzie kosztowało?
Bóg myśli przez chwilę i mówi: 
- Jedną nogę I jedna rękę
Po chwili namysłu Adam mówi: 
- A co mogę dostać za żebro?

506. Idzie amerykański turysta przez Bagdad i nagle orientuje się ze ukradli mu zegarek,
zagaduje wiec napotkanego Araba:
- Przepraszam, która godzina?
Arab wziął do ręki kawałek drąga i walnął nim stojącego obok wielbłąda w jaja, po czym mówi:
- Za piętnaście piąta.
- Powiedz mi - zagaduje zdziwiony Jankes - Dlaczego uderzyłeś to biedne zwierze w jaja?
-Bo zasłaniał mi zegar na wierzy meczetu - stwierdził lakonicznie Arab.

507. Chodzi baca po hali ze spuszczona głową. Przechodzący turysta widząc, ze baca wyraźnie czegoś szuka pyta:
- Czego szukacie baco?
- iii tam...  odpowiada baca
- Powiedzcie czego szukacie - pomogę.
- Ee nic takiego
- No powiedzcie baco proszę czego szukacie
- Eee.. takiej malej kuleczki.
- To pomogę.
- Nie trzeba. Utoczę se drugą - powiedział baca dłubiąc w nosie.

508. W latach pięćdziesiątych w ZSRR na pierwszej lekcji geografii nauczycielka pokazuje dzieciom mapę świata i opowiada:
- Tutaj, kochane dzieci, są Stany Zjednoczone. Tu się bardzo źle traktuje dzieci. Już od najmłodszych lat musza one pracować, są bite i poniżane, i nie maja co jeść. A tutaj jest Związek Radziecki. Tu wszystkim dzieciom jest dobrze. Mają co jeść, dobry Ojciec Stalin rozdaje cukierki i dzieci są szczęśliwe...
Pani urywa, bo widzi, ze Natasza płacze.
- Dlaczego płaczesz? - pyta się dziewczynki.
- Ja chce do Związku Radzieckiego!

509. Przez dekady statuły (pomniki) kobiety i mężczyzny stały w parku aż w pewnym momencie pokazał się anioł z nieba.
- Przez tyle lat stoicie tutaj i służycie za symbol ludzkości - przemówił anioł. Za to wszystko zrobię wam prezent. Przywrócę was do życia na 30 minut, w czasie których możecie zrobić co wam się żywnie podoba" - powiedział anioł i przez klapniecie dłońmi przywrócił ich do życia.
Oboje podeszli do siebie nieco nieśmiało, ale parę sekund później byli już w krzakach w parku. Po chwili zaczęło się szamotanie, śmiechy, aż cale krzaki się zaczęły ruszać. 15 minut później już z wyrelaksowanymi twarzami i uśmiechem na ustach wyszli z krzaków. 
- Macie jeszcze 15 minut" - powiedział anioł, który wszystkiemu przyglądał się z boku.
Z jeszcze większym uśmiechem kobieta - pomnik zwróciła się do męskiej statuy. - Świetnie, ale wiesz co, tym razem ty będziesz trzymał gołębia a ja będę mu srała na głowę za te wszystkie lata"

510. Nauczycielka pyta Jasia:
- Jaki sławny człowiek miał inicjały W.L.?
- Włodzimierz Lubański!
- Dwója. Powinieneś wiedzieć, ze chodzi o Włodzimierza Lenina!
- Nie znam, to chyba jakiś rezerwowy

511. Przychodzi baba do mleczarni i dostaje z banki.
     
512. Wchodzi kobieta do sex-shopu i mówi:
- Wibrator poproszę?
- Zapakować?
- Jeżeli pan chce - powiedziała kobieta, rozkładając nogi na ladzie.

513. Pijany facet na ulicy POLNEJ wsiada do taksówki.
- Na POLNĄ proszę.
- Już jesteśmy.
- O! Jak szybko! Ile place?
- Nic
- O! Jak tanio!

514. Policjant mówi:
- Panie, już po raz 3 panu mówię, że gubi pan towar.
- A ja już po raz 3 panu mówię,  że jest gołoledź i jeżdżę piaskarka.

515. - Puść mnie mój drogi, a spełnię Twoje trzy życzenia.
Wędkarz tylko na to czekał. Jednym tchem wyrecytował:
- Chce mieć najpiękniejszy dom na świecie, najpiękniejsza żonę i przejść do historii!
Błysnęło, huknęło i wędkarz budzi się w jedwabnej pościeli, w ogromnym łożu, marmurowe posadzki, złote klamki itp. "Spełniło się" pomyślał. Otworzyły się drzwi i weszła przepiękna kobieta. "To pewnie moja żona" pomyślał wędkarz. Kobieta powiedziała z wyrzutem:
- Ty jeszcze w łóżku, Ferdynandzie!? Przecież zaraz wyjeżdżamy do Sarajewa!

516. Idzie gówno i sraczka przez pustynie, gówno przodem.
Sraczka: 
- Gówno, zaczekaj na mnie!
Gówno: 
- Spadaj, mięczaku !

517. Jedzie facet mercedesem po autostradzie. Na liczniku 150km/patrzy zdziwiony a tu mija go syrenka. Przyśpieszył do 200 km/h ,wyprzedził skarpetę ,jedzie dalej zadowolony. Zdziwieniu jego nie ma końca gdy syrenka wyprzedza go ponownie.
Znowu przyspieszył, wyprzedził syrenkę, zajechał jej drogę i zmusił do zatrzymania
Wyskoczył z samochodu ,podbiegł do karety i pyta kierowcy :
- Panie co pan masz pod maska?
- Sam pan zobacz.
Klient podnosi maskę ,patrzy a tam pięciu Murzynów przy pedałach rowerowych. Czterech sapie niesamowicie, a piąty się śmieje.
-Ze oni sapią to rozumiem -mówi - ale dlaczego ty się śmiejesz ?-pyta piątego.
-Bo ja jestem wsteczny- odpowiada Murzyn
.

518. Jak zrobić wrażenie na kobiecie?
? Prawić jej komplementy
? Całować ją
? Głaskać ją
? Opiekować się nią
? Kochać ja
? Uprzyjemniać jej życie
? Chronić ja
? Wydawać pieniądze na nią
? Zabierać ja do restauracji
? Kupować jej prezenty
? Wysłuchać jej problemów
? Przyznawać jej racje
Jak zrobić wrażenie na mężczyźnie?
? Rozebrać mu się do naga

519. Dwóch mężczyzn miało mały ogród zoologiczny. Postanowili sprowadzić z zagranicy rzadki gatunek wiewiórki. Pojechali, zdobyli, ale przed granica zastanawiali się, jak ja ukryć aby nie zobaczyli jej celnicy. Jeden postanowił, ze włoży ja sobie za spodnie. Przejechali przez granice, po czym ów mężczyzna wyjął ja ze spodni i uderzył ja. Wiewiórka padła. Drugi go opieprzył i zapytał się, czemu to zrobił. A on na to :
- Najpierw zaczęła mi obgryzać gałązkę, potem zaczęła obgryzać orzeszki, ale jak zaczęła przeciągać gałązkę do dziupli , to nie wytrzymałem.

520. Myśliwy opowiada koledze swoja przygodę:
- Idę sobie w lesie, a tu nagle przede mną wielki niedźwiedź. Wielki jak dąb, a ja bez broni. Chciałem zrobić krok do tylu i się wywaliłem.
Przerywa mu kolega:
- Ja to bym ze strachu w pory narobił!
- A ty myślisz ze ja na czym się poślizgnąłem???

521. Jeden down dzwoni do drugiego downa. Czy to numer 555 555.
Drugi down mówi : nie to numer 55 55 55 .
A to przepraszam, ze pana zbudziłem. Nie zbudził mnie pan. I tak musiałem wstać, bo telefon zadzwonił.

522. Blondynka dostała nowe mieszkanie. Szczęśliwa zaprosiła swoja koleżankę - tez blondynkę. Oprowadzając koleżankę po mieszkaniu mówi :
- Zobacz jakie białe ściany i sufity, jak tutaj jest czysto itd. . 
W pewnym momencie pokazując na kontakt mówi :
- Zobacz tu jest cos takiego ze jak raz pstrykniesz to zapali się światło, a jak drugi raz pstrykniesz to zgaśnie.
- A gdzie wtedy jest jak zgaśnie pyta koleżanka ?
- A tutaj - odpowiada właścicielka mieszkania otwierając - lodówkę.

523. - Wiesz, w moskiewskim szpitalu mimo kryzysu pacjenci codziennie jędza salami.
- ?????????
- w dni parzyste jędza sale po lewej stronie korytarza, w nieparzyste sale po lewej.

524. Policjant zatrzymuje przechodnia.
- Proszę się wylegimi... wylemigi... wyligi...
Niech pan idzie do domu , jestem dziś w dobrym nastroju.

525. Diabeł miał ogród, pewnego dnia zobaczył Polaka, Francuza i Ruska jak kradną mu jabłka. Złapał ich i mówi:
- Pójdziecie do lawy - a oni mówią:
- Błagamy ulituj się i zrób chociaż na nas jakiś eksperyment.
Diabeł zamknę was na 20 lat w celi, - zgadzamy się.
- Polak co ty byś chciał na ten pobyt?
- Wodę.
- Dobra. Francuz co ty byś chciał?
- Małże.
- Dobra. Rusek a co ty byś chciał?
- Papierosy.
- Dobra.
Po 20 latach, Diabeł otwiera Polaka a Polak pijany, otwiera Francuza, a Francuz najedzony, otwiera Ruska a Rusek mówi: 
- A zapałki?

526. Stan wojenny. Piąta nad ranem. Do drzwi działacza Solidarności ktoś się dobija.
- Kto tam?
- Hydraulik.
- Eee, naprawdę?
- ZOMO nigdy nie kłamie!

527. Jadą dwie blondynki maluchem. Nagle silnik przestał działać i samochód się zatrzymał. Wysiadają. Jedna otwiera klapę z przodu i z przerażeniem krzyczy:
- Silnik nam ukradli!!!
Na to druga:
- Nie przejmuj się, z tylu mamy drugi...

528. Przychodź baba do lekarza i mówi :
- Panie doktorze nie mam piersi 
Na to doktor :
- Ajajaj 

529. Przychodzi baba do lekarza, chora na padaczkę.
Lekarz jej odpowiada,  ze dyskoteka piętro wyżej

530. Przychodzi baba do lekarza z garbem na plecach, a lekarz pyta:
- Co się pani tak czai?

531. Jedzie pewien bogaty gość swoim Mercedesem S600 i nagle łapie gumę. Wysiada, kopie w samochodzie, przeklina, aż tu nagle słyszy glos dobiegający z pobliskiego śmietnika, w którym grzebie jakiś biedak.
- Cześć stary....kopę lat się nie widzieliśmy. Pamiętasz mnie, to ja Zenek kumpel z liceum. Co u Ciebie słychać?
-No stary widzisz. Wszystko się wali. Miałem dzisiaj jechać z żona na Majorkę to się rozchorowała, 10 tys. złotych przepadło, wczoraj w kasynie przegrałem 1 mln złotych, na giełdzie moje akcje lecą, a tu jeszcze dziś ta cholerna guma.
A co u ciebie stary?
- No widzisz stary, od dwóch dni już nic nie jadłem....
- To się zmuś!!!!!!!

532. Idą dwie mrówki przez pustynie, jedna mówi:
- Nóg nie czuję.
Druga na to:
- Masz, powąchaj moje.

533. Przychodzą Zomowcy do biblioteki i pytają o "Pana Tadeusza".
- Panie Tadku, przyszli po pana

534. Idą dwa ziarnka piasku przez pustynie. Nagle jedno mówi:
- Ty!
- Co?
- Patrz, ile wiary!

535. Idą dwie blondynki na płazy.
Jedna mówi do drugiej :
- Patrz zdechła mewa!
A druga patrząc w górę pyta :
- Gdzie?

536. Baca wrócił z bacowania do chałupy tak nagle, ze zastał juhasa ze swoja baba w łożu. Nic się nie odezwał tylko chwycił juhasa i prowadzi do stodoły. Tam przykręcił mu to, co chłopa boli najbardziej do imadła stolarskiego, a rączkę wyrzucił. Potem wyciągnął brzytwę i ostrzy ja na pasku. Juhas się straszliwie przeraził i mówi do bacy:
- Rany boskie baco, chyba mi tego nie zrobicie co se myślicie?
- Nie - odpowiada baca - ty sam se to zrobisz, jak stodole podpale.

537. Mąż ściął się z żoną niesamowicie i w szczycie uniesienia udał się do kibelka w celu zrobienia kupy. Siedzi, ciśnie z całych sil
- Yhhhm, UUYyoooooooouuuuuu
Żyły mu nabrzmiały, pot tryska na wszystkie strony i w pewnym momencie złośliwa żona zgasiła światło a on w krzyk:
- Ojejkujejku aaaaaaa o Jezuniuuuuuu
Żona lekko zdziwiona
- Co się stało ?
I zapala światło z powrotem
- Nic tylko myślałem, ze mi oczy pękły

 

538. Na dyskotece dwie osoby tańczą w ciemności.
- Ale masz ładne nogi.
- Ty też.
- Ale masz ładne ręce.
- Ty tez.
- Nazywam się Marcin.
- Ja też.

539.  z silników i samolot zaczyna tracić na wysokości. Wszyscy wiedzą, że aby samolot dotarł do lotniska, trzeba wyrzucić zbędny ładunek. Amerykanin krzyczy:
- Murzyna! Wyrzucić Murzyna!
Rosjanin:
- Ech, wy rasiści! Dlaczego akurat Murzyna? Zaraz każdemu zadam pytanie. Ten, kto nie odpowie - wyskakuje!
Rosjanin pyta Amerykanina:
- Podaj tytuł jednego z filmów Spielberga!
-"Indiana Jones"! - odpowiada Amerykanin
- Dobrze - Mówi Rosjanin i zwraca się do Polaka: - Ile widzów go obejrzało?
- Sto milionów! - odpowiada Polak
- Dobrze -mówi Rosjanin i zwraca się do Murzyna:- A ty wymień ich wszystkie nazwiska!.

 540. Mąż wola do pracującej w kuchni żony.
- Zośka wiesz co napisali w gazecie? - ze przeciętny człowiek wypowiada dziennie 2000 słów.
- No i co z tego - odpowiada żona.
- Wiedziałem, ze ożeniłem się z nieprzeciętna kobieta.

541. Pewnego dnia Murzyn wybrał się na polowanie z wędka. Zarzucił wędkę, odczekał niedługo i złowił Złota Rybkę. Złota Rybka, prosi Murzyna : 
- Wypuść mnie, wypuść mnie, drogi Murzynie. 
Murzyn pomyślał i powiedział : 
- Znam ta bajkę z Europy i wiem, ze spełnisz moje trzy życzenia.
Rybka: 
- Jakbym śmiała nie spełnić, czegoż sobie życzysz Murzynie?. 
- Chciałbym być piękny, biały i mieć dużo kobiet. 
Rybka na to odrzekła: 
- Natychmiast spełniam twoje życzenia. 
Murzyn w tej samej chwili zamienił się w piękna, białą deskę klozetowa w damskiej toalecie.

542. Ile razy w życiu kobieta się wstydzi?
Cztery razy:
- Pierwszy raz jak robi to pierwszy raz.
- Drugi raz jak zdradza męża pierwszy raz.
- Trzeci raz jak robi to za pieniądze pierwszy raz.
- Czwarty raz jak przychodzi jej za to płacić.

543. Kapral szkoli żołnierzy:
KAPRAL:- Żołnierze, dzisiaj porozmawiamy o prawie ciążenia.
ŻOŁNIERZE:-Oooooo!, cudownie!
KAPRAL: Kamień który rzucimy do góry musi spaść na ziemie
KOWALSKI: A co będzie panie kapralu jeśli spadnie do wody ??
KAPRAL: Kowalski- nie zadawajcie głupich pytań - jesteśmy w artylerii a nie w marynarce

544. Przychodzi pchla do agencji wynajmu mieszkań.
- Dzień dobry, chciałam wynająć mieszkanie.
- W chwili obecnej mamy tylko 3 możliwości - Brodę Niemena, Włosy łonowe Wodeckiego i włosy pod pachami Rodowicz.
-Hmmm - myśli pchla - to ja może na próbę brodę Niemena
Po jakiś 2 tyg. pchla wraca.
- Co za mieszkanie mi daliście - smród, bród, piwo mi się wlewa a na górze ciągle ktoś ś piewa.
- No to może woli pani jakąś inna możliwość
- No dobrze to teraz wezmę włosy łonowe Wodeckiego
Po 2 tyg. znów wraca
- Co za mieszkanie mi daliście - smród, bród, rano ciągle mi się tam ktoś drapie ale najgorsze jest to ze po kilku dniach znowu znalazłam się na brodzie Niemena. 

545. Synek przychodzi do ojca i mówi:
- Co zrobić, ożenić się czy pójść do wojska?
- Jeśli się ożenisz to jesteś skończony, a gdy pójdziesz do wojska masz dwa wyjścia, albo zostaniesz w koszarach, albo pójdziesz na wojnę.
Jeśli zostaniesz w koszarach to jesteś skończony, a jak pójdziesz na wojnę to masz dwa wyjścia. Albo zdezerterujesz, albo cię zabija. Jak zdezerterujesz to jesteś skończony, a jak cię zabija to masz dwa wyjścia. Albo zginiesz pod olszówka, albo pod drzewem. Jak pod olszówka to jesteś skończony, a jak pod drzewem to masz dwa wyjścia. albo cię wezmą na opał, albo przerobią na papier. Jak wezmą cię na opal to jesteś skończony, a jak na papier toaletowy to masz dwa wyjścia. Albo będą cię   używać kobiety, albo mężczyźni. Jak mężczyźni to jesteś skończony, a jak kobiety to masz dwa wyjścia. Albo będą cię używać od tylu albo od przodu. Jak od tylu to jesteś skończony, a jak od przodu to tak jak z małżeństwem.

546. Wchodzi facet z Helmutem Kolem do baru kładzie  5 dolarów na ladę po czym mówi
- Dla mnie piwo, a dla Helmuta cola

547. Przychodzi cebula do marchewki:
- Cześć, jest piórek?
- Chyba szczy...?
- To ja poczekam.

548. Dwóch pijaków rozmawia przed monopolowym.
- Słuchaj stary, kupimy dwie.
- Nie ma mowy, jedną.
- No, mówię ci, ze dwie.
- Jedna, dwóch nie wypijemy!!!
- Wypijemy.. stary.. luzem...
Wchodzą do sklepu i mówią:
- Skrzynkę wódki i dwie lemoniady...


549. Blondynka poddała się operacji przeszczepu mózgu. Kiedy lekarze otworzyli jej czaszkę, zobaczyli nitkę.
Przecięli ja a blondynce odpadły uszy.

 550. Jelcyn i Clinton postanowili zamrozić się na 100 lat. Po tym okresie zostali rozmrożeni i aby się zorientować, co się dzieje na świecie, zaczęli od czytania gazet. Jelcyn nad lektura uśmiechnął się.
- Wiesz - mówi z satysfakcja do Clintona - w Stanach Zjednoczonych rządzą komuniści...
- A ja znalazłem śmieszniejszą informacje - rewanżuje się Clinton - tu piszą, ze na granicy polsko - chińskiej utrzymuje się spokój...

551. Jedzie Arab przez Saharę, patrzy... a tu idzie płetwonurek w pełnym akwalungu. Arabowi szczeka opadła, podjeżdża bliżej by się przyjrzeć, a płetwonurek:
- Panie, jak daleko do morza?
Arab oniemiał jeszcze bardziej:
- Będzie ze 400 kilometrów - wydusił z siebie.
A na to płetwonurek:
- Aleście sobie plaże odstawili...

552. Poparzony strażak przyszedł do domu. Żona z współczuciem przygotowała mu miednice z mlekiem, żeby sobie wymoczył tyłek. W tym czasie wpadła sąsiadka i mówi:
- Tyle razy widziałam, jak chłop się spuszcza a pierwszy raz jak się tankuje.

553. Trzy lwy spotkały się na pustyni.
- Zjadłem Amerykanina z wrzodem żołądka i od wczoraj jestem chory.
- Trzy dni temu zjadłem Polaka i do dziś meczy mnie kac.
- A ja zjadłem Rosjanina i od tygodnia wymiotuje medalami.

554. Małżeństwo wybrało się do zoo na spacer. Stanęli obok klatki z gorylem.
Po chwile goryl widząc małżonkę zrobił się bardzo podniecony i zaczął skakać.
Mąż zauważył to i mówi do żony:
- Widzisz, ten goryl podniecił się patrząc na ciebie. Dlaczego nie ściągniesz bluzki, pokaz mu piersi i zobaczymy co dalej zrobi.
Na początku żona się opierała ale w końcu po przekonywaniach męża, ściągnęła bluzkę i biustonosz.
W tym momencie goryl zaczął się wściekać, bić po głowie i biegać po całej klatce.
Mąż widząc to mówi znowu do żony:
- Wiesz tu nie ma nikogo w pobliżu, zobaczmy do czego jest on zdolny - rozbierz się całkiem.
Po następnym przemyśleniu ciekawa również żonę rozebrała się jak mąż poprosił.
Teraz goryl zaczął kopać i gryźć kraty, fikać fikołki i wyrzucać jedzenie z klatki.
W tym momencie mąż podszedł do klatki otworzył drzwi i wepchnął swoja nagą żonę do środka i mówi:
-  Teraz powiedz tej głupiej małpie ze nic z tego bo masz ból głowy...

555. Poszło 2 pijaków do ZOO. Stanęli przy klatce z lwem i patrzą. Nagle lew otwiera paszcze i ryczy. Jeden z nich mówi:
- Idę do domu
- A ja zostaje na film - odpowiada drugi

 556. Kelner, czy to restauracja dla piegowatych?
- O ku**a. Znowu kot kierownika nasrał w wentylator!

557. W dworcowej restauracji kelner potrząsa za ramie klienta.
- Proszę pana, zamykamy!
- Dobrze, tylko nie trzaskajcie drzwiami.

 558. Wchodzi do lokalu facet z koszykiem, siada za barem i zamawia:
- Poproszę dwie setki - jedna normalnie, druga - w naparstek.
Kelner trochę się zdziwił, ale nalał. Na to gość wyciąga z koszyka faceta wzrostu ok. 1/2 m. Posadził go obok siebie na ladzie, golnęli sobie i facet mówi:
- Jeszcze po jednym.
Kelner znowu nalał, wypili, nie wytrzymał i pyta:
- Przepraszam ze tak pytam, ale co się temu panu stało, ze jest pan taki mały?
- Byliśmy w Afryce - odpowiada gość - i w takiej jednej wiosce powiedział do faceta, jak to było Wacek? Aha, ze jest dupa nie czarownik.

559. Do kawiarni na Starym Mieście wpada odrobinę podchmielony facet, zamawia buteleczkę szampana i wrzeszczy na cale gardło:
- Szczęśliwego Nowego Roku!
- Zwariował pan? - ucisza go barman. - Teraz, w połowie lutego składa pan wszystkim życzenia noworoczne?
- O rany! - mówi w zadumie facet. - A to się moja żona wścieknie. Jeszcze nigdy nie wracałem tak późno z przyjęcia sylwestrowego.

560. Gość do kelnera:
- Poproszę befsztyk.
- Nie ma.
- Poproszę kotlet schabowy.
- Nie ma.
- To może jajecznice.
- Nie ma.
- W takim razie poproszę mój paszcz!
Kelner spogląda na wieszak i mówi:
- Przykro mi, ale już tez nie ma.

561. Przychodzi facet do baru i prosi o najmocniejszego drinka. Barman mu nalewa i mówi:
- Panie, to jest mocny drink. Ma pan jakieś kłopoty?
Facet wypija i mówi:
- Przyszedłem do domu i zastałem żonę w łóżku z moim najlepszym przyjacielem.
- O kurde... - mówi barman - ma pan następnego drinka na koszt firmy.
Facet wypija, a barman się go pyta:
- I co pan zrobił?
- Podszedłem do żony, popatrzyłem jej prosto w oczy, kazałem jej się spakować i wypier**liłem z mojego domu.
- No, to chyba oczywiste - mówi barman - ale co z pańskim przyjacielem?
- Podszedłem do niego, popatrzyłem mu prosto w oczy i powiedziałem: niedobry piesek...

562. - Panie kelner, co macie do jedzenia?
- Proponuje pieczeń huzarska...
- A co to ja huzar, żebym jadł huzarska?
- To może pieczeń wieprzowa?
- O tak, bardzo proszę.

563. Zamawia Clinton rozmowę telefoniczną z Piekłem. Gada, gada, po kilku dniach przychodzi rachunek na bajońska kwotę. Zamówił także Jelcyn, bo co, ma być gorszy? Gada, gada, gada, gada... Przyszedł rachunek na kilkanaście rubli. Zdumiony dzwoni na centrale z zapytaniem co on tak tanio, a Clinton drogo?
- Bo ze Stanów do Piekła to międzynarodowa, a z Moskwy to miejscowa...

564. Bill i Hillary C. Jada samochodem po Arkansas. Wjeżdżają na stacje benzynowa. Hillary pokazuje Billowi faceta przy pompie:
- Wiesz, kiedyś o mało za niego nie wyszłam...
- Ale chyba nie żałujesz, że wyszłaś w końcu za mnie? W końcu nie byłabyś teraz żoną prezydenta...
- Bill... Gdybym wyszła za niego, to on byłby dziś prezydentem.

565. Pacjent w szpitalu do pielęgniarki:
- Ale to lekarstwo niedobre. Obrzydliwość!
- To nie lekarstwo. To obiad.

566. Przychodzi facet do lekarza:
- Panie doktorze, brzuch mnie boli...
- Dam panu 3 czopki, na rano, południe i wieczór...
Wrócił gościu do domu i myśli:
"Wezmę od razu 3, to szybciej będę zdrowy", po czym łyknął wszystkie.
Następnego dnia facet z ciężkim bólem brzucha przychodzi do lekarza:
- Panie doktorze, boli mnie jeszcze bardziej...
- Dam panu 2 silniejsze czopki, jeden na rano, drugi na wieczór...
Wrócił gostek do domu i znowu łyknął oba...
Następnego dnia faceta w stanie ciężkim przywiozło do lekarza pogotowie.
- Tym razem dam panu supersilny czopek do użycia po południu.
Gostek nie mógł już wytrzymać, więc łyknął czopek zaraz po powrocie do domu.
Następnego dnia faceta w szpitalu odwiedza wkurzony lekarz:
- Panie, łykałeś pan te czopki czy co?
- Nie! W dupę se wsadzałem!

567. Przychodzi facet do lekarza.
- Panie doktorze, ostatnio dzieje się ze mną cos niedobrego. Mam czerwone genitalia i bardzo mnie one swędzą.
- Czy ma pan żonę?
- Tak.
- Czy pan z nią współżyje?
- Tak.
- Jak często?
- Po każdym posiłku, w soboty i niedziele częściej.
- A kontakty z innymi kobietami?
- Tez. Po kilka razy dziennie z sąsiadką i koleżanką z pracy.
- Pana kłopoty wynikają ze zbyt intensywnego życia seksualnego oraz częstych zmian partnerek...
- Dzięki Bogu, bo już myślałem, ze to od onanizowania się...

568. - Panie doktorze, mam straszny problem, od trzech tygodni mam migrenę.
A na to lekarz:
- Niech pan nie przesadza. Migrenę to może mieć profesor, nauczyciel, artysta. Słowem - człowiek myślący. A panu to po prostu łeb napier**la.

569. Przychodzi facet do lekarza z sinym jednym jądrem.
- Panie doktorze co mi jest?
Lekarz zbadał go i wydał diagnozę:
- To rak, trzeba jak najszybciej amputować.
Operacja odbyła się, jednak po niedługim czasie ten sam facet przychodzi do lekarza.
- Panie doktorze, ja się boję, mam sine drugie jądro i członka...
- No tak, złośliwa odmiana trzeba natychmiast amputować.
Podobnie jakiś czas po wyjściu ze szpitala ten sam facet zgłasza się do lekarza:
- Panie doktorze, ja mam sine cale podbrzusze
Lekarz zbadał go dokładnie po czym powiedział:
- Mam dla pana dobra wiadomość, to nie rak, to jeansy panu farbują...

570. - Dostaniesz, jak będziesz grzeczny - mówi chirurg przed operacja.
- Do kogo pan to mówi, doktorze? - pyta się pacjent.
- Do tego kota, który siedzi pod krzesłem.

571. Urodziło się facetowi dziecko.. rozentuzjazmowany facet w poczekalni wypada na lekarza który odbierał poród:
Facet: - Panie doktorze jak tam dziecko chłopczyk czy dziewczynka!!
Doktor: - No wie pan w zasadzie wszystko jest w porządku jest tylko mały problem.. dziecko nie ma raczek i nóżek..
F: - To nic, ważne ze jest! Ale poza tym jak tam.. niech pan opowiada!!
D: - No dobrze tylko jest jeszcze mały problem.. dziecko nie ma tułowia..
F:- Ale to nic, to nic, ale poza tym jak przebiegał poród, jak było..!!
D: - W porządku, ale mamy mały problemik... ono nie ma głowy.. TO JEST UCHO..
F: - To nic to nic, niech usłyszy glos tatusia
D: - Ale mamy jeszcze jeden problem..
To ucho nie słyszy!

572. - Dzien. dobry, panie doktorze, jestem Napoleon Bonaparte..
- I uważa pan, że cos jest z panem nie w porządku?
- Ależ ze mną jest wszystko w porządku, gorzej z moją żoną. Ona twierdzi, że nazywa się Kowalska...

573. Przychodzi Atarowiec do spowiedzi i mówi:
- Tępiłem comodorowców, torturowałem, zabijałem...
- Ty tu przyszedłeś spowiadać się czy chwalić?

574. Maź wybrał się z żoną do dentysty. W gabinecie pyta:
- A ile pan doktor bierze za usuniecie zęba?
- Ze znieczuleniem, czy bez?
- Bez!
- Gratuluje jest pan bardzo dzielny!
Mężczyzna zwraca się do żony:
- No kochanie, siadaj na fotelu!

575. Po zbadaniu i wypytaniu pacjenta lekarz oświadcza:
- Mój panie, skoro zjadł pan dwa talerze zupy pomidorowej, pól gęsi z kartoflami i kapusta, talerz grzybów duszonych, dwa sznycle, trzy filiżanki czarnej kawy z pięcioma kawałkami tortu, to nic dziwnego, ze pan później nie miał apetytu.
- Kiedy ja, panie doktorze, i przed jedzeniem też nie miałem apetytu...

576. - Panie doktorze! Czy taka operacja jest niebezpieczna?
- O tak! Na piec udaje się tylko jedna.
- Ojej!
- Niech się pan nie boi. Czterej pańscy poprzednicy są już w grobie.

577. Lekarz do lekarza:
- Mam dziwny przypadek. Pacjent powinien już dawno zejść a on zdrowieje.
Kolega:
- Tak,... czasem medycyna jest bezsilna.

578. Znany polityk chrzescijansko-narodowej partii szedł ulica i się potknął.
- O cholera - powiedział.
- O ku**a - dodał - powiedziałem cholera, a to przecież grzech.
- A ch*j, i tak nie chciałem by w ZChNie - zakończył.

 579. Na Kubie wybuchło powstanie przeciw Fidelowi. Powstańcy zbliżyli się do jego siedziby. Fidel stanął przed swoim portretem i zadał mu pytanie:
- I co teraz będzie?
- Ano nic - odpowiedział portret. - Mnie zdejmą, a ciebie powiesza.

580. W kawiarni spotykają się dwaj przyjaciele: Amerykanin i Rosjanin. Obaj opowiadają, jak im się wiedzie. Amerykanin mówi:
- No, oprócz tego wszystkiego, co ci mówiłem, to mam jeszcze 3 samochody.
- Po co ci aż 3 samochody ?
- Jednym jeżdżę do pracy, drugi ma żona na zakupy, a trzecim jedziemy do przyjaciół. A ty ile masz samochodów?
- Dwa.
- Czemu tylko dwa ? - pyta Amerykanin.
- Jednym żona jeździ po zakupy, drugim ja do pracy.
- No, a do przyjaciół?
- Do przyjaciół to my czołgiem.

581. Prezydent USA spotkał się z prezydentem Rosji. Rozmawiają na temat zarobków.
- W USA robotnik zarabia 1.300$ a na życie starcza mu 150$...
- A co z resztą?
- To nas nie obchodzi. A u was?
- U nas robotnik zarabia 5000 rubli a na żywność wydaje 10.000.
- A skąd bierze resztę?
- O, to nas nie obchodzi...

582. Psychiatra do swojego asystenta:
- Jak czuje się chory, który podawał się za Ludwika XV?
- Już lepiej. Teraz twierdzi, że jest Ludwikiem XIV.

583. - Panie doktorze, mój pies bardzo lubi biegać za samochodami...
- Ależ proszę pana, wiele psów lubi gonić samochody. To chyba nie jest żaden problem.
- Tak, ale mój pies dogania samochody, a potem je zakopuje w ogródku.

584. Urodziło się dziecko geniusz, ledwo wyszło na świat i już podaje definicje matematyczne. Pytają go o pierwiastek z 4. Odpowiada, ze 2. Pytają ile jest 45 * 23. Odpowiada że 1035. Lekarze stwierdzają że trzeba wyciąć lewą półkule mózgu. Wycieli. Budzi się niemowlę i znowu: ile jest pierwiastek z 81. Odpowiada, że 9. Pytają ile jest 5 do kwadratu. Odpowiada że 25. Lekarze wycinają mu prawa półkule mózgu. Niemowlak budzi się po operacji. Łypie tępymi oczkami na wszystkich i mówi po pewnym czasie:
- Dokumenciki do kontroli!

585. Zaniepokojona pielęgniarka pyta się lekarza:
- Panie doktorze, zauważyłam że co dziesiątego noworodka bije pan mocno po głowie. Przecież to może zaszkodzić im na rozum...
- Robię to, bo ciągle słyszę, że w policji brakuje ludzi...

586. Lekarz w szpitalu psychiatrycznym bada trzech swoich pacjentów.
- Ile jest dwa razy dwa? - pyta pierwszego.
- Piec tysięcy - pada odpowiedz.
- Ile jest dwa razy dwa? - pyta drugiego.
- Piątek - odpowiada chory.
- Ile jest dwa razy dwa? - pyta zupełnie zrezygnowany trzeciego pacjenta.
- Cztery.
- Świetnie! - wykrzykuje uradowany lekarz. - Proszę powiedzieć, w jaki sposób uzyskał pan ten wynik?
 - To proste - odpowiada chory. - Podzieliłem pięc tysięcy przez piątek.

587. - Dlaczego wypisujesz do domu tego pacjenta spod ósemki - pyta psychiatra psychiatry.
- Bo on już jest wyleczony! Wczoraj wyciągnął z basenu innego pacjenta, który się topił!
- Tak, ale potem go powiesił żeby wysechł!

588. Po jakiejś poważnej operacji żołądka przywieźli faceta do sali pooperacyjnej. Kiedy się ocknął, usłyszał, jak dwaj wpółleżący dzielą się swoimi doświadczeniami z poprzednich operacji:
"Kiedy mnie kroili po raz pierwszy, pielęgniarka zapomniała przed zaszyciem wyjąc mi z brzucha z pół kilo narzędzi. Kiedy się zorientowali, było za późno. Kiedy mnie znów pokroili, tym razem, żeby mnie uwolnić od tego złomu, lekarz, niechcący, zostawił w środku zapalniczkę."
Drugi na to: "To jeszcze nic, kiedy mnie ostatnio operowali, instrumentariuszce zginęły gdzieś okulary. Jak się okazało - były zaszyte we mnie."
I tak sobie opowiadają, a świeżo przywieziony delikwent blednie coraz bardziej. W pewnej chwili otwierają się drzwi i wchodzi chirurg, który przed chwila robił mu operacje: "Przepraszam Panów, czy któryś z Panów nie widział przypadkiem mojego parasola?"

589. Do wychodzącego z sali operacyjnej lekarza podbiega zdenerwowana żona pacjenta.
- I jak, panie doktorze, udała się operacja?
- Operacja? Myślałem, że to była sekcja zwłok.

590. Przed operacja.....
- Panie ordynatorze, czy będzie mnie pan osobiście operował???
- Tak, lubię przynajmniej raz na rok sprawdzić, czy jeszcze cos pamiętam....

591. - Panie doktorze, zupełnie nie trawie.
- Jak to?
- No tak, zjem chleb, sr*.* chlebem, zjem jajecznice, sr*.* jajecznica...
- A czym byś pan chciał sr*.*?
- No, jak wszyscy, g*.*.
- To jedz pan g*.*! Następny proszę!

 592. Stary doświadczony lekarz pyta się swojego młodego, dopiero rozpoczynającego karierę kolegi, jak mu idzie praktyka.
- Jakoś nieszczególnie. Wczoraj odbierałem pierwszy poród. Matka i dziecko umarli, a w dodatku z ręki wyśliznęły mi się szczypce, uderzyły w głowę i zabiły ojca...
- To rzeczywiście nieszczególny przypadek. Proszę to jest adres, proszę iść odebrać tam poród i wieczorem poinformować mnie o wyniku.
Wieczorem młody medyk dzwoni do profesora:
- No i jak panu poszło? - pyta się profesor.
- Zdecydowanie lepiej. Ojciec żyje.

593. Dentysta do pacjenta:
- A teraz lojalnie uprzedzam pana, ze będzie bolało. Proszę mocno zacisnąć żeby i szeroko otworzyć usta...

 594. Zaraz po narodzinach lekarz wychodzi z zawiniętym bobasem na rękach do szczęśliwego ojca. Już ma mu przekazać bobaska, gdy nagle spuszcza niemowlaka na podłogę. Podnosząc zawadził jego główka o parapet, a następnie huknął nóżką o drzwi. Ojciec w szoku. A na to lekarz:
- Zaaartowaaalem, dziecko zmarło przy porodzie!

595. Psychiatra zadaje pacjentowi pytania:
- Ile nóg ma pies?
- Cztery.
- A ile ma uszu?
- Dwoje!
- A oczu?
- Przepraszam, panie doktorze, czy pan nigdy nie widział psa?

596. Na budowie, podczas szkolnej wycieczki:
- Bardzo ważne jest noszenia kasków. Znałam chłopca, który nie nosił kasku. Pewnego dnia spadla mu cegła na głowę i zabiła go na miejscu. Znałam też dziewczynkę, która chodziła w kasku i gdy spadła jej cegła na głowę, uśmiechnęła się i poszła dalej.
- Ja ją znam. Mieszka w naszym bloku. Do tej pory chodzi w kasku i się uśmiecha.

597. Na przesłuchaniu policyjnym:
- Kto ci uciął język? Gadaj!!!

598. Idzie dwóch policjantów, patrzą, a tu flegma leży na chodniku. Jeden podchodzi i mówi do drugiego :
- Ty, patrz broszka !
Drugi bierze flegmę do ręki i pokazuje tamtemu :
- Zdawało ci się. To jest wisiorek !

599. Idzie dwóch policjantów, nagle jeden zauważa człowieka lecącego na lotni.
- Zobacz jaki ptak!!!
- A jaki drapieżny, wczoraj trzy razy do niego strzelałem zanim człowieka wypuścił.

600. Milicjant zatrzymuje kobietę jadąca zbyt szybko samochodem.
- Nie widziała pani znaku ograniczenia prędkości ?!
Kobieta nachyla się, zagląda pod siedzenie, wyciąga biała laskę i mówi:
- ja jestem niewidoma...
milicjant:
- a to przepraszam bardzo..

[Archiwum: 1-500] [501- 600] [601-700] [701- 800] [801- 900]

 601. - Płaci pani mandat - mówi dwóch policjantów, zatrzymując samochód, jadący z nadmierna prędkością.
- A czy nie mogłabym zapłacić w naturze ?
- Co to znaczy " w naturze " ?
- No , wiecie, musiałabym zdjąć majtki i wam dać ...
Policjant odwraca się do kolegi i pyta :
- Potrzebne ci są majtki ?
- Nie !
- Mnie tez nie ...

602. Wieczorem pod latarnia stoi pijany gość i krzyczy:
- Otwieraj!
Podchodzi do niego milicjant i pyta o co chodzi. Na to gość:
- Żona mnie do domu nie chce wpuścić!! - i dalej się awanturuje.
Milicjant:
- Niech pan poczeka, ja to załatwię.
- Halo! Milicja! Proszę otworzyć!
cisza...
- Halo! Milicja! Otwierać!
cisza...
- Niech pani nie udaje! Przecież widzę, ze się świeci!

603. Idzie dwóch policjantów. Nagle jeden znalazł lusterko, patrzy i mówi :
- O! moje zdjęcie!
Drugi bierze i mówi:
- No cos ty, to moje zdjęcie!
Pokłócili się i poszli na komendę. Tam trafili na komendanta, który postanowił autorytatywnie rozstrzygnąć spór. Spogląda i mówi :
- No co wy, chłopcy, swego komendanta nie poznajecie?
*teraz rozszerzenie*
- A w ogóle, to po cholerę wam moje zdjęcie, co?
I zabrał lusterko do kieszeni. Po powrocie do domu przebrał spodnie.
Później córka go pyta :
- Tato, możesz mi dać trochę pieniędzy?
Komendant :
- A weź sobie ode mnie z kieszeni.
Córka poszła, i znalazła w kieszeni lusterko, i wola do matki :
- Mamoooo! widziałaś, tato nosi w kieszeni zdjęcie jakiejś laski!
Matka przybiegła, patrzy i mówi do córki :
- Cos ty, to jakąś stara rura!

604. Siedzi dwóch policjantów nad brzegiem rzeki i się opala, podjeżdża chłop traktorem i pyta:
- Panie władzo przejadę tedy ?
- A pewnie ze pan przejedziesz - odpowiada policjant.
Chłop wjeżdża do rzeki i się topi. Na to jeden policjant mówi ze zdziwieniem do drugiego:
- Ty patrz on się utopił, a kaczce do brzucha sięgało...

 605. Pijak przechodząc nocą przez cmentarz wpadł do świeżo wykopanego grobu. Ponieważ nie mógł się wydostać ułożył się wygodnie i usnął. Rano przybył na miejsce policjant. Stanął nad grobem i zaczął przyglądać się śpiącemu, który zmarzł i usiłował się okryć marynarką. W końcu pyta:
- Zimno? To po cos się rozkopywał?

606. W nocy w koszarach zomowcow słychać straszne jęki. Po blyskawiczym śledztwie wykryto w toalecie zomowca, który usiłował sobie wcisnąć do tyłka bułkę z kiełbasą.
- Człowieku, co ty robisz? - pyta się dowódca.
- A co ja poradzę, ze dentysta wyrwał mi ząb i kazał jeść druga strona...

607. Egzamin w Wyższej szkole policyjnej w Warszawie:
- Jakiego koloru jest biały maluch ?
Policjant (kandydat) nie wie.
- No niech pan pomyśli, jakiego koloru jest biały maluch.
Po kilku minutach policjant się uśmiecha i mówi :
- Biały !!!!
- Bardzo dobrze, widać ze się Pan dużo uczył!, a teraz drugie pytanie: Ile drzwi ma dwudrzwiowy samochód ?
Policjant myśli, myśli, myśli, i wola uradowany :
- Biały !!!

608. Dwaj policjanci obserwują helikopter:
- Te Franek, dlaczego ten helikopter od 15 minut wisi nieruchomo w powietrzu ??
- Może skończyło mu się paliwo.....

609. - Dlaczego nie byliście w pracy?
- Miałem zapalenie ucha środkowego...
- Nie bujajcie, kapralu, przecież ucho jest lewe i prawe.

 610. Na balu milicjantów:
- Czemu pan tak się szybko kreci? Przecież to wolny taniec!
- Oj nie taki wolny! Na płycie jest wyraźnie napisane "33 obroty na minutę"!

611. Idzi sobie policjant i spotyka swojego kolegę, który kopie dol.
- Co robisz ?
- Kopie dołek, bo potrzebne mi zdjęcie od pasa.
Po pewnym czasie wraca i widzi, ze tamten wykopał 5 dołków.
- Po co ci aż piec dołków ?
- Bo potrzebuje 5 zdjęć.

612. Jakie są rodzaje kobiet?
1. Rusałki - ten mnie ruszał, tamten ruszał.
2. Damy - temu damy, tamtemu damy.
3. Kotki - ten mnie miał, tamten miał.
4. Złote rybki - rypią się jak złoto.
5. Słomiane - rżną się, jak sieczka.
6. Pobożne - najchętniej leżą krzyżem.
7. Dziecinne - co do rączki, to do buzi.
8. Chemiczne - rozkładają się w temperaturze pokojowej.
9. Partyjne - przyjmują wszystkich członków.
10. Domatorki - byle komu, aby w domu.

613. Hrabia po dłuższym pobycie za granica wraca do swoich posiadłości. Na dworcu czeka na niego zaprzęg koni i wierny sługa Jan.
- No i cóż tam zdarzyło się nowego we dworze podczas mojej nieobecności, Janie?
- Nic nowego, Jaśnie Panie... No może tylko to, że Azorek zdechł.
- Azorek?! Mój ulubiony pies? Jak to się stało?
- Ano nażarł się końskiej padliny, to i zdechł.
- A skąd we dworze końska padlina?
- Konie się poparzyły, to zdechły.
- Jak to konie się poparzyły???... Od czego?
- Od ognia, Panie, jak się stajnia paliła.
- A kto podpalił stajnię?
- Nikt, od płonącego dworu się zajęła.
- Na miłość boska, to i dwór spłonął? Jakim sposobem?
- Ano po prostu. Świeczka przy trumnie teścia Pana hrabiego się przewróciła i firany się zajęły.
- Och! A czemu mój teść umarł?
- Bo Jaśnie Pani uciekła z tym oficerem, co się z nim od trzech lat spotykała.
- Spotykała się od trzech lat?! To przecież nic nowego!
- Właśnie mówiłem, Jaśnie Panie, że nie zdarzyło się nic nowego.

614. - Janie - mówi hrabina do lokaja - hrabiego boli gardło. Proszę mu ukręcić ze dwa jajka...
- AAAAuuuuaaaa!

615. - Janie!
- Słucham Pana.
- Czy możesz przysunąć tu fortepian?
- Tak, Panie. Będzie Pan grał?
- Nie, ale zostawiłem tam cygaro.

616. Wchodzi hrabia do pokoju. Patrzy, a tam wielka kupa. Woła:
- Janie!
- Ja też nie!

617. Hrabia:
- Janie, czy u nas w ubikacji są dwa sznurki, czy jeden?
- Jeden.
- W takim razie znowu załatwiłem się pod zegarem.

618. Hrabia do Jana:
 - Janie, idź podlej kwiaty w ogrodzie.
- Ale przecież pada deszcz.
- To weź parasol.

619. Jechali pociągiem Polak, Niemiec i Rusek. Założyli się o to, kto jest szybszym złodziejem.
Niemiec mówi:
- Dajcie mi dwadzieścia sek. i zgaście światło.
Po dwudziestu sek. zapalają, niby nic się nie zmieniło, a tu nagle Niemiec oddaje im zegarki.
Rusek mówi:
- Dajcie mi dziesięć sek. i zgaście światło.
Po dziesięciu sek. zapalają, niby nic się nie zmieniło, a tu nagle Rusek oddaje im zegarki.
Polak mówi:
- Dajcie mi piec sek. i zgaście światło.
Po pięciu sek. zapalają, niby nic się nie zmieniło, a tu nagle wchodzi konduktor i mówi: panowie koniec jazdy, ktoś nam podpizdzil lokomotywę.

620. Diabeł złapał Polaka, Niemca i Amerykanina. Dal im po dwie metalowe kulki i obiecał, ze ich wypuści, jeśli zrobią z nimi cos, co go zadziwi. Po chwili Niemiec podrzucił jedna kulkę w góre i trafił w nią drugą.
- No, całkiem nieźle - powiedział diabeł.
Amerykanin położył na ziemi jedną kulkę, a na niej postawił drugą. Stała!
- No, to mnie lekko zdziwiło, ale zobaczymy co zrobi Polak.
Niestety, Polak jedna kulkę zepsuł, a drugą zgubił.

621. Mąż wraca do domu, całuje żonę i mówi:
- Możesz mi pogratulował, dziś wieczorem założyliśmy klub abstynentów!!!
- A to dopiero musieliście być porządnie urżnięci! - zdumiewa się żona.

622. Podchodzi pijak do policjanta
- Panie, gdzie tu jest druga strona ulicy.
- No, tam.
- Q*.*a! Jak byłem tam to mi powiedzieli, że tu.

623. - Tu wieża, tu wieża, 747 odezwij się!
- ...
- Tu wieża, 747, do cholery! Kapitan!!!
- hik... epf... ka..kapitan nie hik nie może... teraz podejść!
- A co mu się stało?
- hik... hik... jest... kompletnie... zalany!
- To dajcie drugiego pilota!
- efp... bleeee... uh... drugi piiiiilot... hik, nie może podejść... eee, jest kompletnie... fffff... wcięty!
- Do cholery! To dajcie stewardesę!
- Ste... hep... buuu stewar... desa nie może podejść bo ... uf..ep... jest kompletnie... pffff pijana...
- A z kim ja w ogóle rozmawiam?
- Epf, jak to, hik, z kim? Hik, tu hep, automatyczny pilot!

624. Kolo kobiety stoi w autobusie pijany mężczyzna. Ona patrząc na niego z pogarda mówi:
- Aleś się pan uchlał!
- A pani jest strasznie brzydka!
I dodaje z triumfem:
- A ja jutro będę trzeźwy!

625. Do samochodu wsiada dwóch podpitych osobników. Samochód ostro rusza z miejsca. Kawalerska jazda trwa już dobry kwadrans. Wóz zarzuca.
- Te, jak jedziesz? - mówi jeden z pijanych.
- Ja? Przez cały czas byłem przekonany, ze to ty prowadzisz...

626. Wczoraj przespałam się ze sztangistą..
- No i jak było?
- Cały czas miałam wrażenie że przywala mnie ogromna czterodrzwiowa szafa z maleńkim kluczykiem

627. Chodzi sprzedawca po plaży i krzyczy:
- Biustonosze dziewiętnastki, dwudziestki sprzedaję, biustonosze sprzedaję...
- A piętnastki pan masz?!
- Eee, pani! Na pryszcze to jest oxy !...

628. - Mamo Czy łatwo jest dotrzymać tajemnicy??
- Nie wiem córeczko, nigdy nie próbowałam

629. - Czy można zgwałcić kobietę w biegu?
- W zasadzie nie, bo kobieta z podniesiona spódnicą biegnie szybciej, niż facet ze spuszczonymi spodniami.

630. Przychodzi szkielet baby do lekarza. Po długim badaniu baba pyta:
- Panie doktorze, czy to co poważnego?
- Jeszcze nie wiem, musimy zrobić prześwietlenie...

631. Przychodzi baba do lekarza z gwoździem w d*.*ie, a lekarz do niej: +++
- Proszę siadać!

632. Przychodzi baba do lekarza, lekarz jej każe oddać mocz do analizy.
- Gdzie mam go oddać?
- Do słoika - stoi na szafie.
... i lekarz wychodzi z pokoju, wraca za 5 minut i widzi cały pokój zasikany
- Co pani narobiła?
- A myli pan, że to tak łatwo nasikać do słoika stojącego na szafie?

633. Przychodzi baba do lekarza. +++
- No i co, czy pomogły pani te lekarstwa co przypisałem na hemoroidy?
- Ta pół na pół.
- Jak to?
- Te długie śliskie tabletki to jako połknęłam, ale ten krem,
co mi pan przepisał, to nawet z chlebem zjeść nie mogłam.

634. Idzie sobie Czerwony Kapturek. Idzie, idzie. A tu wilka nie ma. Szuka, woła, wilka ni widu, ni słychu. Głupia sprawa - myśli - bez wilka bajka nieważna. W końcu dotarł Czerwony Kapturek. do babci, ale tu też nie ma wilka. Babcia zdenerwowana, wilk dawno powinien tu być i ją zjeść - a tak to bajka może nie wyjść. Dzwonią po leśniczego Leśniczy przyjechał w te pędy. Radzą co robić, wilka nie ma, bajka nieważna a dzieci słuchają. Postanowili poszukać wilka w lesie. Chodzą, wołają, Wreszcie patrzą, a na polance leży wilk. Rozwalony, prawie się nie rusza. Cała trójka skoczyła do wilka:
- Te, wilk, bajka zawalona, kapturka w lesie przegapiłeś, babci nie zjadłeś, co jest?
Wilk na to:
- Dajcie wy mi wszyscy spokój Jestem kompletnie zje*.*y. Cala noc tańczyłem z Costnerem.

635.  Idzie Czerwony Kapturek przez las aż tu nagle wyskakuje wilk i woła:
- Stój głupia ku*.*!
Na to Kapturek:
- Ależ czemu ty mnie tak brzydko przezywasz, ja jestem grzecznym, Czerwonym Kapturkiem i idę do babci zanieść jej koszyczek z jedzeniem.
- A gdzie koszyczek?
- ???!! O ja głupia q*.*a, koszyczka zapomniałam.

636.  Farmer z Teksasu spotkał farmera z Galilei i pyta go:
- Ile masz ziemi?
- Dwa ary przed domem i cztery za domem. A ty?
Amerykanin odpowiada:
- Jak wcześnie zjem śniadanie, wsiądę do samochodu i jadę do to zachodu słońca to nie dojadę do kopca mojej ziemi. Żyd odpowiada:
- Rozumiem cię. Tez kiedyś miąłem taki samochód.

637. Przychodzi Atarowiec do spowiedzi i mówi:
- Tępiłem comodorowców, torturowałem, zabijałem...
- Ty tu przyszedłeś spowiadać się czy chwalić?

638.  W pociągu siedzi Polak i Murzyn. Polak przygląda się Murzynowi, bo nigdy wcześniej nie widział Murzyna. Chciał się dowiedzieć, skąd ten Murzyn jest i pyta:
- Bangladesz?
Murzyn nic. To Polak znów:
- Bangladesz?
Murzyn wstał, otworzył okno, wyciągnął rękę i powiedział:
- Nie bangla.

639.  Śniadanie. Trzech kolesi w pracy je kanapki..
Anglik:
- K... znowu z szynka, nienawidzę kanapek z szynka. Jak jutro dostane z szynka to wyskoczę przez okno.
Szkot:
- Ja mam znowu z serem, jak jutro dostane z serem to tez skoczę przez okno...
Hiszpan:
- O ku... znowu z dżemem. Jak jutro dostane z dżemem to wyskoczę z okna!
Na drugi dzień wszyscy dostali z tym samym co poprzednio i wyskoczyli przez okno, pozabijali się...
Na wspólnym pogrzebie...
Żona Anglika:
- Byliśmy takim wspaniałym małżeństwem. Dlaczego nie powiedział, ze nie chce kanapek z szynka?
Żona Szkota:
- U mnie to samo, mógł powiedzieć choćby słówko...
Żona Hiszpana:
- Ja to nic nie rozumiem. Przecież on sam sobie robił kanapki do pracy...

640.  Umiera Angielka. Na łożu śmierci mówi do męża:
- Och Johny, kochałam cię bardzo ale raz cię zdradziłam. Ten czarny Rolls-Royce
którym tak lubisz jeździć to właśnie od niego.
Umiera Francuzka. Na łożu śmierci mówi do męża:
- Och Jean, kochałam cię bardzo, ale jeden raz cię zdradziłam. Ta willa na
Lazurowym Wybrzeżu którą tak lubisz, to właśnie od niego.
Umiera Rosjanka. Na łożu śmierci mówi do męża:
- Och Wania, kochałam cię bardzo, ale jeden raz cię zdradziłam. Pamiętasz ta
skórzana pilotkę którą tak bardzo lubiłeś nosić? To on ci ja wtedy ukradł.

641.  Pewien Rusek złowił w rzece złotą rybkę.
- Puść mnie, a spełnię twoje jedno życzenie.
- No, nie wiem.. Ładną żonę mam, pieniądze mam... nic mi nie potrzeba. Chyba ze... Już wiem! Chce zostać bohaterem Związku Radzieckiego.
W jednej chwili pojawiają się wokół czołgi, w rękach ruska dwa kałasze, a pół metra przed nim pojawia się gąsienica Tygrysa. Rusek widzi, ze to śmierć zagląda mu w oczy i krzyczy:
- Q*.*a, posmiertno priznajut!!

642. Diabeł założył się z Polakiem, Ruskiem i Niemcem, który lepiej wytresuje psa. Po roku czasu przychodzi do Ruska. Rusek, chudziutki, z wystającymi żebrami, a pies spasiony, ze ledwo może się ruszać. Rusek wyciąga kiełbasę, daje psu, a ten zaczyna służyć.
Potem poszedł do Niemca. Niemiec ledwie trzyma się na nogach, a pies jak beka, łapy ma prawie w poziomie. Niemiec daje mu kiełbasę - pies zaczyna tańczyć.
Wreszcie przyszedł diabeł do Polaka. Ten zapasiony, ledwie mieści się w fotelu, a psa prawie nie widać. Polak wyciąga kiełbasę, "pewnie tez da psu" myśli diabeł, a on sam zaczyna zjadać. Na to pies odzywa się ludzkim głosem:
- Daj mi, ach daj mi...

643.  Francuz, Anglik i Polak złapali złotą rybkę, która w zamian za uwolnienie, obiecała spełnić po jednym ich życzeniu.
- Ja ma taka brzydka i stara żonę - mówi Francuz - chce mieć ładną i młodą.
- Na mnie szef w pracy się zawziął - mówi Anglik - daj mi nowa prace z wyższą pensja.
- A mój sąsiad ma stado krów - mówi Polak - spraw, aby mu te krowy pozdychały... Zorganizowano zawody we wbijaniu gwoździa w deskę za pomocą głowy. Do rywalizacji stanęło trzech zawodników: Polak, Rusek i Niemiec. Pierwszy zaczyna Niemiec:
Uderza raz.. dwa.. trzy.. - gwoźdź wbity.
Drugi Polak:
... raz.. dwa... - wbity.
Ostatni podchodzi do deski zawodnik radziecki:
Raz... - wbity !
Następuje ogłoszenie wyników:
- Niemiec zajmuje drugie miejsce, Polak pierwsze, natomiast Rosjanin zostaje zdyskwalifikowany za wbicie gwoździa złą strona.

644. Diabeł zwabił na skraj przepaści Anglika, Francuza, Niemca i Polaka. Podchodzi do Anglika i mówi:
- Skacz!
- Nie skoczę.
- Gentleman skoczyłby.
Anglik skoczył. Diabeł podchodzi do Francuza i mówi:
- Skacz!
- Nie skoczę.
- Gentleman skoczyłby.
- Nie skoczę.
- Ale teraz jest taka moda.
Francuz skoczył. Diabeł podchodzi do Niemca i mówi:
- Skacz!
- Nie skoczę.
- Gentleman skoczyłby.
- Nie skoczę.
- Ale teraz jest taka moda.
- Nie skoczę.
- To rozkaz!
Niemiec skoczył. Diabeł podchodzi do Polaka i mówi:
- Skacz!
- Nie skoczę.
- Gentleman skoczyłby.
- Nie skoczę.
- Ale teraz jest taka moda.
- Nie skoczę.
- To rozkaz!
- Nie skoczę.
- A to nie skacz!
Polak skoczył.

645.  W przedziale pociągu jedzie Polak, Rusek, Francuz, matka z córka. Po pewnym czasie pociąg wjeżdża w tunel. W ciemności słychać cmok i trzask.
Oto co myślą sobie osoby w przedziale:
Matka: Ale mam porządna córkę, któryś ja pocałował, a ona go w pysk...
Córka: Ale mam głupią matkę, frajer ja pocałował, a ona go w pysk...
Francuz: ale mi się udało, pocałowałem ja, a w pysk dostał kto inny...
Rusek: Co jest??? Najpierw mnie całują, a potem bija...
Polak: Wy się tam całujcie, a ja Ruskiemu i tak wpie*.*lę!!!

646. - Ktoś mi ukradł rower - skarży się pastorowi ksiądz.
- Wiem jak go możesz odzyskać. Jutro w czasie mszy wymień dziesięć przykazań, kiedy dojdziesz do 'nie kradnij' jeden z parafian na pewno się zaczerwieni.
Kiedy w poniedziałek pastor spotkał się z księdzem i spytał:
- Czy wyjaśniła się sprawa z rowerem?
- Tak, zrobiłem jak mi poradziłeś, a kiedy doszedłem do 'nie cudzołóż', przypomniałem sobie, gdzie go postawiłem...

647. Dziadek spowiada się w kościele. Ksiądz udzielił mu już rozgrzeszenia i puka w konfesjonał:
- O, q*.*a, ale mnie ksiądz przestraszył!

648.  Przed bramą nieba staje ksiądz i kierowca autobusu. święty Piotr mówi:
- Ty kierowco do nieba, a ty księże do czyśćca.
- Ale czemu tak? - pyta ksiądz.
- Bo widzisz, jak ty prawiłeś kazania to wszyscy spali, a gdy on prowadził autobus to wszyscy się modlili.

649. Jan Paweł II umarł, poszedł do nieba i przyjmuje go św. Piotr:
- Ty, Janie Pawle II, za twoje zasługi dla ludzkości i Kościoła dostaniesz Ferrari i najlepsza chatę w niebiosach!
J.P.II zadowolony jedzie sobie po Niebieskiej Autostradzie, wyprzedza wszystkich zadowolony z siebie, a tu nagle wyprzedza go jadące wiele szybciej piękne, czerwone Lamborghini, w którym siedział za kierownicą młody, straszliwie zapuszczony facet z długimi włosami. J.P.II zawraca z piskiem opon, wraca do św. Piotra i mówi:
- Ja tu św. Piotrze poczyniłem takie zasługi dla ludzkości i naszej matki Kościoła, a tu mnie jakiś punk w cholernym Lamborghini na Niebieskiej Autostradzie wyprzedza!!! Zrób z tym coś!!!
św. Piotr z zadumą w głosie:
- Ciężka sprawa, syn Szefa.

650. Powódź w prowincjonalnym miasteczku. Ewakuacja ludności. Wojsko puka do kaplicy:
- Proszę księdza, niech ksiądz ucieka! Ksiądz się utopi!
- Nigdzie nie idę, wierzę w Opatrzność Boską.
Po trzech godzinach ksiądz siedzi na ostatnim piętrze parafii. Podpływają motorówką:
- Proszę księdza, niech ksiądz ucieka! Ksiądz się utopi!
- Nigdzie nie idę, wierzę w Opatrzność Boska.
Minęły kolejne godziny, ksiądz na szczycie dzwonnicy. Podpływają znowu.
- Proszę księdza, niech ksiądz ucieka! Ksiądz się utopi!
- Nigdzie nie idę, wierzę w Opatrzność Boska.
Piętnaście minut i ksiądz już z wyrzutami u Pana Boga.
- Panie Boże, no jak tak można? Swojego wiernego sługę zawieść? A tak wierzyłem w Opatrzność...
- Kretyn!!! Trzy razy po ciebie ludzi wysyłałem!!!

651. Ksiądz odprawia drogę krzyżową. Przy piątej stacji podbiega do księdza gosposia i szepce:
- Proszę księdza, przyjechali z wydziału finansowego! To bardzo pilna sprawa! Niech ksiądz przeprosi wszystkich i przerwie drogę krzyżową!
Ksiądz szepce do kościelnego:
- Poprowadź za mnie dalej drogę krzyżową. I tak wszystko przeciągaj, żebym zdążył wrócić na zakończenie!
Księdzu spotkanie z urzędnikami zajęło więcej czasu niż przypuszczał. Po jakimś czasie wbiega do kościoła w nadziei, że zdąży na ostatnią, czternastą stację drogi krzyżowej. Nastawia uszu i słyszy głos kościelnego:
- Staaacjaaa dwuuudziieestaaa piąątaa! Szymon Cyrenejczyk poślubia świętą Weronikę!

652. Księdzu zginęła mąka. Podejrzewał organistę, więc postanowił dobrać się do niego podczas spowiedzi. Podchodzi organista Antek do konfesjonału, a ksiądz bez wstępów pyta:
- Nie wiesz, kto mi mąkę kradnie?
- Co ksiądz mówi?
- Kto mi mąkę kradnie?
- Tu nic nie słychać - odpowiada sprytny organista.
- Co ty opowiadasz!
- Zamieńmy się miejscami, to zobaczymy.
Zamienili się miejscami.
- A nie wie ksiądz, kto zaleca się do mojej żony? - pyta Antek.
- Rzeczywiście, tu nic nie słychać.

653. Ksiądz i siostra zakonna grają w golfa. Ksiądz bierze kija i uderza w piłkę która toczy się w bok i nie wpada do dziury.
- A niech to wszyscy Diabli!!!! Nie trafiłem!!! - krzyczy wściekły ksiądz.
- Jak ksiądz tak może? - pyta się zawstydzona siostra - tak nie można... co na to Pan powie?
Ksiądz patrzy się na zakonnicę spod oka i przeprasza... już tak nie powie więcej.
Idą do następnej dziury i podobnie jak wcześniej ksiądz nie trafia:
- A niech to wszyscy Diabli!!! Nie trafiłem!!! - znowu rzecze ze złością.
- Bracie, jaki to wstyd pobożnemu tak mówić - upomina go nieco zdenerwowana już siostra.
- Ok... już nie będę, jeśli jeszcze raz tak powiem niech piorun z nieba zleci i w łeb mnie trzaśnie.
Poszli do następnej dziury, ksiądz znowu nie trafił:
- A niech to wszyscy Diabli!!! Nie trafiłem!!! - krzyczy ze złością.
Wtem ciemno się zrobiło na świecie, coś zahuczało, zamruczało i piorun z nieba zleciał i walnął siostrę w łeb. A z nieba słychać jęk:
- A niech to wszyscy Diabli! Nie trafiłem!!!...

654. Amigowiec został porażony przez swoją ukochaną Amigę na śmierć i poszedł do nieba. Staje przed Świętym Piotrem, a Św. Piotr się go pyta:
- Chciałbyś, amigowcu, pójść do nieba czy do piekła?
- Chciałbym się rozejrzeć - odpowiada amigowiec.
- Patrz, tak wygląda niebo - mówi Św. Pieter - pokazując dookoła.
- Niby chłodno tu - inteligentnie zauważa amigowiec.
- Teraz chodź, pokażę ci piekło - mówi Św. Pieter
Zjeżdżają do piekła, patrzą, a tam gołe panienki siedzą na monitorach - na ekranach widać gołe d*.*y też - dookoła leżą Amigi, a nawet najnowszy model "Amiga CD Power Belzebub" z procesorem Matolarola 40000000000, która ma 100 TMipsów.
Wracają na górę - czyli do nieba - i Św. Pieter się pyta:
- No to jak - niebo czy piekło?
- Nie obraź się, Św. Pieter - ale ja wolę do piekła - mówi amigowiec.
Dobra, pojechał na dół, wychodzi z windy a tu go dwa diabły za bary i do beczki ze smołą. Przestraszony amigowiec - krzyczy, co się stało z tamtym piekłem, które widział poprzednio. Na to jeden z diabłów odpowiada:
- To było DEMO, baranie, DEMO...

655. W sklepie z komputerami sprzedawca zachwala klientowi swój najnowszy towar:
- Ten komputer wykona za pana polowe pracy!
- W takim razie biorę dwa.

656. Dwóch starszych panów dyskutuje przy kawiarnianym stoliku.
- Wiesz, ja o dziwo wciąż nie mam żadnych problemów z potencją.
- Jak ty to robisz?
- Jem pumpernikiel.
Gdy się pożegnali, ten drugi uderzył natychmiast do najbliższego spożywczego.
- Czy jest pumpernikiel?
- Jest
- Proszę dziesięć opakowań.
- Dziesięć? Połowa panu stwardnieje.
- To..., proszę dwadzieścia opakowań!

657. Idzie sobie zajączek przez las podskakuje, podśpiewuje...
Usłyszał go krecik.
- Z czego tak się cieszysz, zajączku?
- Bo idę na dziewczynki...
- Weź mnie ze sobą, sam nie trafię, bo jak wiesz słabo widzę.
Idą dalej razem, nagle zajączek potknął się o korzeń.
- O kurwa !
Na to krecik.
- Dzień dobry pani.

658. - Tato, żenię się.
- Z kim?
- Z Helą z trzeciego piętra.
- Aaa, z tą! Twój dziadek też się chciał z nią żenić!

659. Dwóch starszych panów dyskutuje przy kawiarnianym stoliku. 
- Wiesz, ja o dziwo wciąż nie mam żadnych kłopotów z potencją.
- Jak ty to robisz?- Jem pumpernikiel.
Gdy się pożegnali, ten drugi biegnie natychmiast do najbliższego sklepu spożywczego.
- Czy jest pumpernikiel?
- Jest.- Proszę dziesięć opakowań.
- Dziesięć? Połowa panu stwardnieje.
- Proszę dwadzieścia opakowań!

660. - Cześć stary, słyszałem, że się ożeniłeś. Gratuluję. Przyznaj się, ładna jest twoja żona?
- Wszyscy mówią, że jest podobna do Matki Boskiej. 
- Niemożliwe, pokaż zdjęcie.
- O, Matko Boska!

661. Zakochani bawią się w chowanego. 
- Jak mnie znajdziesz, będę twoja... 
- A
jak nie znajdę?
- Jestem w szafie...

662. Dwóch kumpli siedzi w restauracji przy wódeczce. 
- Wiesz Franek, chyba rozejdę się ze swoją starą. 
- Dlaczego?
- Jest strasznie marudna. Od 8 miesięcy zanudza mnie o to samo. 
- O co?
- Żebym wyniósł choinkę do śmietnika.

663. Mąż wraca z pracy i ma wielką ochotę przyłożyć swojej żonie. Szuka pretekstu.
- Zupa! - wydaje polecenie.
W tym samym momencie na stole pojawia się talerz gorącej, pachnącej zupy.
- Drugie danie!
W tym samym momencie na stół podane zostaje ulubione drugie danie męża. Ten jest wściekły, że żona mu utrudnia.
- Pod stół!
Potulna żona wskakuje pod stół. 
- Szczekaj!
- Hau, hau - odzywa się z pod stołu żona.
- Na swojego szczekasz...!!!

664. - Cześć stary, słyszałem, że się ożeniłeś. 
- Ożeniłem się...
- Musisz być szczęśliwy? 
- Muszę.

665. Stolarz wraz z przyjacielem wypili nieco w knajpie, a że zrobiło się późno postanowili zakończyć imprezę w domu stolarza. Weszli do mieszkania, rozebrali się, po czym stolarz bez jednego słowa wyjął zza szafy gruby kij i zaczął nim okładać żonę. Zbił ją tak strasznie, że ledwo wyczołgała się do kuchni. Usiedli do stołu, wypili.
- Słuchaj Kazek, a za co ty ją właściwie tak bijesz? 
- Jak bym wiedział za co, to bym zabił.

666. Skończyły się wczasy, Kowalski wrócił na łono rodziny, do żony i dzieci. Po trzech miesiącach otrzymuje list od "koleżanki" z tego samego turnusu.
"Drogi Stasiu, czy pamiętasz ten wspaniały zachód słońca, który oglądaliśmy przez okno Twojego pokoju? Okazało się, że wtedy nie tylko słońce zaszło...'

667. Spotyka się dwóch kumpli z wojska. Dawno się nie widzieli. 
- A co tam ciebie?
- A ożeniłem się.
- I co, dobrze ci? Nie narzekasz?
- Nie narzekam...
- A to limo pod okiem to skąd? 
- A to jak narzekałem...

668. - Cześć stary, od czego masz takie limo pod okiem? 
- Od myślenia.
- Zaprosiłem wczoraj do domu koleżankę z pracy, bo myślałem, że żona wróci z sanatorium dopiero dzisiaj.

669. Pewien młody rolnik zaraz po ślubie wybrał się ze swoją lubą w podróż bryczką. Ledwo wyjechali z obejścia, a koń się potknął tak, że mało nie wywrócił bryczki.
- Raz! - powiedział rolnik i pogroził koniowi palcem. 
Ujechali kilka kilometrów i koń znowu się potknął narażając pasażerów na niebezpieczeństwo.
- Dwa! - powiedział rolnik i zdzielił konia batem. 
Jadą dalej i koń potyka się po raz trzeci.
- Trzy! - mówi spokojnie rolnik, zatrzymuje bryczkę, wyjmuje spod siedzenia obrzyn i strzela koniowi prosto w łeb.
- Coś ty zrobił, idioto! To był nasz jedyny koń! - naskakuje na niego żona.
- Raz!

670. Przychodzi baba do lekarza. 
- Heil Hitler!
- Co też pani, wojna się dawno skończyła...
- Dawno, dawno, ale ja pana poznałam, doktorze Mengele...

671. Wychodzi baba od lekarza.
- Na śmierć zapomniałam jak lekarz nazwał moją chorobę. 
Zawraca.
- Panie doktorze. Pan tak dziwnie nazwał moją chorobę... Jak to było? Żaba? Ryba?
- Nie proszę pani, to rak.

672. Lekarz spaceruje po cmentarzu. Nagle widzi okazały nagrobek, na którym widnieje napis - "Baba". Lekarz przygląda się zainteresowany, gdy nagle spod ziemi słyszy głos.
- Panie doktorze, czy ma pan coś na robaki?

673. Przychodzi pół baby do lekarza. 
- Co pani jest?
- Mąż mnie przerżnął.
- A gdzie druga połówka? 
- Obalilim z sąsiadem.

674. Przychodzi baba do Iekarza. 
- Panie doktorze, ja mam chyba sklerozę...
- A czym to się objawia?
- Co się objawia?

675. Przychodzi baba do lekarza. Ten ją bada, po czym mówi:
- Proszę oddać mocz do analizy. Probówka stoi tam na szafie. Ja za chwilę wrócę. 
Wraca po 10 minutach i oczom nie wierzy. Cała ściana i podłoga mokra.
 Pani chyba oszalała?
- Wcale nie. Niełatwo jest oddać mocz do probówki stojącej na szafie - wyjaśnia ze spokojem baba.

676. Wychodzi baba od lekarza.
- Jak lekarz nazwał tą moją chorobę? Rudy lis? Srebrny lis? 
W końcu zawraca.
- Panie doktorze, jak pan nazwał tę moją chorobę? 
- Syfilis.

677. Przychodzi baba do lekarza. Rozbiera się. Siada na fotel. Lekarz odskakuje ze wstrętem.
- Pani się chyba nie myje?! 
- Ależ skąd, brzydzę się.

678. Przychodzi baba do lekarza - psychiatry.
- Panie doktorze, ja ogromnie lubię naleśniki... 
- I cóż w tym dziwnego? Ja też lubię.
- Naprawdę! Zapraszam pana do siebie, mam ich całą szafę.

679. Przychodzi baba do lekarza z wiadrem pełnym wrzątku. 
- Na ch*j mi ten wrzątek? Ojjjjejjjj!

680. Lekarz wchodzi na oddział anemików. 
- Cześć orły, sokoły!
- Dlaczegoooo pan doktor takkk dooo nas móóówi?
- A kto wczoraj latał pod sufitem, jak siostra przełożona włączyła wentylator?

681. - Panie doktorze mam już 85 lat, a ciągle uganiam się za młodymi dziewczynami...
- No cóż, gratuluję panu.
- Tylko po jaką cholerę ja to robię?

682. Do lekarza przychodzi facet i pokazuje mu swój męski interes, który został czymś podziurawiony.
- Kto pana tak urządził? 
- Żona, widelcem.
- A jak pan oddaje mocz?- Znam kilka chwytów na flet... 

683. - Panie doktorze, ja potrafię latać!
- Dobrze, dobrze, psychiatra przyjmuje piętro wyżej.
- Ale ja nie żartuję - mówi mężczyzna podchodzi do okna, otwiera je i wyskakuje.
Przerażony lekarz podbiega do okna i ku swemu zdumieniu widzi, że facet swobodnie unosi się w powietrzu.
- Panie doktorze, zapraszam, to bardzo łatwe. Wystarczy tylko machać rękoma.
Zafascynowany lekarz wchodzi na parapet, skacze. Spada na dół z dużej wysokości, zabija się.Facet opada spokojnie, miękko ląduje obok martwego lekarza, patrzy na niego smutno.
- Jak na anioła stróża, to kawał ze mnie drania.

684. Przychodzi facet do lekarza.
- Nie palę, nie piję, nie uprawiam seksu, ciekawy jestem czego mi pan doktor może zabronić.

685.  Przychodzi przedszkolak do lekarza.
- Panie doktorze, czy pięciolatka może zajść w ciążę? 
- Ale skąd, to wykluczone.
- Tak też myślałem. Ona mnie po prostu szantażuje. 

686. - Sioooostro, pajjjjąk! 
- No to co?
- Taaaaki wielllki, idzie po mnie. 
- Nie zawracaj mi głowy.
- Gdzieeee mnie ciągniesz, paaaskudo...!!!

687. Do lekarza przychodzi zaniepokojony mężczyzna. 
- Panie doktorze, mam jedno jądro całe sine. 
Lekarz bada wnikliwie:
- Przykro mi, obawiam się, że to rak. Konieczna jest amputacja. 
Szybko wykonał operację. Po kilku dniach mężczyzna znowu przychodzi i pokazuje drugie jądro, zupełnie sine.
- No tak, obawiałem się tego. To złośliwa odmiana, są przerzuty. Konieczna jest amputacja drugiego.
Przerażony mężczyzna się zgadza. Po kilku dniach przychodzi zupełnie załamany. Ma sine całe podbrzusze. Lekarz bada go dokładnie.
- Mam dla pana dobrą wiadomość. To wcale nie jest rak. Dżinsy panu farbują.

688. Po operacji amputacji nogi do ledwo oprzytomniałego spod narkozy pacjenta przychodzi uśmiechnięty chirurg.
- Mam dla pana dwie wiadomości. Dobrą i złą. Od której zacząć. 
- Od złej. - Przez pomyłkę amputowałem panu zdrową nogę. 
- O Boże, a dobra wiadomość? 
- Nie ma się co martwić. Żona już znalazła kupca na pana buty.

689.  - Panie doktorze, mam bardzo brzydką żonę, czy mógłby jej pan zrobić operację plastyczną? 
- Oczywiście, ale to będzie drogo kosztowało... 
- No to nic z tego, nie mam pieniędzy.
Na drugi dzień lekarz spotyka pacjenta spacerującego wraz z żoną po ulicy. Lekarz popatrzył na żonę i odciągnął faceta na bok.- Proszę pana, pan tak nie może żyć. Zrobię tę operację za pół ceny.
- Już nie trzeba. Leśniczy za pół litra obiecał ją zastrzelić.

690. Przychodzi facet do seksuologa. 
- Panie doktorze, jestem impotentem. 
- Skąd ta pewność? 
- Jak to skąd? Mój dziadek był impotentem, mój ojciec był impotentem, to i ja jestem.
- Jeśli ojciec był impotentem, to skąd pan się wziął? 
- Z Otwocka.

691. - Siooostrooo! Pchłaaa!
- No to co! Z pchłą sobie pan nie poradzi?
- Spróbuuuję... No coooo, ręce mi wykręcasz?!
 

692. Do gabinetu lekarskiego przyczołgał się facet z nożem w plecach. 
- Panie doktorze, niech mnie pan ratuje!
- Niestety, już po piętnastej, skończyłem urzędowanie. 
- Czy naprawdę nic pan dla mnie nie może zrobić?
Lekarz pomyślał chwilę, wyjął nóż z pleców faceta i wbił mu w oko.
- Pan idzie piętro wyżej, okulista przyjmuje do szesnastej.

693. - Panie doktorze proszę o poradę. Przychodzę przedwczoraj z pracy do domu, a tam żona leży w łóżku z obcym facetem. Jak mnie zobaczyła, to powiedziała abym poszedł do kuchni i tam zrobił sobie kawę.Wczoraj to samo, dzisiaj znowu!
- Panu jest potrzebny adwokat, a nie lekarz.
- Ale ja chciałbym wiedzieć, czy picie takiej ilości kawy nie szkodzi zdrowiu...

694. Orkiestra symfoniczna gra w filharmonii V symfonię Beethovena. Nagle rozlega się donośny głos:
- Czy na sali jest doktor?
- Pytam się, czy na sali jest doktor?
- Ludzie, czy nie słyszycie, pytam się czy na sali jest doktor? 
Orkiestra umilkła. W pierwszym rzędzie podnosi się mężczyzna i mówi:
- Ja jestem lekarzem. O co chodzi?
- Fajnie grają, doktorku, nieprawdaż?

695.  Przychodzi jąkała do lekarza. 
- Pa-pa-panie do-doktorze ja-ja się ją-jąkam i mi tó ba-bardzo prze-przeszkadza w pra-pracy.
- A gdzie pan pracuje? 
- Na fe-fermie ku-kurzej. 
- I co pan tam robi?
- Ka-ka-karmię ku-kury.
- A w czym panu przeszkadza jąkanie?
- Wy-wyjdę rano z zia-ziarnem ijak krzy-krzyknę: Pie! pie! pie! to za-zaraz le-leci do mnie dzie-dziesięć ty-tysięcy ku-kur i dzio-dziobią to zia-ziarno. Jak już na-nadziobią to sobie pójdą, tylko ten ko-kogut zo-zostaje i dzio-dziobie mnie w ko-kostkę. Ja do niego mó-mówię spie-spie-spie... i znowu te dzie-dziesięć ty-tysięcy kur le-leci do mnie.

696. Do seksuologa przychodzi 80-letni staruszek.
- Panie doktorze, mam kłopoty natury seksualnej. Po siódmym razie nie chce mi już stanąć.
Lekarz spojrzał na niego z podziwem.
- Proszę pana. Ja mam 30 lat i kłopoty już po drugim razie. Proszę bardzo, niech mi pan pokaże tego zucha... 
Staruszek wysunął na całą długość... język.

697. Idzie dwóch milicjantów patrolujących ulice i nagle jeden z nich znajduje lusterko. Ogląda w nim swoją twarz.
- Ja skądś znam tego faceta...
- Pokaż - prosi drugi. Nie wygłupiaj się, to przecież ja!

698. Milicjant zapisał się do biblioteki. Pierwszą książką, jaką postanowił przeczytać, była książka telefoniczna. Gdy ją zwracał po przeczytaniu, bibliotekarka pyta się z uśmiechem:
- I co, ciekawa była?
- No wie pani, akcja niezbyt szybka, ale za to ilu bohaterów!

699. Egzamin na prawo jazdy. Komisja przepytuje milicjanta. 
- Proszę opisać pracę silnika.
- Czy mogę swoimi słowami? 
- Oczywiście.
- Brrrmmm, brymmm, brymmm...

700. Późnym wieczorem przechodzień zauważył milicjanta, który na czworaka szuka czegoś pod latarnią.
- Pan coś zgubił?
- Tak, moneta mi wypadła.
- Nie, trochę dalej w tamtą stronę. 
- To dlaczego pan tutaj szuka?
- Bo tu jest jaśniej.  

[Archiwum: 1-500] [501- 600] [601- 700] [701- 800] [801- 900]

701. Młody stażem milicjant zdaje raport z odbytej służby dyżurnemu oficerowi.
- ... i za niemanie świateł wystawiłem mandat za dwa tysiące złotych.-
 Idiota. Czego was uczą w tych szkołach. Przecież za niemanie świateł trzeba wystawić mandat za pięć tysięcy.

702. Spotyka się na ulicy dwóch milicjantów. 
- Gdzie kupiłeś czekoladę?
- Tam, w sklepie za rogiem. 
- Duża kolejka?- Nie, gdzieś tak na pół magazynku.

703. - Co oznacza skrót ZOMO?
- Zdziczałe Oddziały Milicji Obywatelskiej.

704. Przedział w pociągu dalekobieżnym. Ludzie, przed którymi jeszcze długa podróż, nawiązują rozmowę.
- A może byśmy tak opowiadali kawały polityczne? - proponuje jeden z podróżnych.
- Opowiadajcie państwo, ale muszę z góry uprzedzę, że jestem milicjantem...
- Nic nie szkodzi, będę mówił powoli, a dla pana dwa razy powtórzę puentę.

705. Do podpitego jegomościa podchodzi dwóch milicjantów. 
- Dowód osobisty proszę... taaaak... no to idziemy.
- No to idźcie.

706. Na lekcji biologii.
- Proszę nazwać bakterie sinicy. 
- Pałeczki ZOMO.

707. W autobusie wątła staruszka podchodzi do wyjścia. Stuka delikatnie w plecy stojącego przed nią rosłego ZOMO-wca: 
- Przepraszam, panie okupancie, czy pan też wysiada?

708. Milicjant zdaje maturę z chemii. 
- Proszę wymienić ciało lotne. 
- Ptok. 
Milicjant zdał egzamin i dumny opowiada o tym żonie.
- Ty idioto, trzeba było odpowiedzieć - "Ptak" miałbyś od razu zaliczony egzamin z polskiego.

709. W czasie nocnego patrolu dwóch funkcjonariuszy spotyka trzeciego. Ten leży z uchem przy chodniku.
- Co robisz? - pytają go nieco zdziwieni. 
- Słucham sobie płyt.

710. Milicjant po raz pierwszy wsiadł do Mercedesa. Pyta się kierowcy - taksówkarza, do czego służy kółko przytwierdzone na masce.
-  Jak to, nie wie pan? - zakpił sobie kierowca. To jest celownik do polowania na pieszych. 
- Niech pan pokaże jak to działa. 
- Proszę bardzo. 
Taksówkarz rozpędził auto kierując je wprost na idących po pasach pieszych. W ostatniej chwili skręcił. 
- Do kitu z takim celownikiem - krzywi się milicjant. Gdybym mu nie przyłożył drzwiami, to by uciekł.

711. - Proszę pana, która jest godzina? - pyta się mały chłopiec milicjanta.
- Za dwadzieścia trzecia.
- O trzeciej może mnie pan w d... pocałować - mówi malec i w nogi. 
Milicjant rzuca się za nim w pościg. Zatrzymuje go starszy stopniem funkcjonariusz.
- Gdzie tak pędzicie?
- Jeden smarkacz powiedział, że o trzeciej mogę go pocałować w d... 
- Nie musicie się tak śpieszyć, macie jeszcze dwadzieścia minut czasu.

712. Syn pokłócił się z ojcem - milicjantem.
- A twój ojciec jest głupi - rzuca mu w gniewie. 
- To twój ojciec jest głupi! 

713. Milicjant postanowił wziąć się za fałszowanie pieniędzy. Po kilku dniach pracy pokazuje żonie swoje pierwsze dzieło.
- Stary, ty chyba oszalałeś. Przecież nie ma banknotów o nominale 7 tysięcy złotych!
- Nie ma? Nie szkodzi. Pójdę do kolegi z pracy rozmienić. 
Wraca po godzinie.
- Widzisz, udało się. Wymieniłem na dwa banknoty po 3,5 tysiąca złotych każdy.

714. Tu mówi Polskie Radio, jest godzina siedemnasta czterdzieści osiem. Podajemy czas dla wojska: siedemnaście, dwukropek, czterdzieści osiem. Podajemy czas dla milicji: pałeczka, daszek, krzesełko, bałwanek.

715. - Masz jakieś kłopoty? - pyta się kolega.
- Tak, żona dostała w pracy zaproszenie na "Wesele" Wyspiańskiego, ale zapomniała się spytać w jakiej to restauracji...

716. Na trotuarze zasłabła starsza kobieta. Zatrzymuje się przy niej radiowóz i usłużni milicjanci pytają się, jak jej mogą pomóc.
- Za chwilę umrę. Dajcie tu do mnie księdza.
- Ależ babciu, najbliższy kościół jest daleko stąd. 
- A co, to już ich w bagażnikach nie wozita?

717. W szkole milicyjnej w Szczytnie mundurowy wykładowca prowadzi wykład z fizyki.
- Woda wrze w temperaturze 90 stopni... 
Słuchacze pilnie notują. Tylko jeden patrzy z zamyśleniem w sufit, po czym mówi głośno:
- Panie profesorze, woda wrze w temperaturze 100 stopni.
- Nie przeszkadzajcie, tylko piszcie. Woda wrze w temperaturze 90 stopni...
- Panie profesorze, ale ja naprawdę gdzieś czytałem, że woda wrze w temperaturze 100 stopni!
- No dobrze, zaraz sprawdzimy... Wiecie co szeregowy, stawiam wam piątkę, macie rację. Woda wrze w temperaturze 100 stopni. 90 stopni to kąt prosty.

718. Milicjant wraca po pracy do domu. Zagląda do lodówki, wpada w wściekłość i bije żonę po twarzy.
- Ile razy ci mówiłem, żebyś gasiła światło w lodówce?!

719. Milicjant przesłuchuje mężczyznę notorycznie uchylającego się od pracy.
- Z czego pan się utrzymuje?
- Zakładam się z ludźmi o różne rzeczy i przeważnie wygrywam.
- To może i ze mną o coś pan się założy?
- Proszę bardzo. Stawiam 100 tysięcy złotych, że jutro wyrośnie panu na tyłku trawa.
- Cha, cha, cha - przyjmuję zakład. 
Na drugi dzień spotykają się znowu by rozstrzygnąć zakład. 
- No, dawaj pan sto tysięcy złotych, trawa, rzecz jasna, nie wyrosła.
- Zaraz, zaraz, panie władzo proszę ściągnąć spodnie. I nie tu, w ciemnym kącie, ale przy otwartym oknie, gdzie jest jasno. 
Oględziny trwały krótko.
- Faktycznie, nie wyrosła. Proszę, oto pańskie 100 tysięcy złotych.
- Cha, cha, cha, ale z pana idiota. Mówi pan, że można wyżyć z zakładania się?
- Jeszcze jak! Widzi pan tych trzech facetów na dole, na ulicy. Z każdym z nich założyłem się o 2 miliony złotych, że wystawi pan goły tyłek przez okno.

720. Do szpitala radiowóz przywiózł ZOMO-wców rannych podczas rozruchów ulicznych. Wokół radiowozu zgromadził się tłum. 
- Ludzie, ja bardzo proszę, uciszcie się! - woła jeden facet. 
- Dlaczego?
- Bo nie słychać jak jęczą.

721. W sklepie papierniczym do lady dochodzi milicjant. 
- Proszę o zeszyt w kółka. 
Sprzedawczyni robi zdziwioną minę.
- Proszę nie zwracać na niego uwagi - mówi stojący nieco dalej starszy szarżą milicjant - on jest jeszcze młody i głupi. Proszę mu dać czysty zeszyt, a kółka on sobie sam dorobi. 
- A co panu podać?
- Ja poproszę o globus Polski.

722. Przed sądem staje obywatel oskarżony o próbę uduszenia ZOMO-wca. Sędzia prosi go o przedstawienie przebiegu wydarzeń: 
-  Najpierw podszedł do mnie, uderzył w twarz i powiedział: "Prima aprilis", potem plunął na mnie i powiedział "Lany poniedziałek", gdy nie reagowałem to zgasił mi papierosa na policzku mówiąc "Środa popielcowa". Wtedy nie wytrzymałem, złapałem go za gardło mówiąc "Zaduszki".

723. Oficer SB sprawdza inteligencję młodej, nowo przyjętej do służby kadry.
- Macie tu tysiąc złotych i kupcie w "Polmozbycie" Poloneza. 
Oficer wychodzi, a młodzi adepci patrzą się na siebie porozumiewawczo.
- To jakiś wariat - stwierdzają zgodnie. Przecież dzisiaj jest wolna sobota i wszystkie "Polmozbyty" są zamknięte!

724. Kandydatom, zdającym do szkoły milicyjnej, zorganizowano test na inteligencję. Każdy z nich otrzymał stalowy sześcian, w którego ściankach wycięto otwory o kształcie koła, kwadratu, trójkąta. W otwory te mieli wrzucić klocki o tych samych kształtach. Po podsumowaniu wyników sporządzono raport do Komendy Głównej MO. "Wszyscy kandydaci wykonali test celująco. Pięć procent zdających wykazało się przy tym niepospolitą inteligencją, dziewięćdziesiąt pięć procent niepospolitą siłą".

725. Milicjant podchodzi na ulicy do górala.
- Co baco, spacerujemy sobie z pieskiem po ulicy? Ale podatku za psa to nie płacimy? Skieruję was na kolegium.
- Czego wy chcecie ode mnie? To nie mój pies. Idzie sobie za mną i tyle... 
Milicjant odszedł jak niepyszny. Ale wziął się na sposób. Przeszedł za bacą przez całe Zakopane i gdy już baca miał wejść do chałupy, wyskoczył zza drzewa.
- To co, mówicie, że to nie wasz pies? To czemu idzie za wami całą drogę?
- A czy ja wim? Przypieprzył się do mnie, tak jak i wy.

726. W pewnym województwie milicja zaniedbała plan wystawiania obywatelom mandatów. Musi go nadrobić, ale z drugiej strony z centrali przyszła dyrektywa, aby przed 1 Maja traktować ludzi grzecznie. Plutonowy stosuje się więc do zaleceń. Zatrzymuje samochód.. 
- Dzień dobry, obywatelu, ząbki pan dzisiaj mył? 
- Myłem.. - A samochód nieumyty... Pięć tysięcy mandatu się należy. 
Skasował w ten sposób kilkadziesiąt samochodów. Wreszcie zatrzymuje wyjątkowo brudną Syrenkę.
- Dzień dobry, obywatelu, ząbki pan dzisiaj mył? 
- Nie myłem.
- A to przepraszam, proszę jechać.

727. Milicjant miał papugę, która go bardzo nie lubiła. Za każdym razem, gdy wracał do domu, witała go w następujący sposób: 
- Ty, niebieski...- Co chcesz? - Jesteś skur**syn 
Któregoś dnia milicjant nie wytrzymał:
- Jeżeli jeszcze raz mnie tak przywitasz, to cię pałką zatłukę.
Na drugi dzień wchodzi do domu, a papuga:
- Ty, niebieski... 
- Co chcesz?
- Ty już dobrze wiesz, co...

728. ZOMO-wiec w czasie patrolu łapie młodego człowieka za klapy kurtki i patrząc mu przeciągle w oczy pyta się.
- Student?
- Nie, chuligan...
- A, to bardzo przepraszam

729. Stan wojenny. Ulicą idzie patrol czterech uzbrojonych po zęby ZOMO-owców. Nagle zobaczyli przemykającego się chyłkiem przechodnia. Jeden z nich zdejmuje z pleców automat i strzela do nieszczęśnika.
- Dlaczego go zabiłeś? - interesują się koledzy - przecież godzina milicyjna zaczyna się dopiero za dziesięć minut.
- Ale ja go znałem i wiedziałem, gdzie mieszka. Nawet biegiem nie zdążyłby wrócić na czas do domu.

730. Żony trzech milicjantów dyskutują, który z ich mężów jest głupszy.
- Mój, kiedyś, gdy przejechał skrzyżowanie na czerwonym świetle, to sam wystawił sobie mandat.
- Mój zapomniał kluczyków do samochodu, otworzył drzwi śrubokrętem, a potem sam się aresztował za włamanie.
- A mój poszedł kiedyś do "Pewexu", przeskoczył ladę i poprosił o azyl... 

731. Milicjant zgubił swoją służbową pałkę i chodził bez niej niepocieszony. Znalazł ją jeden chłopiec i ulitował się nad gliniarzem. 
- Proszę, oto pańska pałka.
- Dziękuję, ale to nie moja, ja swoją zgubiłem.

732. Milicjant kopie na trawniku dołek.
- Po co to robisz? - pyta się kolega. 
- Jest mi potrzebne zdjęcie do pasa. - Aha. 
Po dwóch godzinach wraca tą samą drogą i widzi, że kolega kopie już szósty dołek.
- Po co tyle ich kopiesz?
- Jak to, po co? Potrzebuję sześciu zdjęć.

733. Na posterunek milicji przybiega goły funkcjonariusz i spokojnie zasiada za swoim biurkiem.
- Co ci jest?
- Wróciłem do domu, a żona, leżąc w łóżku, powiedziała mi "Rozbieraj się i szybko do roboty". No to przybiegłem.

734. Polak, przebywający przez kilkadziesiąt lat na emigracji, przyjechał do Warszawy. Wybrał się na Krakowskie Przedmieście, a chcąc się upewnić, czy dobrze trafił, pyta się o to napotkanych przechodniów.
- Nooo - powiedział pierwszy. 
- Tak - powiedział drugi.
- Oczywiście - powiedział trzeci. 
Aby wyjaśnić ten lingwistyczny problem zwrócił się do milicjanta: 
- Ten który powiedział "no" miał wykształcenie podstawowe, ten który powiedział ''tak" wykształcenie średnie, a ten który powiedział "oczywiście" miał wykształcenie wyższe.  
- A pan to ma wykształcenie wyższe? 
- Nooo.

735. Milicjant chce 7,jeść na śniadanie konserwę rybną, nie ma klucza do konserw. Wyjmuje więc pałkę, wali nią w puszkę i krzyczy. 
- Otwierać, milicja, jesteście otoczeni!

736. Dwaj milicjanci stoją przy rozlewisku. Jedzie chłop konnym wozem.
- Panowie, głęboka ta woda?
- Skądże, ledwo koła gospodarzu zamoczycie! 
Chłop wjechał do wody i zaczął tonąć wraz z koniem i wozem. Po chwili na powierzchni wody unosił się już tylko kapelusz chłopa.
- Patrzaj, jaka ciekawostka - mówi jeden z milicjantów - jak 10 minut temu szły tędy kaczki, to tylko im nogi zakryło.  

737. Milicjant wchodzi do księgarni.
- Chciałbym kupić jakąś książkę.
- Pan zapewne chciałby coś z literatury lżejszej - doradza ekspedientka.
- Jest mi wszystko jedno, przyjechałem radiowozem.

738. - Franek, sprawdź czy w naszym radiowozie działa lewy kierunkowskaz - mówi milicjant do kolegi.
- Działa... nie działa... działa... nie działa.

739. - Wziąłeś prysznic? - pyta się żona milicjanta.
- No tak, jak w tym domu coś zginie, to zaraz na mnie...

740. Po powrocie z komendy milicjant wyjmuje pałę i zaczyna okładać żonę, demoluje mieszkanie, itd.
- Miły mój - szepcze ledwo żywa ze strachu żona - nie przynoś nigdy pracy do domu. 

741. Na ulicy przechadza się milicyjny patrol z psem. Podchodzi do nich pijak, klęka i wnikliwie zaczyna oglądać brzuch psa.
- Panie, coś pan, psa nie widział?
- Kolega mi właśnie powiedział, że tu stoi pies z dwoma kutasami. 

742. W sklepie z pomocami naukowymi do lady podchodzi milicjant. 
- Chciałbym kupić episkopat.
- Chyba epidiaskop?
- Możliwe, nigdy nie byłem w szkole prymasem.

745. Do zataczającego się na chodniku pijaczka podjeżdża milicyjny radiowóz:
- Zapraszamy do "Poloneza". 
- Z dziwkami nie tańczę.

746. Milicjant spotyka na ulicy swego dawno nie widzianego kolegę. Od razu rzucają mu się w oczy jego piękne buty z krokodylej skóry.
- Cześć stary, skąd masz takie piękne buty? 
Kolega postanowił sobie zakpić z milicjanta.
- Pojechałem na wycieczkę do Egiptu. Frajerzy poszli oglądać jakieś ruiny, a ja wyciąłem w krzakach gruby drąg, poszedłem nad Nil, przyczaiłem się i gdy z wody wyszedł krokodyl, to ja go drągiem przez łeb. I stąd te buty...
- Wiesz co, ja też tak zrobię... 
Po kilku tygodniach koledzy ponownie spotykają się na ulicy. 
- I co? Nie masz butów ze skóry krokodyla. Nie byłeś w Egipcie?
- Byłem, ale prześladował mnie pech. Zrobiłem jak mówiłeś. Frajerzy poszli oglądać ruiny, ja wyciąłem drąg i poszedłem nad Nil. Jak wyszedł z wody krokodyl, to ja go drągiem w łeb. Potem załatwiłem jeszcze cztery takie gady. I wyobraź sobie, wszystkie były bez butów...

747. ZOMO-wcy wybierają się na akcję. Dostają rozkaz, aby zgłaszać się tylko z rzeczami osobistymi. Jeden z nich przytaszczył jednak na zbiórkę futrynę.
- Mówiłem, tylko rzeczy osobiste, a nie trofea! 
- No, a jak będę bez niej otwierał piwo?

748. Milicjant przyszedł do księgarni i chce kupić książkę. Ekspedientka proponuje mu książkę o logicznym myśleniu. 
- A co to takiego? - pyta się milicjant.
- Wyjaśnię panu na przykładzie. Czy ma pan w domu akwarium? 
- Mam. 
- A więc lubi pan naturę? 
- Lubię.
- A więc lubi pan też spacery po lesie? 
- No tak.
- Najchętniej z kobietą? 
- No tak.
- I stąd wniosek. Nie jest pan pedałem. I to jest właśnie logiczne myślenie.
- To jest fantastyczne! Kupuję tę książkę. Przed księgarnią spotyka kolegę.
- Cześć, kupiłeś książkę?
- Tak, o logicznym myśleniu. 
- A co to takiego?
- Zaraz wyjaśnię ci to na przykładzie, Masz w domu akwarium? 
- Nie mam.
- No to jesteś pedałem.

749. Rozmawiają żony milicjantów.
- Wiesz, ludzie opowiadają kawały o głupocie milicjantów. Ja czasem myślę, że jest w tym odrobina prawdy. Żeby pomóc mojemu staremu kupiłam leksykon...
- Ja też bym kupiła, ale nie wiem czy on to będzie jadł.

750. Dwaj amerykańscy turyści przyjechali do Polski własnym samochodem i zwiedzają Warszawę. Zatrzymali się, aby spytać milicjanta jak dojechać do Pałacu Kultury. Milicjant rzucił okiem na samochód, stanął na baczność, zasalutował:
- Panie generale proszę jechać prosto, potem skręcić w prawo, potem w lewo i prosto. 
Turyści podziękowali i pojechali. Drugi milicjant nie może wyjść z podziwu.
- Skąd wiedziałeś, że to generał?
- Aleś ty głupi, czytać nie umiesz? Na samochodzie było napisane - "General Motors".

751. Przychodzi milicjant do sklepu.
- Proszę pana, ile kosztuje ten akordeon?
- Jak dla pana, panie władzo, to sprzedam za pół darmo.
- Skąd pan wie, że jestem milicjantem, przecież ubrany jestem po cywilnemu?
- Tak, ale dzisiaj było już dwóch mundurowych i też chcieli kupić ten kaloryfer.

752. Milicjant, patrolując ulicę, spotyka swojego kolegę, który idzie trzymając za skrzydło pingwina.
- Skąd ty wytrzasnąłeś tego ptaka?
- A przyplątał się i nie wiem, co z nim zrobić? 
- Jak to, co? Zaprowadzź go do ZOO. 
Po kilku godzinach milicjant znowu widzi swego kolegę spacerującego z pingwinem.
- I co, nie byłeś z nim w ZOO? 
- Byłem. Teraz idziemy do kina. 

753. W szkole milicyjnej odbywa się odprawa przed wycieczką.
- Pluton pierwszy i drugi wsiada do autobusu, pluton trzeci do przyczepy. Autobus odjeżdża punktualnie o 8.00. Czy są jakieś pytania?
- O której odjeżdża przyczepa?

754. Milicjant na posterunku przyjmuje przez telefon meldunek. Odkłada słuchawkę, zamiata szczotką podłogę. Następnie rozbiera się i nago wybiega z posterunku. Jaki otrzymał meldunek? 
- Zamieć i gołoledź na E1.

755. Przed automatem z wodą sodową stoi milicjant. Wrzuca monetę, czeka aż szklanka napełni się wodą, wypija, wrzuca monetę i tak bez końca. Ludzie stojący za nim w kolejce niecierpliwią się. 
- Panie, pośpiesz się pan!
- Nie ma głupich, ja cały czas wygrywam!

756. Pogrzeb. Wokół otwartej trumny tłoczą się znajomi i krewni zmarłego. Przez tłumek przepycha się milicjant, podchodzi do zmarłego i wkłada coś pod poduszkę.
- Co pan tam włożył? - pyta się wdowa.
- No wie pani, nie zdążyłem kupić kwiatów, a że głupio przyjść z pustymi rękami, to kupiłem czekoladę.

757. Stojącego na przystanku Murzyna otacza zgraja rozwrzeszczanych dzieciaków.
- Małpa, małpa, małpa - skandują.
Podchodzi do nich zaciekawiony milicjant.
- I co pan na to, panie władzo? - pyta się Murzyn. 
- O, mówi!

758. Milicjant zatrzymuje księdza jadącego na rowerze.
- Co, jazda bez świateł? 50 złotych mandatu się należy.
- Ależ proszę pana, ja jadę do chorego z Panem Bogiem... 
- Co, we dwóch na rowerze? 100 złotych mandatu. 
Ksiądz płaci bez dyskusji, a odjeżdżając cieszy się w duchu, że milicjant nie przypomniał sobie, iż Pan Bóg jest w trzech osobach. Byłoby 200 złotych mandatu...

759. - Proszę pana, która teraz jest godzina? - pyta się mały chłopczyk milicjanta.
Milicjant natychmiast wyciąga pałę i bije malca. 
- Za co go bijesz? - pyta się go drugi milicjant z ciekawością. 
- Spytał się mnie która godzina, złośliwiec jeden.
- Czemu złośliwiec?
- Myślisz, że tak łatwo podzielić w pamięci siedemnaście przez czterdzieści trzy? 

760. Patrol milicyjny napotyka na swej drodze pijaka, który leży na chodniku i mamrocze:
- Tu mówi Radio Wolna Europa... 
Milicjanci błyskawicznie sprawdzają w instrukcji, co należy w takiej sytuacji robić. Kładą się na chodniku obok pijaka i wydają głośny dźwięk:
- Bzzz, bzzz...

761. Na podhalańską wieś przyjeżdża agitator i opowiada góralom o dobrodziejstwach, jakie naszej ojczyźnie wyświadczył towarzysz Stalin: wypędził hitlerowców, dał robotnikom fabryki, chłopom ziemię, itd. Na to wstaje stary baca i pyta się:
- Panocku, jak on taki mocny, to nie mógłby z Polski jeszcze Ruskich popędzić?

762. Czterech braci Gąsieniców wezwano na komisję poborową. Pytają się ich o zawód.
 Cieśla - mówi pierwszy.
- Cieśla - mówi drugi.
- Cieśla - mówi trzeci. 
- Optyk - mówi czwarty. 
- Optyk? A co wy robicie?
- Jak bracia wybudują chałupę, to ja ją mchem optykam...

763. Siedzi baca przed chałupą, a obok bawi się śliczny szczeniak - owczarek podhalański.
- Baco, sprzedajcie mi tego pieska? - prosi przechodzący turysta.
- Czemu ni... 
- A ile chcecie za niego? 
- 10 milionów.
- 10 milionów! 
- Chyba sobie kpicie ze mnie! 
Za kilka godzin turysta znowu przechodzi koło chałupy bacy. 
- I co baco, sprzedaliście tego pieska za 10 milionów?
- Sprzedać nie sprzedałem, ale wymieniłem z sąsiadem na dwa koty, co kosztowały po pięć milionów każdy...

764. Górale grają w knajpie w karty. Nagle do izby wpada facet i krzyczy.
- Franek, tam na deskach rżną twoją żonę. 
Franek dopija piwo, chwyta za siekierę i wybiega. Po chwili wraca wyraźnie uspokojony.
- No i co? No i co?
- To nie były moje deski.

765. Góral melduje na posterunku milicji, że napadli na niego żołnierze amerykańscy, ukradli buty oraz zgwałcili żonę.
- Jak wyglądali napastnicy? - spisuje protokół blady z przejęcia posterunkowy.
- Czerwoni na gębach, zarośnięci, śmierdzieli bimbrem, ubrani w fufajki, na nogach mieli walonki - opisuje baca.
- Toż to nie byli Amerykanie, tylko Ruscy - stwierdza zawiedziony posterunkowy.
- Ja tego nie powiedziałem! - zastrzega się baca.

766. Egzekutywa przyjmuje bacę do partii. Sekretarz zadaje podchwytliwe pytania.
- Idziecie baco wedle przepaści, a tam stoją Amerykanin i Rosjanin. Kogo zepchnęlibyście w przepaść, gdyby partia kazała? 
- Adyć Ruskiego! 
Baca zostaje wysłany na kurs ideologiczny do Nowego Targu i po pół roku ponownie staje przed partyjną komisją. 
- No więc baco, powtarzam pytanie. Kogo byście strącili w przepaść, gdyby partia kazała?
- A wy? --- pyta się, nie w ciemię bity, baca. 
- Ja oczywiście Amerykanina.
- No, widzicie mówi "zasmucony" baca - mnie znowu Ruski zostaje.

767. Podczas góralskiego wesela nad ranem jeden z biesiadników krzyczy na cały głos.
- Chchłoopaki, ktoo jeeszccze nie miał ppaanny młodej?
Spod stołu wynurza się jakiś facet i podnosi rękę.
- A coś ty za jeden? 
- No, pan młody.

768. Milicjant zatrzymuje samochód.
- Proszę pana, przejechał pan skrzyżowanie na czerwonym świetle. Będzie mandacik.
- Panie władzo, ja bardzo przepraszam, naprawdę nie zauważyłem. A tak szczerze mówiąc, to jestem daltonistą. 
Skonfudowany milicjant daruje mu mandat. Wieczorem, gdy zdaje służbę koledze, mówi:
- Spotkałem dzisiaj na mieście daltonistę. Świetnie mówił po polsku.

769. Rozmowa przy konfesjonale.
- Proszę księdza, napadłem na ZOMO-owca i dotkliwie go pobiłem...
- Synu, ty tu przyszedłeś się spowiadać, czy się chwalić?

770. Dwa milicjanci wybrali się na grzyby. Znaleźli okazałego prawdziwka.
- Gadaj, gdzie twoi kumple! 
Borowik nie chciał powiedzieć, więc zaczęli go okładać pałami. Resztki grzyba przynieśli na komisariat.
- Po co żeście go pałowali? - pyta się komendant. 
- My, pałowali?! On spadł ze schodów...

771. Dwóch milicjantów wybrało się na polowanie na kaczki. Chodzili cały dzień po bagnach, bardzo się zmęczyli, pobrudzili. Nic nie upolowali.
- Wiesz, co? - mówi jeden z nich albo te kaczki latają za wysoko, albo my za nisko podrzucamy psa.

772. Znany pisarz zamieszkał w czasie urlopu wraz z żoną u gazdy w Zakopanem. W dzień chodził na wycieczki, a w nocy pisał książkę. Nie podobało się to gaździe, bowiem energia elektryczna kosztuje... Wypomniał to pisarzowi. Ten, aby zakpić z górala, odciągnął go na stronę i mówi:
- Wiecie gazdo, przy świetle to się znacznie lepiej robi... 
W nocy podczas pisania raz po raz zerkał w okno, bo u gazdy przez cały czas, aż do rana, paliło się światło. Spotykają się rano. 
- No i co gazdo, przy świetle lepiej?
- Iii tam, lepiej. Ino dzieciska miały ubaw.

773. W Morskim Oku w przerębli kąpie się baca. 
- Baco, nie zimno wam? - pytają się turyści. 
- Ni.
- Ciepło? 
- Ni.
- A jak wam jest? 
- Jędrzej.

774. Jest późny wieczór. Pies pilnuje owiec, ognisko dogasa, a z szałasu juhasa dochodzi pobekiwanie owieczki. Po chwili wyskakuje ona w popłochu. Mija kwadrans i z szałasu wychodzi juhas, przeciąga się, patrzy na ulubioną owieczkę:
- Och, żebyś ty jeszcze gotować umiała...!

775. Agitator przekonuje górali o dobrodziejstwach kolektywizacji ziemi. W swoim wywodzie często używa argumentu 
- "Należy iść z prądem". 
Zaczyna się dyskusja. Górale wypychają naprzód starego Stacha, który jest najbardziej wygadany:
- Ja tam panocku człek nieuczony, na polityce się nie znam. Ale rybak jestem co się zowie i wiem, że z prądem to byle gówno płynie, a pod prąd jeno ślachetna ryba.

776. Turystka zgubiła się w górach. Kilka godzin się błąkała, w końcu wyszła na polanę, gdzie zobaczyła stado owiec i górala.
- Pasterzu - zawołała. 
Góral ani drgnął.
- Pasterzu - do was mówię! 
Góral nie reaguje. W końcu turystka podeszła do niego i potrząsnęła za ramię. Wtedy góral zareagował.
- Droga paniusiu, w Polsce mamy dwóch pasterzy: Wyszyński od owieczek i Gierek od baranów. A ja jestem baca.

777. Góral zapisuje się do partii. Sekretarz sprawdza jego wyrobienie ideologiczne.
- Baco, a jak trzeba by było dać dla partii samochód, to byście dali?
- Dałbym.
- A gdyby partia chciała od was zegarek, to byście dali? - docieka dalej sekretarz.
- Nie dałbym. 
- A czemu? 
- Bo mom.

778. Siedzi baca nad strumieniem i pierze w nim przeraźliwie miauczącego kota. 
- Baco, kotów się nie pierze - zwraca mu delikatnie uwagę przechodzący turysta. 
- A co wy tam wicie... lekceważy go baca. 
Po kilku godzinach turysta znowu przechodzi obok strumienia. Widzi bacę, obok którego leży nieżywy kot. 
- A nie mówiłem baco, że kotów się nie pierze?! 
- Pierze się, pierze, ino się nie wyżyma... I                                          

779. Pewien baca miał bardzo groźnego psa. Pozagryzał on wszystkie okoliczne psy. 
- Skąd ty masz taką bestię? -dziwowali się sąsiedzi. 
- Wujek mi przywiózł z Afryki. Ja mu tylko trochę grzywkę przyciąłem...                

780. Idzie baca przez połoniny i widzi jak turysta robi pompki dla zdrowia. Stanął i kiwa głową z podziwem. 
- Różne ja wiatry widziałem, ale żeby babę spod chłopa wywiało...?                   

781. Jedzie góral ze swą żoną na bryczce w czasie burzy z piorunami. Nagle niedaleko od nich uderzył piorun. 
- Noooo -- skomentował baca. 
Jadą dalej, i piorun uderza o 20 metrów od ich wozu. 
- Noooo. 
Nie ujechali nawet 100 metrów, kiedy następny piorun uderza prosto w bryczkę i zabija żonę górala. - No!

782. Góral siedzi na gałęzi i piłuje ją od strony drzewa.
- Baco, spadniecie! - przestrzega przechodzący obok turysta. 
- Nie spadnę, nie spadnę - odpowiada góral i dalej piłuje. 
Galąź łamie się z trzaskiem, góral wali się w dół. Po chwili wstaje, otrzepuje się i mruczy pod nosem.
- Prorok jaki, czy co...?

783. Nad brzegiem Nilu spotykają się dwa krokodyle. 
- No i jak poszło dzisiaj polowanie?
- Zjadłem trzech Murzynów. A ty? 
- Ja zjadłem jednego Rosjanina.
- Nie wierzę! Chuchnij.

784. Pewien rolnik miał wielką fermę kurzą. Żeby się kurom nie nudziło, kupił im koguta. Wiedział, że koguty są jurne, ale ten okaz był wyjątkowy. Pierwszego dnia zaliczył wszystkie kury. 
- Oj, bracie, przesadzasz - ostrzegał gospodarz. 
Drugiego dnia kogut przefrunął przez płot do sąsiada, który miał fermę kaczek. Kogut zaliczył wszystkie. 
- Oj, bo to się źle skończy -- ostrzegał gospodarz. 
Trzeciego dnia rolnik wychodzi ze swej chaty i widzi, że kogut leży jak nieżywy.
- A nie mówiłem, nie ostrzegałem! 
Na to kogut otwiera jedno oko.
- Pssst, zjeżdżaj stąd, bo mi wrony płoszysz!

785. Baba na targu sprzedaje kurze jaja. Nagle jedna z jej klientek zaczyna się awanturować.
- Pani, co pani mi tu sprzedaje. Przecież to nie są kurze jaja. 
- Jak to nie kurze? A czyje? Może strusia? 
Rozgorzał spór. Aby go rozstrzygnąć, baba poprosiła o ekspertyzę fachowca, czyli koguta. Ten obejrzał wnikliwie i zawyrokował.
- To są kurze jaja. Ale indyk to ma wp...

786. W przydrożnym rowie siedzi jeż i spożywa śniadanie. Przykicał zajączek.
- Co jesz? 
- Co zając?

787. Chłop wybrał się wozem konnym na targ. Obok wozu biegł jego pies. W pewnym momencie droga zaczęła się piąć ostro pod górę. Koń ledwo ciągnął wyładowany po brzegi wóz. Chłop, aby "zachęcić" konia do wysiłku, okładał go batem. Nagle koń stanął, odwrócił głowę i powiedział:
- Jeśli jeszcze raz uderzysz mnie batem, to tak cię kopnę, że się w grobie obudzisz!
- Rany boskie! - krzyczy chłop - pierwszy raz w życiu słyszę, żeby koń gadał... 
Na te słowa odzywa się pies. 
- Ja też...

788. Zły niedźwiedź chodził po lesie i tylko czekał, aby komuś przyłożyć. Zobaczył zająca.
- Ty zając, czemu chodzisz bez czapki? 
I łup go! Idzie dalej, zobaczył wilka.
- Wiesz co, mam ochotę komuś przyłożyć... 
- No to idziemy do zająca...
- On już dostał, głupio tak jakoś...
- Pretekst zawsze się znajdzie. Poprosisz go o papierosa. Jak da z filtrem to powiesz, że chciałeś bez filtra. Jak da bez filtra to powiesz, że chciałeś z filtrem. 
Poszli do zająca.
- Cześć zajączku, poczęstuj mnie papierosem. 
- Chcesz z filtrem, czy bez filtra?
- Zając, ty znowu bez czapki chodzisz...

789. Podchodzi mamut do mamucicy:
- Mmmmyyyy?
-Y 
Podchodzi do drugiej. 
- Mmmmyyyy?
- Y!
Próbuje szczęścia u trzeciej. 
- Mmmmyyyy?
- Y!
I w ten właśnie sposób wyginęły mamuty.

790. Facet miał papugę, która nałogowo piła wódkę. Ponieważ gospodarz też był miłośnikiem tego trunku, często dochodziło do awantur. Któregoś dnia facet oświadczył swojej papudze:
- Jeżeli jeszcze raz wypijesz moją wódkę, to ci wszystkie pióra z d... powyrywam! 
Wraca z pracy i widzi, że barek otwarty, na podłodze leży pusta butelka po wódce. Pijana papuga na jego widok zaczyna wyrywać sobie z ogona pióra mówiąc:
- A po kiego diabła mi one...?

791. Przychodzi zajączek do domu lisów. Otwiera mu mały lisek. 
- Dzień dobry, czy jest mama?
- Nie ma. 
- A tata? 
- Nie ma.
- A starsze rodzeństwo? 
- Nie ma.
- A czy ktoś ze starszych jest w domu? 
- Nikogo nie ma.
- Chcesz w mordę, smarkaczu?

792. Zając - chuligan dokuczał małym liskom mówiąc, że jeśli tylko zechce, to zgwałci ich matkę. Liski opowiedziały o tym lisicy. Ta wściekła postanowiła dopaść zająca. Zobaczyła go i puściła się za nim w pogoń. Miała jednak pecha. Zajączek przebiegł przez wydrążony pień, a lisica utknęła tak, że tylko wystawał jej zadek. Zając wyszedł z drugiej strony pnia, zaszedł lisicę od tyłu.
- Wiesz moja droga, mi na tym specjalnie nie zależy, ale skoro już obiecałem twoim dzieciom...

793.  Przychodzi mysz do baru, staje na progu i pyta się szeptem barmana:
- Czy jest kot? 
- Jest, ale śpi.
- To poproszę setkę i już uciekam. 
Po chwili wraca.
- Kot jeszcze śpi? 
- Śpi.
- To nalej mi jeszcze setkę. 
Mysz wypiła, otarła wąsy, czknęła. 
- Jeszcze raz seta i obudź kota! 

794. Zajączek chodził po lesie i opowiadał wszystkim zwierzętom, że pisze pracę magisterską na temat "Dlaczego wilki są głupsze od zajęcy". Gdy to usłyszał wilk, rzucił się w pogoń za zającem. Wpadli w krzaki, zakotłowało się, a potem rozległ się drżący głos wilka.
- Tak, to prawda, wilki są głupsze od zajęcy. 
Po chwili wilk wyszedł z krzaków ze złamaną łapą, naderwanym uchem i potarganą sierścią. Za nim wyszedł niedźwiedź i otrzepując łapy powiedział. -
 Nieważne, kto pisze pracę, ważne, kto jest jej promotorem...

795. Spotkały się dwa żółwie. Od słowa do słowa i postanowiły rozpić pół litra. Podszedł do nich trzeci i pyta się, czy może się przyłączyć.
- Oj, to będzie za mało, skocz po drugą butelkę, my tu na ciebie zaczekamy. 
Czekają rok, drugi, a jego wciąż nie ma.
- Chyba nie będziemy już dłużej czekać...? 
- Pewnie, odkręcaj butelkę... 
A na to trzeci żółw ukryty w krzakach. 
- Oj, bo nie pójdę...

796.  Leci sobie komar i głośno bzyka.
- Już nigdy nie będę gwałcił robaczków świętojańskich. 
- Dlaczego? - zainteresował się drugi.
- Bo przed chwilą pomyliłem jednego z iskrą od parowozu.

797. Zajączek przychodzi do drogerii: 
- Czy jest szampon?
- Tylko jajeczny.
- A to dziękuję, nie skorzystam. Chciałem się cały wykąpać

798. Idzie sobie zajączek przez las podskakuje, podśpiewuje... Usłyszał go krecik.
- Z czego tak się cieszysz, zajączku? 
- Bo idę na dziewczynki...
- Weź mnie ze sobą, sam nie trafię, bo jak wiesz, słabo widzę. 
Idą dalej razem, nagle zajączek potknął się o korzeń.
- O kur...! 
Na to krecik. 
- Dzień dobry.

799. Zając zapragnął nauczyć się latać. Poprosił o korepetycje bociana. Ten orzekł, że to banalnie proste. Wystarczy wejść na najwyższe drzewo, skoczyć i w powietrzu zacząć machać łapami. Zając tak zrobił i oczywiście runął na ziemię. Siedzi oszołomiony, z pękniętą szczęką i wyszczerzonymi zębami. Bocian podfrunął do niego, obejrzał z ciekawością.
- Ty zając się śmiejesz, a nie ma z czego, bo zdrowo żeś rąbnął o ziemię.

800. Siedzi sobie zajączek pod krzakiem i coś wyciska z pupy. Przechodzi obok drugi i uprzejmie się pyta:
- Wągierek? 
- Nie, śrucik.  

[Archiwum: 1-500] [501- 600] [601- 700] [701- 800] [801- 900]

 801. Mrówka - samczyk, poślubiła słonicę. Po nocy poślubnej słonica zdechła. Zrozpaczona mrówka zarzuciła łopatę na plecy. 
- Ja to mam pecha. Kilka godzin przyjemności, a teraz kopanie grobu przez resztę życia.      

802. Lew zrobił zebranie zwierząt i zaczął przemawiać. Siedząca w pierwszym rzędzie żaba powtarza skrzekliwie każde jego słowo. 
- Zebraliśmy się tutaj, aby omówić... 
- Zebraliśmy się tutaj, aby omówić... 
- ...całokształt spraw związanych z naszym pobytem... 
- ...całokształt spraw związanych z naszym pobytem... 
- Niech ktoś zabierze stąd to zielone paskudztwo - nie wytrzymał w końcu lew. 
Na to odzywa się żaba:
- Zabrać stąd krokodyla.            

803. Idzie sobie zajączek przez las, nagle zobaczył leżącą w krzakach butelkę z wódką.
- O, pół litra - ucieszył się, podniósł i poszedł dalej. 
Zobaczyła go lisica.
- O, pół litra i zakąska. 
Poszła za nim. Zobaczył ich schowany w trawie wilk. 
- O, pół litra, zakąska i ruda dziwka. 
Poszedł za nimi. Zobaczył ich ze swej jaskini niedźwiedź.
- O, pół litra, zakąska, ruda dziwka i jeszcze jest komu w mordę przyłożyć.

804. Niedźwiedź, wilk i lis graj ą w karty. Lis przez cały czas szachruje. W końcu cierpliwy niedźwiedź ma dosyć.
- Jedno z nas oszukuje. Ja nie powiem kto. Ale ja rąbnę w ten rudy łeb... 

805. W ciemnej jaskini mieszka kolonia nietoperzy. Wszystkie wiszą głowami w dół. Tylko jeden wisi z głową do góry.
- Co ty, zwariowałeś? - pyta się sąsiad. 
- Nie, trenuję jogę.

806. Przychodzi zając do sklepu z artykułami żelaznymi. 
- Dzień dobry, czy są rogaliki?
- Nie ma, tu jest sklep żelazny. 
Na drugi dzień zając jest znowu w sklepie. 
- Czy są rogaliki?
- Mówiłem już, tu jest sklep żelazny... 
Na trzeci dzień:
- Czy wreszcie przywieźli te rogaliki?
- Słuchaj zając, jeżeli jeszcze raz przyjdziesz tu i spytasz się o rogaliki, to ci uszy do lady gwoździami poprzybijam! 
Na czwarty dzień przychodzi zając i pyta się. 
- Dzień dobry, czy są gwoździe?
- Nie ma.
- A rogaliki?

807. Pijany zajączek położył się na miedzy i zasnął. Zobaczyły go dwa wilki i zaczęły się kłócić, który z nich ma go zjeść. W końcu zaczęły walkę ze śmiertelnym dla obu skutkiem.Budzi się zając i widzi dwa nieżywe wilki.
- Niech to diabli. Przez tą gorzałkę to kiedyś cały las rozwalę.

808. Lew zwołał w dżungli zebranie.
- Niech piękne zwierzęta siądą po mojej lewej stronie, a mądre po prawej - zarządził. 
Zakotłowało się i po chwili na placu przed obliczem lwa została tylko żaba.
- A ty co, nie słyszysz?
- No przecież się nie rozdwoję!

809. Gospodarz kupił młodego koguta do swojej kurzej fermy. Stary kogut czuł się jeszcze krzepko, więc mówi do młodego.
- Słuchaj młokosie, bijmy się. Wygrasz, kury są twoje, przegrasz, wynosisz się stąd. 
Rzuciły się na siebie, zaczęły szamotać. Obserwuje tę scenę gospodarz:
- Że też musiałem kupić koguta - pedała...

810. Zając ukradł strzelbę myśliwemu i poczuł się bardzo ważny. Spotyka lisa:
- Cześć lis, zrób kupkę. 
- Co ty, zając, oszalałeś. 
- Bo strzelam!
- No to świetnie, a teraz ją zjedz.  
Idzie dalej i spotyka wilka:
- Cześć wilk, zrób kupkę. 
- Ja ci zaraz zrobię... 
- Bo strzelam! A teraz ją zjedz.
- Słuchaj zając, a czy ta strzelba na pewno jest nabita? 
- ... Wiesz co? To ja ją zjem za ciebie. 

811. Siedzi góral na pogorzelisku swojego domu i mówi do leżącej u jego stóp żony.
- Że zbójnicy chałupę spalili, to ich zbójnicka rzecz. Że owieczki wyrżnęli, to ich zbójnicka rzecz. Że ciebie zerżnęli, to ich zbójnicka rzecz. Ale żeś przy tem dupą rusała, to już czyste kurewstwo...

812. Jeden pijaczek przekonywał drugiego o szkodliwości picia spirytusu metylowego. Ten nie chciał mu wierzyć i zakładał się, że wypije pół litra bez żadnych konsekwencji. Zakład stanął. Facet wypija kieliszek za kieliszkiem.
- Widzisz? Widzę. 
W półlitrówce powoli ukazuje się dno. 
- Widzisz?
- Nie widzę! 
- A widzisz!

813. Baszanowski (mistrz olimpijski w podnoszeniu ciężarów) popisuje się w barze swoją siłą. Bierze cytrynę i ściska ją: 
- Kto wyciśnie z niej choćby jeszcze kroplę, temu płacę milion złotych. 
Podchodzi niepozorny, starszy pan, bierze cytrynę do ręki i... wyciska z niej jeszcze pół szklanki soku. Baszanowski płaci bez szemrania.
- Kim pan jest z zawodu? - pyta się z ciekawości. 
- Komornikiem.

814. Spotyka się dwóch Szkotów. W trakcie rozmowy jeden z nich zauważa, że kolega ma czarny język.
- Ty chyba jesteś chory! 
- Nie, po prostu miałem wczoraj mały wypadek. 
- Jaki wypadek? 
- Kupiłem torebkę cukru i w drodze do domu wysypała mi się na asfalt...

815. Szedł sobie garbaty facet nocą przez cmentarz, gdy nagle zastąpił mu drogę upiór.
- Co masz!
- Ja, ja, mam tylko... garb.
- Dawaj - rzekł upiór i oswobodził kalekę od garbu. 
Uszczęśliwiony człowiek pobiegł do domu i opowiedział o wszystkim żonie. Ta rzecz jasna powtórzyła sąsiadce, której mąż był kulawy 
- Idź stary na cmentarz i gdy ten upiór spyta cię co masz, powiedz, że kulawą nogę. 
Kulawy tak zrobił. Ledwo wszedł na cmentarz, a tu drogę zastępuje mu upiór 
- Masz garba? 
- Nie mam.
- No to masz.

816. Indie zaczęły walczyć z nadmiernym przyrostem naturalnym. Poprosiły różne kraje świata, aby przysłały ekipy lekarskie w celu dokonywania masowej sterylizacji. Po kilku miesiącach okazało się, że najlepsze efekty uzyskała ekipa radziecka specjalizująca się w sterylizacji mężczyzn.
- Jak to robicie? -- pyta się dziennikarz z miejscowej gazety. 
- To bardzo proste - wyjaśnia radziecki profesor. Bierze się dwie cegły. Na jednej kładzie męski interes i drugą wali z góry.
- Czy to nie boli?!
- Jeśli się nie wsadzi palca między cegły, to nie... .

817. Zabawa taneczna w miasteczku. 
- Jak ci na imię?
- Joanna.
- A jo Rychu, tyż z wioski.

818. Przez park idzie młody facet. Popycha przed sobą wózek, a w wózku wniebogłosy wydziera się małe niemowlę.
- Spokojnie, Kaziu, bardzo cię proszę, tylko spokojnie... 
Starsza pani zachwycona młodym ojcem nachyla się nad wózeczkiem.
- Jakie śliczne dziecko, jak ładnie ubrane i jak ładnie się nazywa - Kazio.
- Nie proszę pani, on nazywa się Grzesio. Ja się nazywam Kazio...

819. Spragniony Murzyn czołga się przez pustynię. Nagle zauważył niewielkie akwarium wody. Pije tą wodę, pije... Złota rybka prosi go, by nie wypijał wody do końca. Spełni wtedy jego trzy życzenia.
- Chcę być biały, mieć dużo wody i dużo dup. 
Rybka zamieniła go w sedes. 

820. Sędziwy hrabia opowiada w klubie swoją przygodę myśliwską z lat młodości.
- Było to w Afryce... podchodzę tygrysa... jestem już blisko... składam się do strzału... on mnie zobaczył... skoczył... zesrałem się.
- Oj, panie hrabio, w takim momencie. 
- Nie, teraz się zesrałem.

821. Radziecki naukowiec eksperymentuje z muchą. Oberwał jej skrzydełka i mówi do niej:
- Nu, idzi! 
Mucha idzie. Wyrwał jej dwie nóżki i mówi: 
- Nu, idzi! 
Mucha idzie. Wyrwał jej drugą parć nóżek i mówi: 
- Nu, idzi! 
Mucha idzie. Wyrwał jej więc pozostałe dwie nóżki i zachęca: 
- Nu, idzi! Mucha nie idzie. Zadowolony naukowiec wpisuje do zeszytu wniosek z eksperymentu. 
- "Po wyrwaniu dwóch ostatnich nóżek, mucha ogłuchła".

822. Rodzina Kowalskich ma syna jedynaka. Jest mądry, zdolny, w szkole uczy się dobrze. Ma jednak jeden feler. Od dziecka jest niemową. Rodzinny obiad. Nagle syn mówi z irytacją:
- Gdzie jest mój kompot? 
Mama Kowalska prawie zemdlała z wrażenia. 
- Synu, to ty umiesz mówić?!
- Pewnie, że umiem.
- To dlaczego nigdy nie mówiłeś? 
- Bo kompot zawsze był.

823. Ślepy namacał garbatego.
- Co, wybieramy się z plecakiem na wycieczkę? 
- Jak pan widzi...

824. Kelnerka przynosi klientowi w restauracji zamówiony kotlet schabowy.
- Proszę pani, dlaczego mój kotlet śmierdzi rybą? 
Kelnerka robi dyskretnie trzy kroki do tyłu.
- A teraz?

825. Janie, pana hrabiego boli gardło, ukręć mu jajko - wydaje polecenie hrabina.
- Ajjjj, ajjjj!

826. Hrabia po dłuższym pobycie zagranicą wraca do swych posiadłości. Na dworcu czeka na niego zaprzęg koni, powożony przez wiernego sługę Jana.
- No i co Janie zdarzyło się we dworze podczas mojej nieobecności? 
- Nic takiego panie... no może to, że Azorek zdechł. 
- Azorek? Mój ulubiony pies? Jak to się stało? 
- Ano nażarł się końskiej padliny to i zdechł. 
- A skąd we dworze końska padlina? 
- Konie się poparzyły, to i zdechły. 
- Od czego się poparzyły? 
- Od ognia panie, jak stajnia się paliła. 
- A kto podpalił stajnię! 
- Nikt nie podpalił, od płonącego dworu się zajęła. 
- Na miłość boską, to i dwór spłonął? Jak to się stało? 
- Ano, po prostu. Przy trumnie, w której leżało ciało miłościwej pani hrabiny, stały świeczki i jedna się przewróciła...

827. Niemcy wykryli w wiosce partyzantów. Ustawili wszystkich mieszkańców w szeregu.
- Za sprzyjanie leśnym bandytom wszyscy mężczyźni pójdą do obozu, młode kobiety wywieziemy na roboty, a stare zaraz zgwałcimy - obwieścił SS-man. 
Z szeregu występuje młody mężczyzna. 
- Panie oficerze - błagam - zostawcie w spokoju moją babcię. Ma już osiemdziesiąt lat... 
- Milcz szczeniaku - odpowiada zdenerwowana babcia. Wojna ma swoje prawa...

828. W jednostce wojskowej nie wiadomo skąd gruchnęła wieść, że ma ich odwiedzić Matka Boska. W jednostce jak to zazwyczaj bywa wybuchła panika. Gorączkowe, generalne sprzątanie, trzepanie kocy, grabienie trawy. W końcu w dyżurce oficera dzwoni telefon z biura przepustek.
- Czy jest w jednostce szeregowy Bosek? Matka do niego przyjechała.

829. W czasie gwałtownego sztormu zaczął tonąć statek pasażerski. Wybuchła panika. Wszyscy biegają wkoło jak szaleni, tylko stary Żyd siedzi i spokojnie czyta gazetę.
- Panie, panie, ten statek tonie - potrząsnął go ktoś za ramię. 
- No to co? To nie mój statek.

830. - Szeregowy Kowalski, macie dzisiaj dyżur w kuchni - wydaje rozkaz kapral.
- Nie mogę, obywatelu kapralu, jestem roznosicielem zarazków.
- Co to za głupie dyskusje z przełożonym? Marsz do kuchni... Zarazki będzie dzisiaj roznosił ktoś inny.

831. Anemik wybrał się na przejażdżkę konną. 
- Gdzieee takkk pędzisz szaaaleńcze? 
A koń. 
- Paaaataaaa - taaaj, paaaatttaaaa - taaaj.

832. Na przyjęciu emerytowany pułkownik angielski opowiada jak w czasie służby w Indiach wybrał się z żoną na polowanie. 
- Ledwie weszliśmy do dżungli, aż tu nagle z wysokiego drzewa skoczy na moją żonę ogromny tygrys... 
- I co pan zrobił? - pytają zainteresowani goście, bowiem pułkownikowa stoi obok męża i wydaje się być nie naruszona tygrysimi zębami.
- A co miałem robić? Sam napadł, to niech się sam broni.

833. Do chłopca siedzącego w piaskownicy podbiega matka. 
- Synku, co żujesz?
- Mięsko. 
- A kto ci je dał?
- Nikt, samo przypełzło.

834. Myśliwi znoszą na polanę ustrzeloną zwierzynę. Nagle wszyscy spostrzegają, że wśród trofeów łowieckich leży nieruchomy mężczyzna. Natychmiast wezwano pogotowie. Lekarz stwierdził zgon, a na karcie zgonu napisał. 
- "Lekka rana postrzałowa. Śmierć nastąpiła na skutek wypatroszenia".

835. Ćwiczenia w wojsku. 
- Maski załóż. Maski zdejm. Maski załóż. Maski zdejm. A wy, szeregowy, dlaczego nie zdejmujecie maski? 
- Melduję, że zdjąłem, obywatelu kapralu. 
- Ale morda!

836. Przychodzi facet do sklepu z artykułami żelaznymi. 
- Poproszę o metr grubego łańcucha
- Zapakować?
- Nie, będę nap...ać na miejscu.

837. Indianie złapali kowboja, przywiązali do pala i tańczą wokół niego taniec śmierci.
- Ty, ale masz przerąbane - odezwał się nagle do kowboja jego anioł stróż. 
- To co mam robić?
- Ja ci poluzuję więzy, a ty złap za tomahawk i zabij wodza Indian. 
Tak się też stało, ale Indianie szybko otrząsnęli się z zaskoczenia, złapali kowboja i znowu przywiązali go do pala. 
- Ty -- zagaduje znowu anioł stróż. 
- Co?
- Teraz to dopiero masz przerąbane...

838. - Sąsiadko, tak nie można, ktoś u was wczoraj strasznie głośno przeklinał. Dzieci się zgorszą!
- Przepraszam bardzo, sąsiadko. Wybieraliśmy się do kościoła i stary nie mógł znaleźć książeczki do nabożeństwa...

839. Warszawskie FSO zwiedza prezydent USA. Obszedł już wszystkie wydziały, obejrzał co mu pokazali, wreszcie pyta się: 
- A czy u was nie pracuje przypadkiem Stasiu Maliniak? 
- No, pracuje tu taki jeden... 
- To, proszę, zawołajcie go. 
Gdy tylko Maliniak przyszedł, prezydent objął go serdecznie, wycałował i obaj odeszli na stronę pogadać. Za jakiś czas fabrykę zwiedza Gorbaczow i sytuacja się powtórzyła, zapytał o Maliniaka, wyściskał, wycałował, pogadał... 
- Skąd wy, Maliniak, znacie takich wybitnych ludzi? - pyta się dyrektor.- 
 A jeździło się trochę po świecie... 
- Ale papieża to chyba nie znacie...? 
- Ależ oczywiście, że znam!
Dyrektor nie wierzył. Założyli się o dużą sumę pieniędzy i pojechali do Rzymu. Na placu przed bazyliką Świętego Piotra Maliniak mówi do dyrektora: 
- Niech pan tu poczeka, a ja idę do papieża i razem z nim wyjdę na balkon pozdrowić pielgrzymów. 
I rzeczywiście zdumiony dyrektor zobaczył za chwilę Maliniaka pod rękę z papieżem. Dyrektor zemdlał. Przestraszony Maliniak zbiegł na plac cucić dyrektora.
- Panie dyrektorze, niech pan się tak nie przejmuje przegraną. To tylko tak na żarty, ja nie wezmę od pana tych pieniędzy. 
- Mnie nie opieniądze chodzi. Gdy tak wyszliście z papieżem na balkon, to koło mnie przystanęła grupka Arabów i jeden z nich spytał się mnie, czy nie wiem, co to za facet w białym kitlu stoi koło Maliniaka.

840. Wchodzi facet do baru, siada przy stoliku i zamawia u kelnera: 
- Proszę setka i serwetka. 
Serwetkę rozkłada na kolanach i jednym ruchem wychyla setkę wódki. Po chwili ponawia zamówienie: 
- Proszę setka i serwetka. 
Serwetkę rozkłada na kolanach. Setkę wypija. Powtarza to kilka razy. Zainteresowany kelner podchodzi i pyta się:
- Po co panu te serwetki na kolanach? 
Kompletnie pijany facet tłumaczy:
- Ja jak wychodziłem z---z do-domu, to mo--moja stara po--powiedziała. Pa -pamiętaj że --żebyś sobie zno--znowu pa- -pały nie zalał.

841. Niemcy weszli niespodziewanie do wsi szukając partyzantów. Dwóch maruderów nie zdążyło uciec. Schowali się do studni. Niemcy przeszukali wieś, nikogo nie znaleźli. Oddział zgromadził się koło studni.
- Gdzie mogą być ci partyzanci? 
- ...być ci partyzanci odpowiada "echo" ze studni. 
- Może siedzą w jakiejś stodole?
- ...w jakiejś stodole?
- Albo siedzą w tej studni? 
- ...w tej studni?- To wrzućmy do studni granaty! 
- ...a może siedzą w jakiejś stodole - odpowiada "echo"?

842. W rodzinie Kowalskich wielka radość. Urodziło się pierwsze dziecko - chłopiec. Mama Kowalska na chrzciny zaprosiła znajomą wróżkę. Ta ku zaskoczeniu wszystkich orzekła, że dziecko obdarzone jest magiczną mocą, kogo zawoła, ten umrze. I Nic dziwnego, że odtąd wszyscy starali się obchodzić dziecko możliwie daleko. Ale do czasu. Pewnego razu chłopczyk zawołał: 
- Baba! 
I  stało się! Babcia runęła na podłogę nieżywa. Minęło kilka miesięcy, chłopczyk krzyknął ponownie: 
- Dziadzia! 
W tym samym momencie dziadek zszedł z tego świata. Na rodzinę padł strach, kto następny. Nie trzeba było czekać długo, bo już na drugi dzień chłopczyk krzyknął: 
- Tata. 
Biedny Kowalski zbladł, chwycił się za serce, a tu za ścianą u sąsiadów wielki rumor i rozpacz - Wiśniewski padł nieżywy.               

843. Przy kawiarnianym stoliku siedzą dwie przyjaciółki i rozmawiają.
- Przechodziłam wczoraj a propos kawiarni, wpadłam i skompromitowałam dwa ciasteczka. 
Siedzący obok profesor - filolog nie wytrzymał:
- Przepraszam bardzo. Właściwie nie powinienem się wtrącać, ale uważam, że gdy nie rozumie się znaczenia obcych słów, to nie powinno się ich używać...
- Czy pan ma do mnie jakieś alibi?

844. Hrabia z hrabiną siedzą naprzeciw siebie w wygodnych fotelach i rozmawiają o pogodzie. Nagle hrabina puściła bąka. Zarumieniła się lekko.
- Przepraszam bardzo hrabio i mam nadzieję, że to zostanie pomiędzy nami...
- Wolałbym, żeby się to rozeszło...

845. Wchodzi klient do piekarni. 
- Czy są czerstwe bułki? 
- Tak, są. 
- To po co tyle pieczecie.

846. Amerykanin, Francuz i Polak wspólnie złapali złotą rybkę. Ta za zwrot wolności obiecała spełnić po jednym życzeniu każdego z nich.
- Chciałbym mieć piękny, szybki, sportowy samochód - prosi Amerykanin.
- Chciałbym, aby moja żona była tak ładna jak moja kochanka - życzy sobie Francuz. 
- Mój sąsiad ma piękny dom. Spraw rybko, aby mu się spalił - życzy sobie Polak.

847. Idzie Czerwony Kapturek do swej babci i spotyka w lesie wilka. 
- Wilku, dlaczego masz takie wielkie oczy?
- Nie widzisz, że robić kupę...

848. Facet zatrzymuje taksówkę na ulicy. 
- Wolny pan jest?
- Tak. 
- To jedź pan na postój, tam ludzie czekają.

849. Bitwa o Anglię kończy się klęską niemieckiej Luftwaffe. Hitler rozkazuje wezwać do siebie mądrego rabina, aby ten podpowiedział mu, w jakiś sposób zawojować Anglię.
- Jest na to prosty sposób - doradza rabin. Potrzebna jest do tego laska Mojżesza, dzięki której rozstąpiły się wody Morza Czerwonego przed uciekającymi z Egiptu Żydami. Gdybyś miał taką laskę, twoje wojska przeszły by suchą nogą kanał La Manche.
- A gdzie jest ta laska? 
- W muzeum.
- W którym muzeum?
- W British Museum w Londynie.

850. W zatłoczonym pociągu do przedziału wsiada mężczyzna i próbuje usiąść obok wiejskiej babiny, obstawionej siatkami. 
- Panie, uważaj pan na jajka! 
- A co, wieziemy jajeczka do miasta? 
- Nie, gwoździe.

851. Nowy dyrektor zaczął robić porządki w ZOO. Już wkrótce zorientował się, że najgorzej dzieje się w pawilonie małp. Zwierzęta są zaniedbane, klatki brudne. Okazało się, że dozorca jest zbyt powolny i nie nadąża robić porządków. 
- Właściwie powinienem was zwolnić - mówi dyrektor -  ale jesteście niedługo przed emeryturą, to mi was szkoda. Przeniosę was do żółwi, one są tak powolne jak wy. Powinniście sobie poradzić. 
Po miesiącu okazuje się, że żółwie są zaniedbane, a w ich klatkach brudno. Dyrektor wzywa pracownika na ostateczną rozmowę. 
- Ja się chyba rzeczywiście nie nadaję do pracy w ZOO - mówi do dyrektora pracownik. 
- Co ja się schylę ze szmatą, to te żółwie tylko myk, myk...

852. Dwóch pedałów wybrało się na spacer do lasu. Jeden poszedł w krzaki za potrzebą. Po chwili z krzaków dolatuje rozdzierający szloch:
- O ja biedny, poroniłem. Tutaj widać rączkę, tutaj widać nóżkę... 
- Przestań się wygłupiać! Po prostu nasrałeś na żabć.

853. Do kontuaru w barze podchodzi podpity facet: 
- Ma pani czystą?
- Mam.
- To poproszę dwa razy, szybko, na stojąco.

854. Stary malarz przygotowuje do zawodu ucznia.
- W tym pokoju sam pomalujesz okna - wydaje polecenie. 
Po pewnym czasie chłopak przychodzi do niego.
- Panie majster, czy ramy i parapety też mam pomalować?

855. Dwie starsze panie wybrały się w rejs statkiem pasażerskim. Bardzo im się nudziło, więc poprosiły przechodzącego marynarza, aby opowiedział im jakiś dowcip.
- Oj, drogie panie, to niemożliwe. Ja znam same nieprzyzwoite dowcipy. 
- Nie szkodzi. jak trzeba będzie powiedzieć brzydkie słowo. to proszę je opuścić i powiedzieć .,mhy". 
Marynarz dał się przekonać i zaczyna opowiadać dowcip: 
- Mhy, mhy. mhy. mhy, mhy. mhy... dupa.

856. W knajpie przy wódce spotkało się dwóch kumpli. Było już późno, zamykali lokal, a oni czuli się niedopici. 
- Chodźmy do mnie do domu, zapraszam cię. 
- Nie wypada. Mieszkasz z żoną i teściową. Będą się rzucać. 
- Nic się nie przejmuj. Wszystko będzie dobrze. 
W domu na pierwszy odgłos dzwonka wybiegają do korytarza żona i teściowa. Obie roześmiane, pomagają zdjąć płaszcze, sadzają do stołu, nakrywają, podają wódeczkę i co najlepszego w lodówce. 
- Stary, ty jesteś czarodziejem. Jak je wychowałeś?
- To bardzo proste. Gdy pierwszy raz wróciłem pijany do domu, a one na mnie wyskoczyły z gębą, wziąłem nożyczki i ostrzygłem pudla. Zdarzyło mi się drugi raz, one na mnie z gębą, a ja nic tylko łaps za nożyczki i strzygę pudla. Za trzecim razem wziąłem siekierkę i zarąbałem pudla.
- No dobrze, ale co to ma wspólnego z żoną i teściową? 
- One są już po drugim strzyżeniu.

857. Wnuczek zrobił dziadkowi brzydki dowcip. Zamiast tytoniu nasypał mu do fajki dynamitu. Pogrzebem dziadka zajmuje się firma wywabiająca plamy ze ścian.

858. Trzech rybaków złapało we wspólną sieć złotą rybkę. Obiecała im spełnić po jednym życzeniu.
- Wiesz, złota rybko - mówi pierwszy - mam w domu istną plagę karaluchów. Pomóż mi.
- Masz tu takiego małego karaluszka. Wypuść go w domu. On zje wszystkie karaluchy, a potem zdechnie.
- Ja, złota rybko-mówi drugi - mam w obejściu plagę myszy. Czy możesz mi pomóc.
- Masz tu, rybaku, małą myszkę. Wypuść ją w obejściu. Ona zje wszystkie myszy, a potem zdechnie. 
Trzeci rybak myśli i myśli, a potem nieśmiało pyta:
- Czy nie masz może rybko takiego małego komunisty?

859. Jedzie facet rowerem i błotnik mu się koleboce. Mija go drugi na rowerze i zwraca uwagę.
- Panie, błotnik się panu koleboce. 
- Co?- Błotnik się panu koleboce. 
- Co?-- Błotnik się panu koleboce!
- Nic nie słyszę, bo błotnik mi się koleboce.

860. - Krasnoludku ile ważysz? 
- 25 deko.
- Krasnoludku, bez jaj! 
- Bez jaj to 20 deko.

861. Pewien rolnik powiesił swoje konie na drzewie i powiedział do nich:
- Wiśta!

862. W "Samie" robi zakupy wybredna klientka. Nic jej się nie podoba. Robi awanturę, każe wezwać kierownika. To jej nie uspokaja. Krótką z nim rozmowę kończy uwagą:
- Niech mnie pan w dupę pocałuje. 
- To jest sklep samoobsługowy, szanowna pani.

863. Mąż dzwoni z pracy do domu. 
- Kochanie, wrócę dzisiaj nieco później. Wiesz, przyjechała dzisiaj do nas zagraniczna delegacja. Będziemy z nimi omawiać szczegóły kontraktu...
- Akurat, ja cię dobrze znam. Wrócisz o czwartej nad ranem, pijany w sztok i bez pieniędzy. 
Po 22-giej mąż znowu dzwoni do domu i nieco "zmęczonym" głosem mówi:
- Kochanie, już za godzinę będę w domu. Te negocjacje nieco się przedłużyły, ale niedługo koniec. 
- Akurat, ja cię dobrze znam. Wrócisz o czwartej nad ranem, pijany w sztok i bez pieniędzy. 
Jest czwarta rano. Facet stoi przed drzwiami swojego domu. Jest pijany w sztok i bez pieniędzy. Kiwa się nad wycieraczką i mruczy: 
- No i wykrakała...

864. - Dobry rybaku, wypuść mnie - prosi złota rybka, a spełnić jedno twoje życzenie.
- Chcę mieć interes do samej ziemi. 
Łup! Rybak nagle pada na ziemię. Obcięło mu nogi.  

865. Ratownicy robią sztuczne oddychanie topielcowi. Podchodzi do nich facet i mówi:
- Panowie, wyciągnijcie mu tyłek z wody, bo cały staw wypompujecie...

866. Z pamiętnika partyzanta: 
- Poniedziałek. Zrobiliśmy zasadzkę i pogoniliśmy Niemców. Wtorek. Niemcy zrobili na nas zasadzkę i gonili nas. Środa. Znowu goniliśmy po całym lesie Niemców. Czwartek. Niemcy gonili nas. Piątek. W lesie nie ma już nikogo. Leśniczy się zdenerwował i wszystkich przepędził.

867. Idzie myśliwy przez las, zobaczył małą dziurę w drzewie. 
- Uuuu! - zawołał.
- Uuuu! - odpowiedział mu piskliwy głosik. 
Myśliwy przystawił strzelbę, strzelił i z dziupli wypadła martwa wiewiórka. Idzie dalej. Zobaczył większą dziurę w drzewie.
- Uuuu! --- zawołał.
- Uuuu! - odpowiedział mu nieco grubszy głos. 
Przystawił strzelbę i strzelił. Wypadła martwa sowa. Idzie dalej. Zobaczył wielką dziurę w skale.
- Uuuu! - zawołał.
- Uuuu! - odpowiedział mu bardzo gruby głos, po czym przejechał go wyjeżdżający z tunelu pociąg.

868. Dziennikarka, penetrująca marginesy życia społecznego, przeprowadza wywiad z facetem od kilku lat uchylającym się od pracy.
- Dlaczego nie chce pan przyjąć żadnej posady?
- Bo ja chcę pracować zgodnie ze swoim zawodem i nie mogę znaleźć właściwej pracy.
- A kim pan jest z zawodu? 
- Toreadorem. 

869. Któregoś lata zapanowała w kraju wielka susza. Słońce spaliło zboża we wszystkich PGR-ach, tylko w jednym zboże udało się znakomicie. Powołano więc specjalną komisję ministerialną, która na miejscu miała sprawdzić fakty. Przyjeżdżają i widzą dorodne, pełne kłosy.
- Dyrektorze, jak rozwiązaliście problem wody. 
- Wodę dostarczamy rurami.
- A gdzie one są? 
- O, właśnie idą z wiadrami.

870. - Ppaannie proffessorze, czczy pipijany student może zddać uu pana egzamin?
- Jeśli pijany student umie, to tak.
- Umie, umie. 
- Chchłopakki, wnośśccie Sstefiana.

871. Kowalski zmarł i za grzeszne życie został skierowany do piekła. Tam dowiedział się, że może sobie wybrać oddział, na którym będzie odbywał karć wiecznego potępienia. Dyżurny diabeł oprowadza go po piekle. Kowalski widzi grzeszników gotowanych w smole. 
- Nie, tutaj nie chcę zostać. 
Widzi potępionych gotowanych w siarce. 
- Nie, tutaj też mi się nie podoba. 
Wreszcie widzi oddział w którym na ławeczkach siedzą faceci. Nogi mają zanurzone po kostki w gównie, ale palą sobie spokojnie papierosy.
- Tak dobrze to ja w domu nie miałem - myśli Kowalski. Tutaj zostaję! 
Ledwo usiadł na ławeczce, dostał papierosa, gdy przychodzi dyżurny diabeł i wydaje komendę.
- Koniec palenia, panowie, pełne zanurzenie.

872. Do Kowalskiej przyszła sąsiadka i się użalała.
- Co ja mam z tym moim chłopem! To pijak! Przychodzi w środku nocy, budzi dzieci, mnie bije, demoluje mieszkanie. 
- Ja też moja miła nie mam lekko. Wyobraź sobie, że mój stary to syfilityk. 
Na te słowa jej mąż otwiera drzwi i mówi: 
- Kochanie, tyle razy ci mówiłem! Filatelista!

873. Hrabia opuszcza hotel i oddając klucz mówi do recepcjonisty:
- Zasłałem łóżko. 
- To bardzo dobrze. 
- Oj, nie bałdzo.

874. Amerykanin jadący Fordem zderzył się na skrzyżowaniu dróg z Polakiem jadącym Syrenką. Polak, widząc swój rozbity samochód, usiadł w rowie i zaczął płakać. Przestraszony Amerykanin pyta się:
- Czy panu się coś stało? Czy jest pan ranny?
- Nie, ale jakie to ma znaczenie? Straciłem oszczędności całego życia!
- To po co pan kupował taki drogi samochód?!

875. Pewna pani miała bardzo brzydkie dziecko. Wybrała się z nim w podróż pociągiem. Wchodzi do przedziału. 
- O, jakie brzydkie dziecko! Jakie brzydkie! - komentują pasażerowie. 
Oburzona pani zatrzaskuje drzwi i idzie do następnego przedziału. 
- O, jakie brzydkie dziecko!...
I tak przedział za przedziałem. Wreszcie dotarła do ostatniego przedziału, gdzie siedział samotnie podpity jegomość. Wiadomo, nikt nie chce jechać razem z pijanym. Trudno, zdecydowała pani, może przynajmniej nie będzie się czepiał dziecka. Jegomość okazał się bardzo grzecznym człowiekiem. Pomógł ułożyć walizki, przedstawił się, zajmował czas nienachalną rozmową. Wreszcie poczęstował panią czekoladkami. Spojrzał na siedzące cicho dziecko, sięgnął do torby.
- A małpie damy banana...

876. Po Morzu Martwym płynie łódź, a w niej Jezus wraz z uczniami. Do brzegu zostaje jeszcze 50 metrów, gdy Jezus każe zatrzymać łódź, wysiada, i po chwili nie zamoczywszy stóp, znajduje się na brzegu. Niewierny Tomasz zdębiał. Po chwili idzie w ślady mistrza i oczywiście woda się nad nim zamyka. Jezus odwraca się.
- Po palach, idioto, po palach...

877. Przez pustynie jedzie na wielbłądzie Arab, a obok wielbłąda biegnie jego żona. Spotykają jadącą w przeciwną stronę karawanę.
- Dokąd jedziesz? - pyta się przewodnik karawany. 
- Żona jest chora. Wiozę ją do szpitala.

878. Kowalskiemu zepsuł się samochód. Żeby sprawdzić, czy w baku jest jeszcze benzyna, odkręcił kurek i przyświecał sobie zapałką. Benzyna była. Pogrzebem Kowalskiego zajmie się firma wytwarzająca ogniotrwałe szelki.

879. Zdenerwowany ratownik na basenie głośno gwiżdże: 
- Panie, masz pan natychmiast opuścić basen!
- Dlaczego? 
- Bo pan sikał.
- Wszyscy sikali...
- Ale tylko pan z trampoliny.

880. Rybak, lubiący wypić, złapał złotą rybkę, a ta obiecuje mi spełnić trzy życzenia. Rybak nie bardzo wierzy, więc dysponuje ostrożnie.
- Spraw, aby woda w tym wiadrze zamieniła się w wódkę. 
Rybak schyla się, próbuje. Wspaniała, schłodzona "Wyborowa". 
- Spraw, aby cała woda w tym jeziorze zamieniła się w wódkę. 
Rybak pochylił się, spróbował, po czym rzucił się głową naprzód. Pił, pił prawie do utraty przytomności.
- Rybaku, jakie jest twoje trzecie życzenie. 
- A, dobra rybko, postaw pół litra i jesteśmy kwita.

881. - No, to po małym! rzekł rolnik wyciągając jądra z sieczkarni.

882. Pobożny Samuel narzeka podczas samotnego spaceru po lesie. 
- Jahwe, ty nie jesteś sprawiedliwy. Rosenbaum wygrał naloterii w zeszłym roku, Speibaum wygrał w tym roku, a mnie tak bardzo potrzeba pieniędzy i nigdy nic nie wygrywam... 
Jahwe poczuł się zawstydzony, rozsunął chmury i spojrzał swym obliczem na dół.
- Samuelu ty mnie daj szansę, ty wreszcie zagraj na loterii!

883. Dwaj szwagrowie postanowili kupić swojej teściowej złote kolczyki. Aby się umocnić w tej decyzji, poszli do restauracji. Po kilku kolejkach jeden z nich mówi:
- Wiesz co, na złote kolczyki już nie wystarczy pieniędzy. W tym roku kupimy jej srebrne... 
Minęło kilka godzin "zakrapianej" zabawy.
- Wiesz co, na srebrne kolczyki też już nie starczy. Ale rnam pomysł. W tym roku przekłujemy jej tylko uszy...

884. Do trenującego na korcie przed ważnym meczem Fibaka podchodzi strapiony, młody chłopak. Bardzo przeprasza, że przeszkadza i prosi o chwilę rozmowy 
- Panie Wojtku, mam kłopot. Zakochałem się w dziewczynie, ale tak jakoś bez wzajemności. Gdyby przed meczem podszedł pan do mnie, przywitał się i powiedział "Cześć, Stasiu!", to bardzo bym jej zaimponował. 
- Nie ma sprawy, stary, zrobię to dla ciebie. 
Zaczyna się mecz. Na kort wchodzi Fibak i zbliża się do siedzącego w pierwszym rzędzie chłopaka i jego dziewczyny. 
 Cześć, Stasiu!-- Spier**laj frajerze! 

885. Na pododdział do jednostki wojskowej przyszedł telegram, że Kowalskiemu zmarł ojciec. Kapral, człowiek delikatny, nie wiedział jak zawiadomić szeregowego o nieszczęściu. Wybrał więc sposób wojskowy.
- Pluton czwarty zbiórka. Komu ostatnio umarł ojciec, trzy kroki wystąp... No, Kowalski daję ci dwa dni paki za nie wykonanie rozkazu.

886. Siedzi facet na polanie, oczy ma zwrócone ku niebu i przemawia.
- To, że żona umarła to nic, wola Boska, że bydło padło to nic, wola Boska, że chałupa się spaliła to wola Boska. Ale powiedz mi Boże, dlaczego zawalił się szałas, który z takim wysiłkiem zbudowałem?
- A bo ja cię nie lubię...

887. Kierownik budowy widzi, że jeden z podległych mu robotników taszczy na plecach przez plac budowy worek cementu.
- Hej, Wiśniewski, a nie wygodniej by było na taczce? 
- Próbowałem panie kierowniku, ale mnie kółko w plecy uwiera. 

888. Czerwony kapturek idzie przez las. Nagle z krzaków wyskakuje wielki wilk. 
- Uchchch! Uchchch! Stój, głupia cipo!
- Oj wilku, dlaczego mnie tak brzydko przezywasz? Nazywam się Czerwony Kapturek i idę do mojej chorej babci...
- A gdzie masz koszyczek?
- ??? O, ja głupia cipa, koszyczka zapomniałam!

889. Myśliwy opowiada w licznym towarzystwie swoją przygodę łowiecką.
- Polowałem tego dnia na zająca. Już miałem go na muszce, gdy nagle z krzaków wyskoczył lis i wbił zęby w kark szaraka. Nie zdążyłem wystrzelić, gdy raptownie z góry jak pocisk spada jastrząb, chwyta w szpony lisa i zająca i unosi ich w powietrze. 
- I co? I co?
- Mierzę dokładnie ze sztucera... Strzelam. Spada lis. Mierzę drugi raz. Strzelam. Spada jastrząb...
- A zając? Co z zającem?
- Zając jak to zając, poleciał dalej...

890. Po seansie u Harrisa pacjent woła głośno: 
- O Jezu, będę chodził! 
- Harris pana wyleczył?
- Nie, w tym czasie ukradli mi samochód.

891. Pijany generał wybrał się na polowanie. Idzie przez las wraz ze swym adiutantem i niesie gotową do strzału broń. Nagle coś zaszeleściło w krzakach. Generał bez wahania strzela. Adiutant wbiega w krzaki, aby sprawdzić celność strzału. Po chwili wraca. 
- Melduję posłusznie, obywatelu generale, że zastrzeliliście krowę.
- Krowę? To niemożliwe? Zwyczajna krowa nie włóczy się po nocy w lesie. To musiała być dzika krowa. 
Idą dalej. Znów coś zaszeleściło w krzakach. Generał znowu strzela. Adiutant wbiega w krzaki i po chwili wraca z meldunkiem.
- Nic nadzwyczajnego, obywatelu generale. To była dzika baba.

892. Przez pustynie biegnie gromada Arabów uciekających przed Murzynem.
- Słuchaj, a właściwie dlaczego my uciekamy? 
- Nie widzisz? Ten Murzyn nas goni!
- No to co? On jest sam, a nas stu
- A bo to wiadomo, komu da w mordę?

893. Zorro wybrał się w zaloty do swojej ukochanej. Postawił konia pod oknem i mówi mu:
- Stój tu, gdyby wrócił jej mąż ja wyskoczę przez okno i uciekniemy. 
W trakcie pieszczot ktoś nagle energicznie puka do drzwi. Zorro chwyta spodnie w garść i wyskakuje przez okno. Drzwi się uchylają, koń wsadza łeb i mówi do dziewczyny:
- Gdyby Zorro chciał skakać, to powiedz mu, że stoję w sieni, bo pada deszcz...

894. Facet wsiada do windy i pyta się przebywającej już w środku blondynki:
- Na drugie?
- Agnieszka.

895. Dwóch kumpli spotyka się po śmierci. Jeden z nich, zatwardziały grzesznik, opowiada:
- U nas, w piekle, jest cholernie wesoło. Mówię ci stary, non stop balangi, chlańsko, kobiety. A jak tam jest u was w niebie?
- A wiesz, ciągle tylko praca, praca, praca...
- Co ty, poważnie w niebie jest aż tak źle, że musicie ciągle pracować?
- No wiesz, ludzi mało...

896. babcia w kantorze:
- Po ile macie dolary?
- Po 4,50
- Po ile:
- Po 4,50
- Niech pan mi napiszę na karcę, bo nie słyszę.
Facet napisał na kartce i podał babci.
- Niech mi pan to przeczyta, bo nie widzę bez okularów.

[Archiwum: 1-500] [501- 600] [601- 700] [701- 800] [801- 900]

 

counter